~13. Możemy łamać łóżka

1.6K 229 120
                                    

To druga noc, którą spędziłem przy czyimś boku. I ta była chyba jeszcze lepsza od poprzedniej. Mocne, ale zarazem delikatne ramiona Gerarda były dla mnie ukojeniem. Jego łóżko wydawało mi się bardziej miękkie i wygodniejsze niż moje. Spałem spokojnie, chociaż przeważnie mam problemy ze snem.

Rano obudziło mnie ciche szepnięcie tuż przy uchu:

-Wstawaj, kochanie. Zrobiłem twoją ulubioną kawę, zaraz wystygnie.

Głos, który kochałem najbardziej na świecie.  Podniosłem jedną powiekę. Czerwone włosy łaskotały mój policzek.

-Nieeee....- mruknąłem sennie- Proszę, jeszcze chwila, chcę jeszcze pospać... Połóż się ze mną...

-O, nie. Wyspałeś się już. Pora wstać.- zarządził. Zamknalem oko i zakryłem się szczelnie kołdrą. -Ej! Nie bawimy się tak!- udawałem, że go nie słyszę. Przewróciłem się na bok.- Ah, tak? W porządku. Zobaczymy, czy teraz też będziesz taki cwany.

Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić czy powiedzieć, zerwał ze mnie pościel. Usiadł na moich wyprostowanych nogach i uśmiechnął się, widząc pytanie w moich oczach. Przyglądał mi się ciekawsko jeszcze przez chwilę, po czym bez żadnej zapowiedzi zerwał ze mnie bokserki.

-Gee!- wrzasnąłem. Poczułem się nagi. Co ja pierdolę? Byłem nagi.-Oddawaj je! -Podniosłem się do siadu i próbowałem odebrać mu swoją własność, ale on rzucił ją na łóżko za siebie i wyszczerzył się jak wariat.

Boże, co za idiota. Co nie zmieniało faktu, że go kocham.

Popchnąłem go, żeby móc sięgnąć po moją bieliznę, ale bez problemu przytrzymał mnie ręką, nie pozwalając mi na to. Wylądowałem z powrotem na plecach.

-Nie wytrzymałeś. Jednak potrafię każdego obudzić.- stwierdził wesoło. Pocałował mnie w czoło. Wyciągnąłem ręce, łapiąc go za nadgarstki i przyciągając do siebie. Wylądowaliśmy razem na łóżku. Położył się na mnie, ale zaraz wykonał obrót i teraz leżał pode mną, trzymając mnie za nagie pośladki.

-Skoro się obudziłeś, Mógłbyś już ubrać bokserki na swój zgrabny tyłek. Znaczy ten, nie mam nic przeciwko takiemu stanowi, jak teraz, ale...

-Ty je zdjąleś, ty je załóż- wymruczalem mu do ucha. Parsknął śmiechem.

-Czy to ten poziom lenistwa, kiedy nawet nie możesz sam się ubrać? 

-Tylko ty możesz mnie ubierać. I rozbierać- oświadczyłem, co chyba go przekonało. Leniwie sięgnął po moje bokserki i wsunął je z powrotem na ich miejsce. Gdy tylko to zrobił, wrócił do mnie ustami, aby połączyć nasze wargi w długim, namiętnym pocałunku.

-Nic cię już nie boli?- zapytał, gdy oderwał się ode mnie.

-Nic- potwierdziłem.

W tym momencie otworzyły się drzwi i do sypialni wpadł chłopiec w krótkich włosach i okularach, trzymający w ręku jakąś książkę.

-Gerd!- zawołał w progu. Dopiero po chwili zauważył, że leżę w samej bieliźnie (dobrze że chociaż w niej) na jego bracie. Cofnął się.- Eee... Przeszkadzam?

-Owszem- odparł Gee, jednak bez gniewu w głosie.- Gdybyś mógł przynieść kawę z kuchni...

-Spierdalaj, nie będę twoim służącym- warknął Mikey.- Tylko nie polamcie łóżka.- rzucił jeszcze przez ramię, zanim wyszedł z pokoju. Gerard wrócił ustami do mojej szyi.

-Zamierzamy połamać łóżko?- zapytał seksownym tonem. Roześmiałem się.

-Wspominałeś coś o kawie?

Uderz w struny, a Way się odezwie ~Frerard~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz