eighteen

28.2K 1.7K 535
                                    

W ciągu mienionych dwóch tygodni, zbliżyliśmy się do siebie z Samuelem. Nie tak jak para, nie tak jak przyjaciele, bo za krótko się znaliśmy. Po prostu dobrze się dogadywaliśmy, polubiłam jego styl bycia, specyficzny humor i nawet byłam w stanie wybaczyć mu tamten nagły pocałunek. Wiedziałam, że nie miał wyrzutów sumienia, bo zrobił to dla zemsty, ale kiedy usłyszałam słowo: "Przepraszam", zrobiło się prościej. Poza tym, dowiedziałam się, że mój nowy kolega jest w związku z niejaką Victorią. Uparł się, abym ją poznała. Zabrzmi to śmiesznie, ale bałam się reakcji tej dziewczyny. Niekiedy rzucała mi podejrzliwe, nieprzyjemne spojrzenia na korytarzu kiedy stałam z jej chłopakiem. Tym samym, czułam się zagrożona i na pewno nie pałała do mnie sympatią. Jej druga połówka tłumaczyła mi, że Vic jest przewrażliwiona, chorobliwie zazdrosna i że na pewno mnie polubi. Nie wydawało mi się to dobrym pomysłem. Tylko i wyłącznie przez namowy Samuela, zgodziłam się na spędzenie z ich dwójką długiej przerwy. Nie powiem, że się stresowałam, bo nie miałam czym, ale po prostu dręczyły mnie złe przeczucia.

- Jaki jest ulubiony programy telewizyjny kanibalów?

- Sam, błagam, nie...

- Surowi Rodzice!

Pamiętacie, jak wspominałam o specyficznym humorze? No właśnie. Chłopak przyjechał po mnie pod dom, ponieważ jego luba zaczynała o innej godzinie. Przyzwyczaiłam się już do tego, ponieważ od dwóch poniedziałków, środ i piątków robił to samo. Trzy razy na podjeździe stały dwa samochody, ale mój wybór był oczywisty. Nawet nie zwracałam uwagi na wzrok kierowcy drugiego pojazdu, skupiony na mnie. Tym razem zatrąbił. Podskoczyłam ze zdziwienia, ale zebrałam w sobie wszystkie siły i nie popatrzyłam.

Wysiedliśmy pod budynkiem szkoły, ignorując ciekawskie spojrzenia. Samuel, podobnie jak mój brat i jego przyjaciel (to nie tak, że unikam użycia imienia tego osobnika), był dość popularny. A przez "dość popularny" rozumiem znajomość z trzema czwartymi uczniów, wszystkimi nauczycielami i szczurami w piwnicy. W każdym bądź razie, mieliśmy lekcje sala obok sali więc czas przed spędziliśmy również razem.

- Dlaczego pedofil lubi zimowe kurtki? Bo są nieletnie!

Usiadłam razem z chłopakiem na ławce i uderzyłam go otwartą dłonią w czoło. Większość naszych rozmów właśnie tak wyglądała, opowiadał suchary, które były tak głupie, że aż śmieszne. Jednak widząc jego entuzjazm, nie potrafiłam się nie roześmiać. Warto dodać, że blondyn mimo mylnych pozorów, jest bardzo mądry. Ma dobre oceny, myśli racjonalnie, potrafi zachować się adekwatnie do sytuacji, co udowodnił dwa tygodnie temu u mnie w domu. Do tego wydaje się godny zaufania. Jednak, przez moje przejścia sprzed dziesięciu lat, ciężko było mi komukolwiek powierzyć tajemnice.

- Co robi traktor u fryzjera? Warkocze! - okej, może przesadziłam z tą jego inteligencją.

Do końca przerwy zmuszona byłam słuchać jego żarcików. Kiedy nadszedł czas lekcji, oboje podnieśliśmy się w tym samym momencie. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, ale on przyłożył palec do swoich warg. Uciszył mnie, na co zmarszczyłam brwi. A później, ni z tego, ni z owego musnął swoimi ustami kącik moich. Co, okej. Po tym jedynie puścił oczko i wszedł do sali, którą właśnie otworzyła nauczycielka. Swoją drogą, była to pani od biologii, której nie znosiłam.

Stałam tak z głupim wyrazem twarzy, nie mając pojęcia co się właśnie wydarzyło.

- Więc, jesteście razem? - usłyszałam za sobą, dobrze znany głos - Mała, ignorujesz mnie od czternastu dni... Jeśli spotykasz się z nim tylko żeby zrobić mi na złość, przestań. Udało ci się.

Wow, liczyłeś?

Zmarszczyłam nos, odwracając się w stronę chłopaka. Pierwsze co przyszło mi na myśl, to to, że wyglądał na skruszonego. Gdzieś między bólem, złością i pretensjami poczułam pewnego rodzaju radość. Brakowało mi tego pieprzonego gnoja. Mimo tego jak mnie potraktował, słowa Samuela dały mi dużo do myślenia. Jednakże, w rzeczywistości sytuacja nie była taka prosta. Wcale nie czułam w sobie siły aby mu wybaczyć, a tym bardziej do zachowywania się jakby nigdy nic się nie wydarzyło.

Brother's Friend // Jack GilinskyWhere stories live. Discover now