Part 2

1.2K 145 19
                                    

Budzik nagle zadzwonił budząc, śpiącego w stercie kartek i papierów chłopaka. Luke przeciągnął się by załagodzić ból spowodowany niewygodną pozycją i przetarł zmęczoną twarz. Przez większość nocy siedział nad swoją małą ilością zebranych materiałów, próbując poskładać to wszystko w jedną sensowną całość, jednak jego trud psu w tyłek poszedł, a skończyło się na tym, że niewyspany i rozdrażniony prawie spóźnił się do pracy.

Biegł korytarzem agencji detektywistycznej, myśląc tylko i wyłącznie o tym by znaleźć się w swoim biurze przed szefem, który nie tolerował spóźnień. Jednak przeliczył się, ponieważ gdy otworzył drzwi i wpadł do biura, to w wygodnym fotelu zastał Morgan'a najwyraźniej, oczekującego jego przyjścia.

-Spóźniłeś się.- zaczął, zakładając ręce na drewnianej powierzchni mebla.

-Ja mogę wyjaśnić...- blondyn chciał zacząć się tłumaczyć, ale Morgan przerwał mu gestem ręki.

-Nie jestem jakąś nauczycielką w szkole by wciskać mi przereklamowany kit o zaspaniu.- popatrzył na niego pobłażliwie. - Bardziej interesuje mnie to co masz mi do powiedzenia w sprawie zabójstwa, które ci przydzieliłem bo mam nadzieję, że już zacząłeś się tym zajmować.- uniósł brew.

Luke zajął miejsce na krześle przed biurkiem by siedzieć teraz twarzą w twarz ze swoim szefem.

-Tak. Byłem wczoraj w laboratorium i wiem tylko tyle co nic, ale jednak pewna informacja mnie niepokoi... Sprawca według Lucy i mnie zresztą też, musiał wszystko sobie przemyśleć i przy okazji mieć w swoim życiu kontakt z anatomią.- Morgan wydawał się zaciekawiony. - Dziś chciałem odwiedzić rodzinę Ann by dowiedzieć się, czy znała ona jakiegoś lekarza, z którym mogła mieć na pieńku.- szef pokiwał głową, próbując ukryć podziw co do zdeterminowana młodego detektywa.

Drzwi biura lekko uchyliły się, ukazując Calum'a, niosącego dwa kubki z parującą herbatą. Hood z dziwnym wyrazem twarzy podszedł do zaintrygowanych współpracowników, odłożył herbatę i oparł się o krzesło.

-Obawiam się, że wizyta u rodziny West nie będzie konieczna.- zaczął.- Powinniście to zobaczyć.- włączył mały telewizor, wiszący na ścianie. Chwilę później na ekranie pojawiła się znajoma dziennikarka.

Kolejne zabójstwo na terenie Sydney. Tym razem zamordowany został uczeń trzeciej klasy liceum, Bruce Smith. Do ciała chłopaka dołączono kolejną kartkę z wiadomością. Czy po ulicach Sydney kroczy kolejny seryjny morderca?

Blondyn był w wielkim szoku, a wyrzuty sumienia gryzły go od środka. Niby nie mógł niczego przewidzieć, ale jednak czuł się odpowiedzialny za śmierć tamtego chłopaka. Wyszedł z agencji, a pomysł odwiedzin rodziny Ann poszedł w niepamięć, bo teraz puki jest jeszcze szansa na znalezienie jakichś śladów jego celem stało się ekspresowe pojawienie się na miejscu zbrodni, którym okazał się ten sam park, w którym zabito Ann.

Na miejsce dojechał dość szybko i właściwie cudem nie spowodował żadnego wypadku swoją szybką jazdą. Już z daleka ujrzał zbiorowisko gapiów, taśmy policyjne i samych gliniarzy również, jednak z żadnym z nich nie chciał rozmawiać, ponieważ interesował go tylko i wyłącznie jeden policjant.

-Mike!- zawołał gdy zobaczył gdzieś między drzewami kolorową czuprynę.

Clifford nie wyglądał jak typowy policjant, a to głównie przez dziwne zamiłowanie do farbowania włosów na coraz to dziwniejsze kolory.

-Mike!- znów zawołał, aż jego przyjaciel wreszcie nie postanowił się do niego pofatygować, choć właściwie bardzo mozolnie mu to szło.

-Cześć.- przywitał się z Hemmings'em uściśnięciem dłoni.

The Lullaby || l.h Where stories live. Discover now