Rozdział 24

25.8K 1.4K 21
                                    

Przy ognisku czuję się tak jakbym siedziała pośród starych dobrych kumpli a przecież tak naprawdę znam tu tylko moją przyjaciółkę Laurę. Z każdym piwem czuję, że coraz bardziej odpływałam. Oczy powoli mi się zamykają.
- Chodź zaprowadzę cie do pokoju - odezwa się jakiś głos. Z początku myślę że to Laura ale ona jest w takim samym stanie co ja, dobra żartuje jest w dwa razy gorszym stanie ode mnie. To głos Elliota.
- Dobra - mówię i powoli wstaje. Gdy zaczynamy iść potykam się o właśne nogi. O mam pomysł policzę ile jest kroków do domu. Jeden, dwa, trzy... kurde prawie gleba. Cztery, pięć, sześć ... ej ktoś mi zabrał ziemię i nie moge liczyć. Patrzę wilkiem na chłopaka.
- No co? Przecież ty sama byś nie doszła - mówi i niesie mnie w stylu panny młodej. Rzeczywiście nawet nie zauważyłam, że jestem aż tak zmęczona. Ramiona chłopaka są takie ciepłe i chyba zaraz usnę ... kurde jak zwykle kto musi mi przerwać gdy kładzie mnie na zimnym łóżku. Z nadzieją, że będzie mi cieplej zakopuję się w pościeli, już prawie odpływam gdy słyszę głos Elliota.
- A może się przebierzesz? Będzie ci wygodniej - mówi. Macham na niego ręką.
- A daj ty mi spać - mamrocze niewyraźnie.
Słyszę ciche westchnienie i po chwili czuję, że Elliot rozbiera mnie z ubrań i wkłada mi jakąś dużą koszulkę. Swoją koszulkę.
- Zimno mi - szepczę i patrze na chłopaka. Elliot zdejmuję z siebie koszulkę i spodnie. W samych bokserkach podchodzi do łóżka i kładzie się za moimi plecami. Odwracam się przodem i wtulam się w niego jak w jakąś poduszkę. Chłopak obejmuje mnie ramionami. Odrazu wyczuwam bijące od niego ciepło. Moim zdaniem jest wygodniejszy niż mój misio na którym zawsze śpię. Jednak dobrze, że mam pokój z Elliotem, mam mojego prywatnego misia z pięknymi ciemni oczami, włosami i kaloryferem na brzuchu. W jego ramionach mogłabym zasypiać codziennie. Chyba się od niego uzależniłam - z tą myślą odpływam.

Tylko (nie) on ✔Where stories live. Discover now