część 2-rozdz. 31

23.7K 1.4K 97
                                    

  Reszta dni, do końca tygodnia minęła spokojnie. Brzuch mnie już nie bolał, nie chciałam zażywać tych głupich tabletek, które przepisała mi doktorka ale Alan się uparł żebym to robiła i codziennie rano pilnował żebym zarzyła jedną. Co powiem szczerze było dla mnie trochę krępujące.

  W sobotę i niedzielę pakowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy, ponieważ dzisiaj (w poniedziałek) wyjeżdżamy, a właściwie już jedziemy.

Oparłam czoło o szybę i kątem oka spoglądałam przez chwile na widoki za oknem, które mijaliśmy.

-Jak się czujesz?- ciszę panującą w samochodzie przerwał Alan.

-Dobrze, a czemu pytasz?

-Martwię się o ciebie. Ostatnio mało mówisz, czasami chodzisz zamyślona.

-Nic mi nie jest.- odpowiedziałam i  przeniosłam dłoń na jego dłoń i splotłam nasze palce na co się uśmiechnął. Niby taki drobny gest, a tak cieszy.

-To powiesz mi czy nie?- zapytał znów po chwili.

-Ale co?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie bo nie wiedziałam o co mu chodzi.

-Właśnie o to pytam, ciągle o czymś myślisz. Martwię się o ciebie, stało się coś? Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć.

-Wiem, ale... ale to trochę osobiste.- powiedziałam cicho.

-Skarbie, nie wstydź się. Na pewno nie będę się śmiał. Przecież wiesz, że możesz ze mną o wszystkim porozmawiać.

-Tak wiem, ale o niektórych rzeczach jest mi na prawdę trudno z tobą rozmawiać. Po prostu czasem niektóre są krępujące.- przyznałam.

-Każdy ma problemy, ale gdy się komuś wygladamy to jest nam lepiej. Wyobraź sobie, że jestem twoją najlepszą przyjaciółką i opowiedz mi o tym.

-Wiesz ty jako kobieta...- udałam, że się zastanawiam.- Wiesz co lepiej nie, dobrze jest tak jak jest, po za tym jesteś moim przyjacielem. Wiem, że mogę z tobą zawsze porozmawiać. Ale po prostu niektóre problemy są błache i głupie.

-To nic. Przecież można o nich mówić.

-No dobrze.- westchnęłam cicho.- Ale obiecaj, że nie będziesz się śmiał.

-Obiecuję- uniósł moją dłoń do góry i pocałował ją w knykcie, na co się cicho zaśmiałam.- Śmiało mów. Chętnie posłucham.

-No bo... no bo ostatnio- zaczęła  nieśmiało.- Miałam taki dziwny sen.

-Jaki?- zapytał ciekawy.

-Nie przerywaj mi.- powiedziałam i kontynuowałam swoją wypowiedź.- Śniło mi się, że- przełknełam slinę.- Że byłam w ciąży.

-I tyle?- zapytał spokojnie, a ja skinełam głową.

-Mówiłam, że to głupie.- powiedziłam zawstydzona.

-Nie to nie jest głupie.- odpowiedział pewnie.- To ciekawe.

-Ale najgorsze w tym wszystkim było to, że ja się bałam, bałam się tej ciąży, a do tego śniło mi się, że jak mój ojciec się o niej dowiedział to przyszedł do nas i na mnie bardzo na krzyczał.- dokończyłam.

-Boisz się?- zapytał, a ja znów potwierdziłam ruchem głowy.- Czego dokładnie?

-Tego, że mogę zajść w ciążę. Boję się, że jak już się to stanie to sobie nie poradzę, nie wiem. Chyba odpowiedzialności nad tą mała istotą.

-Jestem pewien, że będziesz wspaniałą  mamą, a jak już zajdziesz w ciążę to razem damy sobie z tym radę.

-Wiem ale mimo wszystko się boję, po prostu to budzi we mnie lekki niepokój.- przyznałam się, a gdy to zrobiłam poczułam ulgę.

-Skarbie widziałem jak pilnowałaś Sami gdy była z nami na zakupach jak się o nią martwiłaś i pilnowałaś żeby nic się jej nie stało. Jestem pewien, że gdy już będziemy mieć dziecko to będziesz wspaniałą mamą, razem sobie poradzimy.

-Tak uważasz?- zapytałam niepewnie.

-Jestem tego pewien.

-Dziękuję- wyszeptałam i ścisnęłam jego dłoń.

-Nie dziękuj mi. A tak wogólę skoro już mówimy o dzieciach ile chciała byś ich mieć.

-Dwoje lub troje- odpowiedziałam zawstydzona.

-Czemu się wstydzisz?

-Bo po prostu nigdy z nikim o tym nie rozmawiałam, a już na pewno nie z mężczyzną.

-Kiedyś musi być ten pierwszy raz- powiedział z uśmiechem.- Syna czy córkę.

-Pierwsze syna, najlepiej dwóch synów i jedną córkę. Ale tak żeby dziewczynka była najmłodsza.

-Dlaczego?

-Bo ja zawsze chciał mieć starszego brata, który by mnie czasem pilnował i miał starszych kolegów, których przeprowadzał by do domu, a ja tak jak w tym książkach zakochała bym się  w jednym z jego kolegów i potajemnie go kochała.

-Ej mała. Ty jesteś moja o innych facetach mi tu nawet nie myśl.

-Nawet nie myślę, żaden ci nie dorównuje. No chyba że, w sumie jest taki jeden.

-Kto? Zaraz gościa sprzątne.- powiedział, a ja się zaśmiałam.

-Wybacz ale nie możesz być zazdrosny o misia, w końcu sam mi go dałeś.

-Do czego to dochodzi. Porównywać mnie do misa- pokręcił z nie dowierzeniem głową.

-Po prostu lubię się do ciebie przytulać i do niego też.- wzruszyłam ramionami ze śmiechem.

-Ale to ja jestem twoim misiem.- powiedział.

-Ale do ciebie przy znajomych nie będę mówić misiu.

-Niby dla czego?- zapytał.

-Na prawdę chcesz żebym przy kolegach mówiła do ciebie misiu albo jakoś tak? Nie uważasz, że to...

-Że to obciachowe?- dokończył za mnie.

-Coś w tym stylu.

-Nie, to ty jesteś dla mnie najważniejsza nie oni.

-Wiem i tak nie mogła bym tak do ciebie mówić przy znajomych, po prostu dziwnie bym się czuła. Po za tym chyba sam zauwarzyłeś, że żadko się przy niech odzywam. Co najwyżej mogła bym mówić zdrobnieniem twojego imienia.

-Proszę bardzo.

-Wymyśl jakieś, którego mogę używać przy znajomych.

-Możesz mi mówić Ali lub Alik, albo Al.

-Al podoba mi się najbardziej.- przyznałam.

-W takim razie nich będzie Al, a teraz  prze śpij się bo widzę, że jesteś śpiąca. Za nim dojedziemy do hotelu minie jeszcze trochę czasu, a jak będziemy na miejscu to cię najwyżej obudzę.- Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie i ulokować wygodnie w fotelu samochodowym na tyle na ile mi pozwał.

-Kocham cie- wyszeptałam jeszcze za nim zamknęłam oczy.

-Ja ciebie też i nie bój się na pewno będziesz wspaniałą mamą.

-Jeśli ty we mnie wierzysz to ja też w siebie wierzę.

-Zawsze w ciebie wieże.

-Dziękuję- wyszeptałam i zamknęłam oczy.

****
Pierwszy raz Nadi napisać przed ślubem czy po ślubie? (Ich ślubie)

Boy and Girl - Razem Przetrwamy Wszystko Where stories live. Discover now