*Lucas POV*
Siedzieliśmy razem w pokoju, cały czas gapiąc się na ten głupi napis. Zastanawiałem się co może być napisane w tym pamiętniku i kto może być jego autorem. Loreinne zbierała z podłogi ubrania. Wszystko mieliśmy powyrzucane z szafek, biurko i krzesła poprzewracane.
- Raczysz mi pomóc? - stanęła przede mną. Trzymała w dłoniach ubrania.
- Przepraszam - odparłem - Myślałem nad czymś.
- Powiedz - usiadła obok mnie. Chwyciła mnie za rękę. - Możesz mi przecież wszystko powiedzieć.
- Zastanawiałem się nad tym wszystkim. Wszystko co się dzieje sprowadza się do nas - gładziłem jej zewnętrzną część dłoni. - Może niedługo przez nich coś ci się stanie gorszego. Tkną ciebie i moje dziecko to im łby pourywam - trzymałem jej dłoń coraz mocniej.
- Lucas! - mówiła do mnie. - Boli, za mocno ściskasz. Puść mnie. Lucas do cholery, puść! - krzyknęła. Rozluźniłem dłoń, na co mogła ją zabrać. Poszła do łazienki. Chciałem iść za nią, ale zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Postanowiłem zejść na dół. Wszystko było już posprzątane, stół i krzesła stały, w szafkach było poukładane. Nic nie było już do roboty.
- Mam wszystkiego dość - klapnąłem na kanapę między Samem a Billem. - Nie wiedziałem jakie to będzie wszystko trudne.
- Co się stało braciszku? - stanęłam przede mną Jess. - Coś z Lori czy z dzieckiem?
- Bardziej z Lori. Vegasowie chcą jakiś od niej pamiętnik. - odezwałem się. - Ma go przy sobie. Nie patrzyłem co jest napisane.
- Trzeba zawiadomić o tym starszyznę - odparł Bill. To na pewno jest coś bardzo ważnego.
- Jedźmy od razu. Trzeba ją przecież chronić - odparła Vivien.
- Niech tak będzie. Jess zostań z nią, a my jedźmy. Wezmę tylko ten pamiętnik - wstałem i poszedłem na górę. Musze się dowiedzieć co skrywa ten pamiętnik.
*Loreinne POV*
Siedziałam w łazience na podłodze i czytałam wyrwane skrawki pamiętnika. Lucas zabrał go do starszyzny, jednak zatrzymałam tylko kilka kartek. Słyszałam za drzwiami, że ktoś się porusza po pokoju. Na pewno Jess sprząta. Natrafiłam w pamiętniku na pewną notkę o zmianie tego przeznaczenia, o tym co wspomniała Beatrice.
24 stycznia 1930
Rozmawiałam właśnie z starszyzną. Chciałam się dowiedzieć co można zrobić aby rzadka Alfa przeżyła i nowa się urodziła. Mówili coś o jakiś księgach Starszych, ale ona przecież zaginęła wiele lat temu. Przeszukałam cały dom mojej matki czy może ona ma tą księgę i znalazłam. Czytałam wiele dni i nocy, żeby poszukać tego tekstu i był. Jego treść brzmi "Aby naznaczona rzadka Alfa przeżyła musi zabić swojego wroga, któremu miała być oddana gdyby nie spłodziła żadnego potomstwa. Zabić go jedynie musi płynem z naszyjnika Alfy, jest groźny dla samej Alfy".
To wszystko wyjaśnia dlaczego Felix chce ten pamiętnik - raczej tej kartki, ponieważ nie chce zostać zabity. Schowałam kartki po szafkę w łazience, nie chce aby nikt ich znalazł, nawet Lucas oraz starszyzna. Wzięłam długą kąpiel i położyłam spać. W nocy się przebudziłam. Poczułam, jak łóżko się ugina i ciepłe ręce oplatają mnie w tali gładząc mój lekko wystający brzuch. Ponownie zasnęłam.
~*~
Minęło kilka dni od tego zajścia w naszym domu. Starszyzna powiedziała, że nie może nic zdziałać bez brakujących kartek, które ja mam.
Siedziałam w salonie i patrzyłam cały czas na ten naszyjnik, naszyjnik pierwszej Alfy i mój. Trzymałam go w górze. Cały czas zastanawiałam się, jak go zabije. Jak rozpoznam, który jest właściwy. Jak ja wlej mu rżący płyn? Musze obmyślać plan.
- Loreinne, choć na obiad - Vivien wychyliła się za drzwi. - Wszyscy już są.
