THE END?

542 39 25
                                    

- Boże! Ratujcie ją!
- Irys! Spokojnie! Robimy wszystko by ją ocalić!
- NIE WSZYSTKO! TAM LEŻY MÓJ MĄŻ! A TU CÓRKA! JAK MAM SIĘ CZUĆ?!
- Cisco! Tętno jej spada!
- Boże! Odsuńcie się!
- Co robisz?!
- Próbuje jej pomóc! Porażę ją prądem! Odsuńcie się! Raz! Dwa! Trzy!
- NIC?!
- Jeszcze raz! Liv! Proszę!
- Czy ona?!
- Liv!
- Cisco!PATRZ!
- Ustabilizowało się!

~~~~~~~

Siedziałam na ławce w parku. Obok mnie siedział tata, trzymający torbę. W niej znajdował się czerwony stój.

- Tato? Dlaczego ciągle trzymasz tak tą torbę
- Zawsze gdzieś jest czynione zło, a poza tym twoja mama zabrała mój sygnet.
- Zabrzmiało to tak bardzo bohatersko.
- Ty też kiedyś ocalisz kogoś! Może i nawet kilkuset ludzi.
- Ja nawet muchy nie uratuje! -machnęłam ręką.-
- To zacznij od jakiejś małej rzeczy ,na przykład kota!
- Nie lubię kotów...może kiedyś ocalę ciebie?
- Mnie? Hmm...może kiedyś właśnie nadejdzie taki dzień...a teraz się obudź!
- Co?!
- Obudź się! To tylko wspomnienie! To tylko sen...

~~~~~~~~~~~

- Caithlin! Ona się budzi!

Poczułam na cały ciele ciarki i ból. Otworzyłam oczy i zobaczyłam bardzo rażące światło.

- Jestem w niebie?

Ktoś chwycił moją rękę i strasznie mocno ścisnął.
Zobaczyłam ,że to mama ,cała zapłakana.

- Jeszcze nie..myślałam że...
- No co ty. Ale chwila moment?! Gdzie TATA?!
- Uratowałaś go! To najważniejsze ,że żyje i jest z ciebie dumny. Pomału ale regeneruje się. Leży przytomny i w drugiej sali.
- Mamo? Czy ten sprinter no wiesz...zabrał mu część mocy?
- Mają robić badania. A teraz odpoczywaj ,należy ci się moja "mała bohaterko"*

Nadal miałam przed oczami widok tamtego świata. Tego końca! Wszystkiego! Jak zabijam innego speedtera. Boże! Co ja uczyniłam?!

- EJ! Trzymasz się?

Zobaczyłam Barrego. Był ubrany w zwyczajny strój.

- Trochę...nie właśnie wszystko mnie boli.                                                                                                      - Tak szczerze to nie przydałem się. Ale przynajmniej czegoś się dowiedziałem. 

Podałam mu rękę aby pomógł mi usiąść. Od barku do dłoni miałam rękę zawiniętą w bandaż. W nodze miałam liczne szwy ,a na twarzy sporo plastrów.
Szczerze? Wyglądało to złe i chwilami czułam się jak taka na w pół mumia ale ja też miałam zdolność do regeneracji.
- Słuchaj...co się stało z nim? No wiesz z tym sprinterem?
- Gdy tam przybyliśmy...świat...to była jakaś apokalipsa. Jego ojcem nie był ten ze zdjęcia. Byłeś nim ty. Z innej rzeczywistości i zginąłeś ,a on chciał cię ocalić. - spuściłam głowę i zaczęłam płakać.- Barry ja go zabiłam. Walczyłam z nim i po prostu. 
- To nie twoja wina! 

Gdy nadeszła ta niezręczna cisza ,przysiadł się do i przytulił.
Może to było konieczne? Ach...sama nie wiem.
Wujek przyszedł do nas i przyniósł jakieś narzędzia.

- No pokaż tą nogę!
- Że co?
- Muszę zdjąć szwy. Twoja rana już się  prawie zagoiła. A co ty myślałaś? Nie przychodzę tu z piłą aby ją tobie odciąć!

Faktycznie szybko się zagoiło. Po rozcięciu została tylko mała blizna. 

- Z barkiem musisz jeszcze poczekać. Jeżeli chcesz iść do taty , to mogę cię zaprowadzić.
-  Tak. Emm...Barry?
- Tak?
- Dziękuje.
- Nie ma z co.- uśmiechnął się.-

Po tym we dwójkę pomogli mi wstać i iść do taty. 

*****

Gdy byłam bliżej taty poczułam ulgę m,że żyję i chciałam się rozpłakać.
Leżał owinięty w kilku miejscach w bandażach.

- Tato? - zapytałam cicho.  

On otworzył oczy i rozpromienił się na twarzy. Skoczyłam na jego łóżko i przytuliłam go mocno. Płakałam...ale to były łzy szczęścia.

-  EJ! Nie mogę oddychać!
- JEJKU PRZEPRASZAM! - wstałam- Tak się o ciebie martwiłam. Myślałam ,że cię zabił!
- Mnie nie da się tak łatwo zabić!

Kiedy Barry wszedł do pokoju był zszokowany. Pokazał na niego palcem i spojrzał w moją stronę.

- To trochę skomplikowane...- powiedziałam patrząc na nich , gapiących się na siebie.
-  Nawet bardzo.- oznajmij Barry- 
- No tak jakby cofnęłam się w czasie i mu pomogłam ,a gdy już to uczyniłam on pomógł mi.
- Macie obydwoje racje. To jest dziwne. Dziwnie jest widzieć siebie sprzed kilku lat.
- Strasznie co nie? Tak będę wyglądać w tym wieku?
-  Nie jest tak źle. To Cisco się postarzał! -w tle Cisco "SŁYSZAŁEM!"- Wiesz ,że żartuje!  No cóż. Teraz Barry to od ciebie zależy czy twoja przyszłość będzie taka sama i kolorowa. W pewnych momentach.
- No tu i owo bym zmienił.
- Na przykład faceta ,który robił ci posąg! Zrobił ci za grube palce!                                                             

Obydwoje w tym samym momencie powiedzieli "One nie są grube" ,a po tym się roześmiali. 

- No to chyba czas już na mnie.                                                                                                                          - Chyba tak. Odprowadzę cię.                                                                   

Chwyciłam go za rękę i powiedziałam "ruszajmy" ale zanim to uczyniłam zza naszych pleców usłyszałam głos taty.

- BARRY! JAKBY CO! Na oświadczyny nie kupuje tego z szmaragdem! Wybierz ten od lewej! I uważaj na swoim ślubie.
- Postaram się o to! - oznajmij.

Teraz każdy przyszedł się z nim pożegnać. Mama ucałowała go w policzek ,aż dostał rumieńców. Wujek poklepał go po ramieniu i szepnął mu coś do ucha.

***

Gdy dotarłam już na wybrzeże ,portal był już otwarty. Światła raziły z niego jak z jakiejś dyskoteki!
Potem przybiegł Barry.

- Zapomniał bym stroju! Cisco by mnie zabił! -podszedł do portalu.- No to czas na mnie!

-Poczekaj! - ostatni raz przytuliłam go.- Jeszcze jedna rada ode mnie!  Tylko nie nazywaj mnie Sally ,ani Sara bo to właśnie ty chciałeś takie. Wystarczy mi Liv Nora Dawn Allen.
- Nora?
- To też twój pomysł. W końcu moja babcia się tak nazywała.

Portal zaczął się zmniejszać! Nie mieliśmy dużo czasy. Musiałam się pożegnać.

- No to żegnaj Barry Allenie , przyszły tato.
- Żegnaj! Liv! Obiecuje być najlepszym ojcem!                                                                                               - Już nim jesteś!

Gdy wszedł do środka ,portal zamknął się na dobre.

Chyba zastanawiacie się co będzie teraz ze mną? Nadal będę pomagać tacie. Ale już na pewno nie chce być nazywana jego "pomocnicą"! Jestem Flash Girl ,najszybsza dziewczyna na świecie. Gdy zło przybędzie do mojego miasta, stawie im czoła. 
Nikt mnie nie powstrzyma! Wiem ,że potrafię i umiem więcej!

Nazywam się Liv Allen a to była moja historia!







Córka Flasha [END]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin