Scena z filmu

1.7K 153 13
                                    

Louis Tomlinson

-Anne. Ja... przepraszam. Nie zauważyłem cię. Um, rozgość się – powiedziałem, kładąc ubrania Harry'ego na krześle w kuchni. Obróciłem się, szybko zdjąłem obrączkę z palca i włożyłem ją do kieszeni.

-Nie, w porządku. Przepraszam, że nie poinformowałam cię, że przyjdę – usiadła na sofie. – Czy to... ubrania mojego syna?

-Tak. On um... był w pośpiechu i chciał się przebrać, więc po prostu je wszędzie rozrzucił – głupek. Najgorsze wytłumaczenie jakie mogłem wymyślić. – Chciałabyś się czegoś napić?

-Nie, dziękuję. Nie zostanę długo. Mam dużo ważniejsze rzeczy do roboty – założyła nogę na nogę i położyła dłoń na kolanie, patrząc na mnie surowo. Nie mogłem spojrzeć jej w oczy, kiedy patrzyła tak na mnie. Były jak strzały zwrócone w moją stronę, a ja czekałem na śmierć.

-Słyszałam o wczorajszej imprezie – oznajmiła, opierając się o kanapę, jej wzrok nadal skupiony na mnie.

-Tak, to była świetna noc – skinąłem głową, patrząc na podłogę. Chciałem na nią spojrzeć, ale nie potrafiłem. Jej wzrok był tak straszny, że pewnie zamieniłbym się w lawę, gdybym miał z nią kontakt wzrokowy.

I niezręczna, prawie straszna cisza wypełniła pokój, a ja chciałem wyparować.

-Koniec tego dobrego, przejdźmy do sedna – odezwała się. – Wiem co jest pomiędzy tobą, a moim synem.

Cholera jasna, zabije mnie. Na zewnątrz pewnie są wynajęci snajperzy, którzy właśnie we mnie celują. Na moim czole jest pewnie czerwona kropka. Albo potwór czeka, aż wyjdę na zewnątrz, żeby mnie zjeść.

-Nie martw się, nie poproszę cię, żebyś z nim zerwał. To nie gimnazjum – zapewniła. Jeśli by na mnie nie patrzyła, odetchnąłbym z ulgą.

-Jesteś już na tyle dorosły, żeby decydować samemu. Słyszałam dużo niedorzecznych rzeczy, nawet to, że jesteście małżeństwem. Nie obchodzi mnie, czy to prawda, ale byłoby miło, gdybyś mi powiedział. Ale wiesz, że sam wiesz co dla ciebie najlepsze, Louis. Chcę, żebyś o tym pamiętał – powiedziała ze strasznym tonem.

-Po prostu chcę dla mojego syna to, co najlepsze, a ty tym nie jesteś. Może i jesteś dla niego dobry, ale nawet ty wiesz, że zasługuje na więcej. Widzę, że jesteś dobrą osobą, ale chcesz żyć z osobą, która zawsze będzie od ciebie lepsza? Jeśli ludzie się dowiedzą, nie będą oceniać ciebie, tylko jego. Chcesz tego dla niego? – jej sposób mówienia brzmiał, jakby mi groziła w łagodny sposób.

-Jestem pewna, że słyszałeś o jego... eksach. Jego przedsięwzięcia nie są dla mnie nowością. Umawia się z kimś, zrywa i znajduje kolejną osobę do randek i zerwania. To idzie w kółko, naprawdę. Taylor, James, Caroline, Kendall, oni nie zagościli u niego na długo. Nawet nie znam niektórych imion, bo wiem, że niedługo z nimi zerwie – powiedziała, mówiąc do mnie, jakbym był jej partnerem biznesowym, jakbym był częścią jej interesu, jakby mi mówiła prawdę i wiedziała, co dla mnie najlepsze.

Nie jestem taki głupi, Anne. Musisz się bardziej postarać.

Udawałem więc, że jej wierzę, żeby myślała, że jestem taki słaby. Dziękuję, zajęcia aktorskie.

-Nie widziałeś go jeszcze na granicy wytrzymałości. Niszczy rzeczy, niszczy ludzi, niszczy siebie. Nie proszę cię, żebyś zakańczał cokolwiek między wami jest, bo jak już mówiłam, to nie gimnazjum. Ale musisz wiedzieć, co dla ciebie najlepsze. Pomyśl nad tym. Wiesz gdzie teraz jest? Pewnie jest z inną dziewczyną. Albo jeszcze gorzej, innym chłopakiem. Jeśli cię naprawdę kocha, zostawiłby cię tak samego? Ufałbyś komuś, kogo nawet nie obchodzi własna rodzina? – zapytała. Gdybym nie wiedział lepiej, pewnie bym jej uwierzył.

Spaces (tłumaczenie PL)Where stories live. Discover now