- Już idę - wstałam z kanapy i poszłam za nią. W jadalni siedzieli wszyscy, nie było tylko Luke'a. Cały czas gdzieś znikał. Cały czas szukał tych kartek. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść swoją porcję. Po posiłku pomogłam posprzątać dziewczyną. Przechodząc obok salonu zawołał do mnie Sam.
- Loreinne, zawołasz Lucasa? Jest mecz, który chciał obejrzeć - odparł.
- Jasne, akurat idę na górę - oznajmiłam. Wrócił przed naszym końcem posiłku. Był wkurzony, nie chciał dołączyć. Weszłam do pokoju i na łóżku znalazłam kartki papieru z pamiętnika, te które wyrwałam.
- Skąd je masz? - usłyszałam jego głos. Odwróciłam się, siedział na w fotelu. Miał poważny wyraz twarzy. - Powiesz mi?
- Lucas, chciałam się najpierw sama dowiedzieć. Chciałam...
- Wiesz, że to ja muszę dbać o wasze bezpieczeństwo? Szukałem tych kartek dnie i noce - wstał i podszedł do łóżka. - Starszyzna też zastanawiała się gdzie one są. Chcą Ci pomóc, bo sami nawet o tym nie wiedzieli. - Popatrzyłam na Luke'a. Był zdenerwowany, mało powiedziane, był wściekły do szpiku kości.
- Luke, chciałam się dowiedzieć co one znaczą - odparłam.
- Musisz go zabić, to znaczą, Loreinne - powiedział z wyższością. - Starszyzna chciała nam pomóc, rozwiązać ten problem, a ty je po prostu schowałaś - kręcił głową. Złożył kartki i wsunął je do kieszeni.
- Co chcesz z nimi zrobić? - zapytałam.
- Pokaże je starszyźnie - odparł i wyszedł z pokoju.
Przez następną godzinę siedziałam na podłodze w naszym pokoju i gładziłam się po brzuchu. Musiałam coś zrobić, musiałam. Moje rozmyślania nad odzyskaniem kartek z pamiętnika Beatrice i metody jaką zabiję Felixa przerwał wysoki krzyk z dołu. Zbiegłam na dół. Zauważyłam na podłodze wijącą się z bólu Vivien, a koło niej stała Jess z Samem. Przed nami stali ci z Vegasów.
- Co zrobiliście Vivien? - warknęłam przeciskając się między dziewczyną a chłopakiem.
- Proszę, proszę, proszę. Loreinne Mili Hamilton, najrzadsza Alfa w Shelton - mruknął jakiś chłopak.
- Co jej zrobiłeś? - warknęłam wskazując na leżącą przyjaciółkę. Zaśmiał się. - Felix byłby idiotą, gdyby was tutaj przysłał.
- Tak, byłby - odpowiedział z uśmiechem. - On wie - powiedział wskazując kartki z pamiętnika, które trzymał w ręce. - Twój chłoptaś to ciamajda.
- Zamknij się - warknęłam, przekraczając granicę. Sam złapał mnie za ramię. Przytrzymał mnie. - Skąd je masz?
- Za dużo chciałabyś wiedzieć - powiedział. - Ale ci się to nie uda - odwrócił się i wyszedł. Bill, który o dziwo się zjawił, sprawdził jak daleko odszedł podwładny Felixa. Uklękłam przy półprzytomnej Vivien. Poczułam, że ma podwyższoną gorączkę. Jess zniknęła, jednak tylko po to by wrócić z misą pełną wody i szmatką. Włożyła materiał do zimnej wody, wyzywałam ją i położyła na gorącym czole. Gdzie jest Luke?
~*~*~*~
Kolejny rozdzialik ;) Mam nadzieje że wybaczyliście mi już na początku, że tak późno dodaje. Miałam problemy z dodaniem.
Serdecznie zapraszam do pozostawienia gwiazdeczki i komentarza pod opowiadaniem ;)
Wasza Kochana LaGata22
![](https://img.wattpad.com/cover/52151364-288-k866958.jpg)
YOU ARE READING
Zaginiona Alfa✔ [KOREKTA]
WerewolfPrzed siedemnastoma latami Loreinne musiała uciekać wraz z matką Amandą z Shelton , gdy drugie stado VEGA próbowało odebrać ją rodzicom. Ona nie pamięta nic z tamtego dnia, nawet nie wie że jest wilkołakiem-kobietą alfą w swoim stadzie. Gdy sprawia...