Sierociniec

584 39 5
                                    

A ojciec Oliwii już dawno nie żył . Dziewczyna zobaczywszy uciekającego jokera porwała się za nim w pogoń . kiedy była już przed drzwiami poczuła ze ktoś ja złapał za ramie .... To była Batman.
- To nic nie da...- powiedział smutnym głosem. Oliwia go nie posłuchała, wyrwała się i wybiegła z budynku , zaczęła się rozglądać na wszystkie strony . Jedyne co zobaczyła odjeżdżające w oddali czarne auto . Widząc to upadła bezwładnie na kolana i wpatrywała się w samochód aż zniknie jej z pola widzenia . po chwili zemdlała .

Pojedynczo wpadające promyki słońca tańczyły na jej buzi. Było cicho ... Słychać było tylko jakieś pikanie, postanowiła otworzyć oczy kiedy to zrobiła zobaczyła ze jest w szpitalu... W szpitalnym łóżku, a jej dolna część twarzy ( czyli usta, podbródek itp.) jest owinięta bandażem. Zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu i dotykać miejsca gdzie ma bandaż kiedy miała go już zerwać do pomieszczenia wszedł starszy mężczyzna w mundurze.
- Widzę ze już wstałaś - powiedział z serdecznym uśmiechem . podszedł do łóżka dziewczyny i usiadł na krześle obok.
- Jestem James Gordon.. Ale możesz mi po prostu mówić Jim .- powiedział miłym tonem i podał jej rękę. Podała mu swoja, chciała się przedstawić ale opatrunek na jej twarzy skutecznie jej to uniemożliwił i słychać było tylko jakieś mamrotanie . szybko zabrała rękę i zaczęła wpatrywać się w niego wyczekująco.
- Przyszedłszy do ciebie ... W ważnej sprawie ... Jakoż iż jesteś teraz sierota ...- powiedział delikatnie - zamieszkasz teraz w sierocińcu ... - mówiąc ostatnie zdanie nie patrzył jej w oczy . Ta tylko kiwnęła głową na znak ze rozumie i dalej się w niego wpatrywała. Po chwili do pokoju wszedł doktor .
- Dobrze... Miejmy nadzieję ze wygląda to ładnie ...- powiedział ochrypłym głosem. Podszedł do Oliwii i zaczął ściągać opatrunek z jej twarzy . kiedy skończył obaj mężczyźni od razu się skrzywili . Komisarz przyłożył sobie do ust chusteczkę a doktora patrzy na dziewczynę smutnym wzrokiem . Oliwia niewiele myśląc wstała i podbiegła do ściany na której wisiało małe lustro . Jej przecięcia zostały zszyte szwami co wyglądało przerażająco . Rękami zaczęła delikatnie dotykać szwów .
- Komisarzu ...- powiedział cicho doktor.- może pan ja zabrać, więcej nie zdziałamy ...- powiedziawszy to wyszedł zostawiając ich samych.
- Choć Oliwia... Musimy już jechać.- powiedział słabym głosem. Dziewczyna odwróciła się do niego i kiwnęła głową.
- a.... Moje rzeczy? - zapytała zachrypniętym głosem. Gordon popatrzył na nią .
- Są już na miejscu ... Chodźmy - dziewczyna zaczęła iść za mężczyzna, kiedy wyszli z budynku oboje wsiedli do radiowozu.

Po jakiś 40 minutach dojechali na miejscu. Komisarz wyszedł z auta i kulturalnie otworzył drzwi Oliwii po czym razem skierowali kroki ku drzwiom niewielkiego starego budynku. Kiedy mężczyzna miał otwierać drzwi one same się otworzyły a w ich ramie stała młoda kobieta ze sztucznym uśmiechem .
-Witaj! Ty musisz być...- zrobiła tu dłuuuugą pauzę, ponieważ zobaczyła twarz dziewczyny. - Oliwia.... Proszę ..- pokazała ręką by wejść i ruszyła przed nimi . chwile później kobieta pokazała Oliwii jej pokój był on niewielki miał on jedno okno zabite kratami, ściany były pomalowane na ciemny fiolet w koncie pokoju stała wielka szafa i stojąca lampa. Po przeciwnej stronie stało jedno osobowe łóżko zaścielone zielona kołdrą . * przynajmniej nie jest tak źle ...*
Kiedy kobieta wyszła z pokoju komisarz popatrzył smutnym wzrokiem na dziewczynę.
- Oliwia... Jeśli kiedyś będziesz potrzebowała porozmawiać ... To wiesz gdzie mnie znaleźć...- powiedziawszy to otworzył drzwi Oliwia w końcu się odezwała.
- dowodzenia! - krzyknęła kiedy już miał wychodzić.
- Do widzenia - odpowiedział z uśmiechem i poszedł.

Tak bardzo smutno 😢😢 następny rozdział będzie bardziej ciekawy 😁 Dziękuje za czytanie tego .... No czegoś 😂 i proszę o komentowanie! Do następnego!! 👍😺

Chaos [Zakończone]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant