Rozdział 30

28.9K 1.8K 28
                                    


Ogarnełam się chyba dopiero po godzinie. Wstałam z łóżka i podeszłam do biurka, na którym leżały chusteczki. Przez płacz miałam katar wiec musiałam wysiąkać nos. Następnie podeszłam do szafy i wyjęłam z nim czarne rurki i grubą czarną bluzę z logo Batmana, ubrałam na siebie rzeczy. Wzięłam telefon z łóżka i wyszłam z domu. Powoli szłam chodnikiem ulicy, na której mieszkałam. Powoli doszłam do innej bardziej ruchliwej ulicy i skręciłam w stronę parku. Mimo późnej pory brama nadal była otwarta, doszłam do jednej z ławeczkę i usiadłam na niej. Na początku było mi trochę zimno no bo w końcu jest listopad, ale potem zrobiło mi się cieplej. Położyłam nogi na ławeczce i oparłam brodę na kolanach, myśląc... sama nie wiem nad czym. Chyba nad wszystkim. Czułam się okropnie, jakby ktoś wsadził mi nóż w plecy i przekręcił mi go kilka razy, do tego zaczynała boleć mnie głowa. Miałam dość tego wszystkiego. Dość tego, że każdy odchodzi i mnie zostawią zaraz po tym jak się mną pobawić. Westchnęłam cicho z rezygnacją i wstałam z ławeczki i zaczęłam przechodząc się alejką mi parku, aż doszłam do niewielkiego stawu. Na brzegu leżało kilka w miarę płaskich kamieni więc podniósłam je i zaczęłam puszczać "kaczki". Na mojej twarzy pojawił się smutny uśmiech, na wspomnienie, które pojawiło się w mojej głowie. Przypomniało mi się jak niecałe dwa lata temu, mieszkałam w Ameryce i razem z Davidem byłam w parku. Wtedy też było ciemno i był listopad. Chodziliśmy po paru i rozmawialiśmy sama nie wiem o czym, ciągle smialiśmy się. po jakimś czasie stanęliśmy nad brzegiem stawu i chłopak zaczął puszczać kaczki. Wtedy nauczył mnie tego, tak to bym nie umiała.

Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Po pewnym czasie stania i nic nie robienia zrobiło mi się zimno wiec skierowałam swoje kroki do wyjścia z parku. Na szczęście brama nadal była otwarta, wiec bez problemu wyszłam. Powoli wracałam do domu po drodze mijając, ludzi trzymających się za ręce, co jakiś czas całujących się lub po prostu cieszących się życiem. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy wiec starłam je rękawem, może jest ciemno ale wole nie płakać w miejscach publicznych. Wyjęłam z kieszeni klucze i otworzyłam drzwi. Weszłam do domu i skierowałam swoje kroki do pokoju. Ubrałam na siebie piżame i położyłam się na łóżku. Za nim zasnęłam odblokowałam jeszcze telefon.

34 nie odebrane połączenia od Alik.

56 nie odczytanych od Alik.

Ale moja uwagę przykłuła jedna wiadomość z załącznikiem od nie znanego numery. Kliknąłem na nią, a moim oczom ukazało się zdjęcie. Alana całującego się z Sonia.
Włączyłam telefon, położyłam głowę na poduszce i z łzami w oczach odpłynełam do krainy Morfeusza.

Boy and Girl - Razem Przetrwamy Wszystko Where stories live. Discover now