~ Round 2 ~ 2/2

12.6K 1K 189
                                    

                                   ~*Na dole ogłoszenia parafialne*~

Adrien

Biegam po całej szkole. Nie ma jej. Gdzie do cholery ona pobiegła. W tej chwili znienawidziłem Chloe. Jak można być tak bezczelnym. Usłyszałem huk. Ruszyłem w stronę dźwięku.

Marinette

Biegłam przed siebie, łzy zasłaniały mi widok. Kiedy jest taka okazja, kiedy ja staram się osiągnąć to co próbuje od dwóch lat, wtedy zawsze pojawia się ta zołza i wszystko psuje. Ona to robi specjalnie. Obejrzałam się czy nikogo za mną nie ma, pusto. Skręciłam w lewo i wskoczyłam do kantorka woźnego. Okazało się, że on też tam był. Spanikowałam.
-Spokojnie Marinette. - uśmiechnął się do mnie. -Możesz tutaj posiedzieć. - podał mi paczkę chusteczek i wyszedł. Zawsze był dla mnie taki miły. Oparłam się o drzwi, zjechałam na podłogę i po prostu płakałam. Tikki wyleciała z mojej torebki i usiadła na moim ramieniu przytulając się do policzka. 
Jestem taka słaba...
Nagle huk! Tikki podskoczyła.
-Chyba czeka nas nowe zadanie Marinette.
-Dlaczego teraz? Dlaczego wszystko wali się w tym samym momencie. Eh...
Zrezygnowana podniosłam się z zimnej posadzki.
-Tikki, kropkuj.
Powiedziałam prawie szeptem. Wyskoczyłam z kantorka pilnując żeby nikt mnie nie zauważył. Szybko wybiegłam przed szkołę. Czarny Kot już tam był i patrzył na poprzewracane samochody. Wkoło nie było ani jednej żywej duszy. Podeszłam powolnym krokiem.
-Witaj, piękna Julio.
Ukłonił mi się najniżej jak potrafił.
-Julio...? Ah! Witaj mój Romeo. - podniósł głowę z uśmiechem, zadowolony, że zrozumiałam jego przywitanie. Delikatnie złapał mnie za dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek. Chciałam wyrwać dłoń jednak motyw odgrywania roli z tej książki bardzo mi się spodobał.
-Mam nadzieję, że koniec naszej historii nie będzie taki drastyczny?

Adrien

Przeczytała to! Przeczytała!

Marinette

-Proponuję bardziej romantyczne zakończenie.
Wymruczał podchodząc bliżej. Dalej trzymał moją dłoń, podniósł rękę zmuszając mnie do wykonaniu obrotu. Obróciłam się a Kot przysunął się bliżej i położył dłoń na moich plecach.
-Nie szalej, Kocie.
-Popsułaś to księżniczko.
Odsunął się o krok.
-To może zrobimy to, po co tu przyszliśmy?
Pokiwałam twierdząco głową i ruszyliśmy śladami poprzewracanych samochodów. Opustoszałe ulice doprowadziły nas do tej, na której mieszkałam. Moje myśli zaczynały być coraz bardziej niepokojące. Dzisiaj widocznie cały świat postanowił robić mi na złość. Tuż przy wejściu do naszej piekarni stał wysoki facet i rzucał samochodami na prawo i lewo. Na moje nieszczęście był to mój tata. Znieruchomiałam a usta mimowolnie ułożyły się w literę "o".
-Coś się stało Kropeczko?
Z zamyśleń wyrwał mnie mój towarzysz.
-Um, nie... nic.
Wzięłam głęboki oddech i zarzuciłam jo-jo na rękę taty. Linka oplotła się dookoła jego ramienia. Wystarczyło żeby machnął ręką by powalić mnie na ziemie. Całe jego ciało było pokryte łuskami, oczy świeciły się żółtym blaskiem. Złapał za linkę i pociągnął przyciągając mnie do siebie. Złapał mnie jedną ręką i ścisnął. Nie mogłam złapać oddechu.
-Ta-to...
Wyszeptałam patrząc w jego żółte oczy błagalnym wzrokiem. Na co ten zacisnął jeszcze mocniej dłoń. Czułam jak moje żebra zginając się pod siłą jego uścisku. Otworzyłam usta starając się złapać powietrze jednak nic z tego. Opadłam z sił. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Miałam tylko nadzieje, że nie zrobił nic mamie. W tym momencie zobaczyłam jej przerażoną twarz za szybą piekarni. Odetchnęłam z ulgą. Uśmiechnęłam się do niej jakby na znak, że wszystko jest dobrze. Była przerażona. Zaciskała dłonie w pieści. Obraz zaczął się rozmazywać. Widziałam tylko rozmazany zarys Toma. Spojrzałam w stronę Czarnego Kota, jednak go już tam nie było. Zostawił mnie?  Odpłynęłam z tą myślą.

\\ Miraculous ♥ LadyNoir //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz