część 3 - rozdz. 49

18.4K 1.1K 108
                                    


Kolejne dwa dni minęły bez żadnych ciekawych rzeczy. No może oprócz moje rozmowy z ciocią.

Myślałam, że zapadnę się pod ziemię ze wstydu, gdy zaczęła mi mówić o antykoncepcji i reszcie tych spraw.

Na szczęście udało mi się przetrwać do końca.

Dzisiaj lecimy do Ameryki, właśnie jedziemy na lotnisko.

Musimy tam wrócić, ponieważ trzeba pozałatwiać wszystkie potrzebne sprawy i powiedzieć o ciąży rodzicom Alana.

Stresuje się ale wiem, że wszystko będzie dobrze. W końcu Alan mnie kocha, a ja kocham jego.

A skoro wujek jasno dał mu do zrozumienia, że z chęcią widzi go jako mojego przyszłego partnera do końca życia, myślę, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

-Ej, skarbie, żyjesz?- zapytał Alan ze śmiechem i pomachał mi dłonią przed twarzą.

-Tak- odpowiedziałam z uśmiechem.- Wybacz zamyśliłam się.- Dodałam i spojrzałam na jego profil.

Brązowe włosy, jak zwykle ułożone w artystyczny nie ład. Brązowe oczy, przepełnione miłością, którą mnie daży. Prosty nos i idealne usta, które aż się proszą żeby je całować.

A do tego przy pocałunku wplątać palce w jego miękkie włosy i pociągać za ich końcówki, dopóki z jego ust nie wydobędzie się cichy jęk lub choćby nawet pomruk rozkoszy.

Zarumieniłam się na własne myśli i odwróciłam wzrok od jego osoby.

Zdjął z kierownicy jedna dłoń i położył ja opiekuńczo na moim brzuchu i zaczął go delikatnie z uczuciem masować.

Mruknełam cicho, rozkoszując się jego dotykiem.

Zaśmiał się cicho. Położyłam swoje dłonie na jego dłoni i się uśmiechnęłam.

-Kocham cie.- powiedziłam patrząc na niego.

-Ja ciebie bardziej.- powiedziła z uśmiechem patrząc na mnie przez chwilę. A po tem powrócił wzrokiem do jezdni.

-Nie prawd, ja ciebie bardziej.- powiedziłam i wystawiłam mu język.

-Nie prawda ja ciebie bardziej niż ty mnie bardziej.- odpowiedział z uśmiechem.

-Kocham cie mniej niż jutro, a więcej niż wczoraj.- odpowiedziałam mu dumna ze swojego tekstu.

-Ja ciebie też.- odpowiedział.

Pochyliłam się lekko w jego stronę i musnęłam ustami jego policzek.

Zatrzymał samochód przy lotnisku. Wysiedliśmy z pojazdu i wzięliśmy swoje niewielkie bagaże.

Jakiś facet przyszedł i Alan coś mu powiedział. Mężczyzna skinął głową i wzią od niego kluczyki, a następnie odjechał gdzieś samochodem.

Nie pytałam Alan o co chodziło, bo domyśliłam się.

Na sali odlotów nie byliśmy długo. Po tem odprawa i te wszystkie środki bezpieczeństwa, ale poszło też w miarę szybko.

W samolocie starałam się nie stresować, że względu na dziecko, po za tym nie chciałam żeby bolał mnie brzuch.

Sama sobie do tej pory się dziwię jak ja przeżyłam ten pierwszy lot, jak sama leciałam do Sydney, do cioci i wujka.

Niestety na lotnisku w Ameryce zeszło nam chyba około dwóch godzin. Z powodu wszystkich kontroli i wogólę, dużej kolejki.

Na szczęście udało się nam przez nią przedrzeć.

Alan wyciągnął klucz z kieszeni dżinsów i otworzył drzwi.

Byłam naprawdę bardzo zdziwiona gdy w domu usłyszałam odgłos działającego telewizora.

Z salonu wybiegła Nalla i z zadowoleniem machała ogonkiem. Uklękłam na podłodze i przytuliłam do siebi suczkę.

-Ale urosłaś- powiesiłam z cichym śmiechem.

Suczka zaszczekała przyjaźnie i zamierdała ogonkiem.

Z salonu wyszły dwie osoby.

Podniosłam na nie swój wzrok i uśmiechnęłam sie szeroko widząc Megan i Dawida.

-Megan Dawid.- krzyknęłam i podbiegłam do nich szczęśliwa.- Co tutaj robicie?- zapytała i odsunęłam się od nich.

-Byliśmy w pobliżu i postanowiliśmy was odpowiedzić i dowiedzieliśmy się, że wyjechałaś. Alan pojechał za tobą, a my zostaliśmy pilnować tej łobuzicy- wskazał na suczkę.- I domu. Wiesz całkiem tu spoko. Mógłbym tu zamieszkać.- powiedział do Alana.

-Nie ma problemu i tak za dwa dni wracamy do Sydney, przyjechaliśmy tylko załatwić formalności i porozmawiać z moimi rodzicami.- powiedziła Alan i podszedł do mnie.

Objął mnie od tyłu i schylił się, położył brodę na moim ramieniu, a moja szyję owiał jego ciepły przyjazny oddech.

Zadrżałam lekko i się uśmiechnęłam.

-O czym porozmawiać?- zapytał Dawid, z uścisną brwią do góry.

Alan pogładził znacząco mój brzuch. Megan od razu zorientowała się o co chodzi. Zapiszczał szczęśliwa i wyrwała mnie z objęć Alan i zamknął w mocnym uścisku.

-Nie mogę oddychać.- powiedziłam po chwili. Dziewczyna zachichotała i odsunęła się ode mnie.

-Naprawdę?- zapytała z uśmiechem.- który tydzień?

-Drugi.- odpowiedziałam nie pewnie.

-Gratuluję.- powiedził mało entuzjastyczne Dawid.

-Ej kotku co jest?- zwróciła się do niego Megan.

-Nic.- odpowiedział ze sztucznym uśmiechem.- Możemy porozmawiać?- zwrócił się do mnie.- Na osobności.- doła z naciskiem na ostatnie słowo.

Spojrzałam na Alan, skinął twierdząco głową. Podszedł do mnie pocałował mnie w czoło i poszedł z naszymi bagażami na górę.

******

150 🌟+ 70 💬= następny rozdział.

Boy and Girl - Razem Przetrwamy Wszystko Where stories live. Discover now