fourteen

28K 2K 689
                                    

PRZECZYTAŁEŚ = KOMENTUJESZ:(

- Cz-czego się boisz? - wydukałam, usiłując zachować normalny ton głosu. Jednak z mojego gardła wyrwał się tylko piskliwy dźwięk.

To nie tak, że Jack Gilinsky właśnie ssie fragment skóry na mojej szyi i jednocześnie jeździ dłońmi po talii, biodrach. To również nie tak, że uginają mi się kolana i czuję jakbym miała zemdleć. Złapałam się jego ramion, tak na wszelki wypadek. Chłopak nie wydawał się chętny aby mi odpowiedzieć, zamiast tego przeniósł swoje usta wyżej. Teraz już obcałowywał moją szczękę, policzki, skronie. Omijał wargi. A co ja robiłam? Stałam jak idiotka z zamkniętymi oczami, całkowicie oddając się pieszczotom. Ledwo co powstrzymywałam się od jęków radości. Hej, nie osądzajcie mnie, prawie całe życie o tym marzyłam, śniłam i fantazjowałam.

- Jack... - kiedy jego usta musnęły moje, otrzeźwiłam - Stop.

Nie zadziałało, nie przestał. Przejechał językiem po wargach, a dla mnie to było jak kubeł zimnej wody. Postanowiłam zainterweniować i lekko odepchnęłam chłopaka od siebie, opierając dłonie na jego klatce piersiowej. Jestem kretynką czy kretynką? Nie, po prostu nie jestem łatwa. Czy on na prawdę myśli, że może przyjść do mnie od tak, zacząć mnie całować kiedy jeszcze nie całą dobę temu pieprzył się z Ann? Nieważne jak bardzo bym chciała żeby nasze usta złączyły się w szczerym, uczuciowym pocałunku. Tutaj nie chodzi o to.

Gilinsky patrzył na mnie ze zdziwionym wyrazem twarzy. Wow, zszokowałam go, chyba powinnam to zapisać w kalendarzu. Dziewczyna go odrzuciła. To na prawdę było zadziwiające i urażające jego męskie ego.

Nie wiedziałam co powiedzieć ani jak wytłumaczyć swoje postępowanie. Jedynie wzruszyłam ramionami, nie dając mu się ponownie zbliżyć. Wciąż domagał się odpowiedzi na swoje nieme pytanie, ale to ja pierwsza zadałam swoje. Zresztą, to on usiłował wepchnąć mi jęzor do ust, kto tu powinien się tłumaczyć?

- Czego się boisz? - powtórzyłam mniej piskliwym głosem, mimo, że wciąż byliśmy blisko.

Brązowowłosy zszedł jeden stopień w dół, dając mi trochę przestrzeni. W głębi duszy odetchnęłam z ulgą, bo dzięki temu mogłam bardziej się skupić i skoncentrować na tym, co on do cholery wyprawia. Skrzyżowałam ręce na piersiach i uniosłam brwi, oczekując na odpowiedź.

- Możemy porozmawiać o tym później? - popatrzył na mnie z nadzieją w oczach, a ja nie potrafiłam odmówić.

Skinęłam głową i otworzyłam drzwi, rzucając w niepamięć wydarzenia sprzed kilku chwil. Kiwnęłam głową aby wszedł za mną. Wykonał moje nieme polecenie od razu, dzięki czemu znaleźliśmy się w domu. Po piętnastu minutach kłótni, co będziemy robić, stwierdziliśmy, że film brzmi dobrze. Po czym zaczęła się kolejna sprzeczka - jaki?

Stanęło na Trzy metry nad niebem. Zrobiłam popcorn, nalałam do dwóch szklanek wody i zajęliśmy miejsce w salonie. Upewniłam się, że mama noc spędzi w pracy, a do Shawna postanowiłam nie dzwonić. Jak wróci, to wróci, co pomyśli to już mnie nie interesuje.

Jak mógł wsypać mnie przed mamą?

Jack już na początku filmu stwierdził, że to gniot, ale dzielnie oglądał. Kilkukrotnie musiałam uderzyć go w ramię, raz oberwał w udo, a raz w czoło, bo nie dawał mi się skupić. Poważnie, to jeden z moich ulubionych filmów, na których zawsze płacze. Nieważne, że oglądałam go już kilkanaście razy. W momencie kiedy główni bohaterowie się rozstali, słone kropelki spływały po moich policzkach. A to na prawdę rzadkie, dlatego kiedy czułam na sobie wzrok Jacka, wcale nie byłam zdziwiona. On nie uronił ani jednej łzy, bezuczuciowy dupek.

Brother's Friend // Jack GilinskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz