2.49 You've got 10 mins

7.6K 644 104
                                    

Dublin, Ireland

October, 25

- Może ruszysz ten swój tyłek i posprzątasz tutaj trochę? - usłyszałem jak Harry wparował do naszego pokoju.

- Uczę się - mruknąłem, podnosząc książkę z twarzy, aby na niego spojrzeć.

- Z książką do góry nogami, brawo Niall - prychnął Styles - Idziesz ze mną, Louisem i Zaynem na imprezę,  ty i Malik znajdziecie sobie jakieś super dziewczyny i po spawie. 

- Nie chcę żądnej imprezy ani dziewczyny - powiedziałem, wstając z łózka i sprawdzając telefon.

- To przestań wiecznie sprawdzać ten cholerny telefon - Styles rzucił mi wściekłe spojrzenie - Zachowujesz się jak nastolatek, którego dziewczyna zostawiła, bo nie przewiózł jej swoim bentleyem.

- Nie bądź taki ironiczny... - chciałem jeszcze coś dodać, kiedy na ekranie mojego telefonu pojawiła się wiadomość.

Liam: Rozmawiałem z Darcy i powiedziała mi o wszystkim, jej ojciec całkowicie odciął ją od Ciebie zabraniając jakiegokolwiek kontaktu.

Nawet nie zwracając uwagi na pytające spojrzenia Harry'ego i jego wołanie, wyszedłem szybkim krokiem z akademika, po drodze zabierając kluczyki od auta loczka, który nie mógł nic poradzić na moje szaleńcze zachowanie.

Wsiadłem do auta i starając się jechać według nakazanych ograniczeń prędkości, po dwudziestu minutach stanąłem niedaleko domu Darcy.

Nie przemyślałem tego co robię w żadnym calu, działałem impulsywnie, mając gdzieś możliwe konsekwencje mojego zachowania. Wiedziałem, że ktoś musi być w środku, ponieważ z otwartego na górze okna słychać było muzykę.

Zacząłem natarczywie dzwonić dzwonkiem i pukać do drzwi.

- Jezu... Czego? - w progu stanęła Mia. Była ubrana w czarne legginsy i za dużą bluzę, a jej włosy były w ogromnym nieładzie,  prawdopodobnie też płakała, sądząc po czarnym śladzie na jej policzkach, prawdopodobnie od tuszu.

- Mia, hej coś się stało? - spytałem, powoli uspokajając swoje emocje.

- Nic co cię powinno obchodzić - prychnęła kpiąco - Darcy nie ma, jest w Nowym Jorku, zresztą i tak się z nią nie skontaktujesz - ton jej głosu był jak zwykle wredny i widziałem, że prawdopodobnie miała swój wkład w tym, aby Darcy wróciła do Ameryki.

- Chcę porozmawiać z twoim ojcem - powiedziałem.

Musiałem w jakiś sposób wyjaśnić całą sytuację i walczyć o Darcy dopóki miałem takie możliwości. Chciałem ją odzyskać, potrzebowałem jej.

- Po pierwsze to nie jest mój ojciec - zaznaczyła, opierając się o futrynę drzwi - A o drugie - nie bądź śmieszny, dobrze wiesz, że ci to nie pomoże.

- Czemu jesteś taka wredna, co? - zmierzyłem ją wzrokiem od góry do dołu - Nie wiem czy nadal byłabyś taka opryskliwa gdyby ciebie takie coś spotkało.

- Nie dociera do ciebie jeszcze dlaczego Richad zabrał ją do Ameryki? Dlaczego odcina ją od ciebie, dlaczego nagle zainteresował się swoją córeczka po tak długim okresie czasu od rozwodu ze swoją byłą żoną? Jesteś taki ślepy? - dziewczyna patrzyła na mnie obojętnym wzrokiem. 

- O czym ty mówisz? - byłem zdezorientowany i nie miałem pojęcia o czym ona mówi.

- Myślisz, że ci powiem? - zaśmiała się szyderczo - Nie jestem żadną organizacją charytatywną pomagającą zbłąkanym sierotkom.

- W takim razie poczekam na ojca Darcy i twoją matkę - wzruszyłem ramionami.

Byłem zbyt zdeterminowany, żeby teraz nagle odpuścić.

- Nie wiem co wy widzicie w tej Irlandii - mruknęła Mia, jakby do siebie - Żadnej ochrony, służby...

- Żadnych snobów i kretynów - dodałem.

-Ty i Darcy idealnie do siebie pasujecie - zaśmiała się - Szkoda tylko, że ona teraz ma Luke'a, na którego wcale nie zasługuje.

- To on nie zasługuje na nią - wtrąciłem.

- Naprawdę? Jak myślisz jak długo potrwa zanim ona się do niego przekona? Pieniądze zmieniają ludzi i ty możesz sobie myśleć, że twoja Darcy nadal jest małą sierotką, ale spójrz prawdzie w oczy - mówiąc to Mia patrzyła na mnie twardym wzrokiem.

W pewnej mierze widziałem, że ma rację ale nie chciałem tego przyznać, wolałem trzymać się tego co było dla mnie wygodniejsze. Uciekanie przed prawdą jest czyś nieodłącznym w naszym życiu.

Zawsze znajdzie się coś co przeraża nas w taki stopniu, że chcemy przed tym uciec.

- To, że spędzasz z nią wiele czasu, wcale nie oznacza, że znasz ją lepiej ode mnie - argumenty powoli mi się kończyły.

Cała ta sytuacja była tak cholernie pokręcona. Dlaczego nasz związek nie może być taki jak wszystkie inne, tylko ciągle musieliśmy walczyć. Walczyliśmy o siebie nawzajem, a to wcale nie sprawiało, że stawaliśmy się silniejsi. Walka osłabia, nie wzmacnia.

- Wiem - westchnęła, nagle zamierając.

Chciałem jakoś zareagować i dowiedzieć się o co chodzi, ale zostałem wciągnięty do środka domu, a drzwi za mną się zamknęły.

- Jesteś kretynem - prychnęła - Jak Richard cię tu zobaczy, to dostanie apopleksji - warknęła, ciągnąc mnie za sobą w górę schodów.

- Nie musisz mną szarpać - zauważyłem - Poza tym chętnie z nim porozmawiam.

- Jesteś takim stereotypowym facetem, że nie myślisz czy tyko udajesz?-  spytała sarkastycznie po czym wepchnęła mnie do jednego z pokoi, zamykając drzwi i przekręcając klucz w zamku.

- O co ci chodzi? - usiadłem na łóżku, rozglądając się dokoła. 

- Jeśli chcesz odzyskać swoją sierotkę, to zadzierając z jej ojcem nic nie zdziałasz - westchnęła, wyciągając swój telefon w moją stronę - A teraz masz 10 minut na rozmowę z nią.

A/N: Oki doki misie, co sądzicie o zachowaniu Mii? Czekam na dużo komentarzy- piszcie co sądzicie o wszystkim, zadawajcie pytania jeśli jakieś macie! 

Dziękuję za ponad 4k komentarzy, 24k gwiazdek i 193k wyświetleń!!! Jesteście najlepsi!

+ w mediach jest Mia

Al the love, A.

Message from her// n.h part 2✔Where stories live. Discover now