37 |TaeHyung|

1.8K 209 30
                                    

Wreszcie pozwolili ściągnąć mi ten śmieszny opatrunek. Mogłem odstawić kule na bok i korzystać z ostatnich dni wolności. Co prawda zostały jeszcze prawie dwa tygodnie, jednak co to jest te 336 godzin?
Kiedy przekroczyłem próg wychodząc tym samym na świeże powietrze wziąłem głęboki wdech. Nareszcie będę mógł normalnie funkcjonować.

Wolnym krokiem udałem się z powrotem do domu Jimina. Tak jak to sobie obiecałem moja osoba więcej nie zagościła w domu państwa Jeon. Przez ten tydzień miałem dużo spokoju, więc mogłem wszystko przemyśleć.
Zaczynając od tego, że było mi jakoś dziwnie, tak pusto. Brakowało mi tego codziennego kręcenia się koło mnie KyungSoon oraz obiadów jej mamy. Nie, żeby pani Park źle gotowała. Nigdy w życiu! Ta kobieta to kolejny anioł. Szkoda, że nie ma córki, bo jeśli byłaby taka jak ona to już bym się koło niej kręcił.
Dobra nie będę się nad tym rozczulać, bo jeszcze pomyślą, że podniecam się starszymi kobietami.

Wracając do KyungSoon to albo mam zwidy albo właśnie idzie w moją stronę. Miała spuszczoną głowę, a w uszach słuchawki. Przeszedłem koło niej. Nawet spojrzałem na nią, a ona nic. Odwróciłem się na pięcie i  zdezorientowany zmarszczyłem brwi. Czy po zdjęciu opatrunku zostałem duchem?

Pobiegłem za nią i będąc już na tyle blisko, aby jej dotknąć objąłem ją w pasie. Dziewczyna momentalnie się zatrzymała i spięła. Przestraszona powoli odwróciła głowę, a ja uśmiechnąłem się do niej.

- Co chciałeś?- zapytała ściągając słuchawki.

- Nie powiedziałaś mi nawet cześć- wydąłem dolną wargę. W większości przypadków wygląda to jak mina mdlejącej foki, jednak u mnie jest to wyjątkowo słodkie.

- Wybacz, ale się śpieszę- rzuciła tym samym wyplątując się z mojego uścisku.- Pa Tae- pomachała mi, po czym pobiegła prosto przed siebie.

Czy ona mnie właśnie spławiła? Mnie? Tego samego Kima TaeHyunga, za którym latała prawie od początku wakacji? Może to przez ten gips? Może bez niego nie jestem już taki fajny. Mogę jeszcze raz skoczyć z pierwszego piętra, jeśli znowu będzie się mną interesować. Lubię kiedy ktoś się mną opiekuje.

Stałem na tym chodniku z otwartymi ustami i wpatrywałem się w punkt, w którym zniknęła dziewczyna. Przez chwilę faktycznie rozważałem ponowne skoczenie z okna. Jednak te czarne myśli przerwał mi hyung.

- Zamknij tą buzię,  bo ci mucha wleci- Jin złapał mnie za podbródek. Potrząsnąłem głową i odwróciłem się w jego stronę.

- A ty co tu robisz?

- Szedłem właśnie do domu, ale zauważyłem ciebie, więc podszedłem- uśmiechnął się, na co skinąłem głową. 

- To chodźmy, bo jestem bardzo głodny- uciąłem i ruszyłem przed siebie.

Szliśmy w zupełnej ciszy. Oczywiście nie licząc przejeżdżających obok nas samochodów. Ja wiem, że korciło go, żeby zapytać czemu tak sobie tutaj stałem. SeokJin należy do osób, których nadmiernie interesuje życie innych. Przecież jak zaraz mnie nie zapyta to albo wybuchnie i rozsadzi połowę okolicznych ulic albo Ziemia się zapadnie, a my razem z nią. 

- Czemu tak tam stałeś?- ha! Wiedziałem, że nie wytrzyma. 1:0 dla Tae! 

- Nie zgadniesz kogo spotkałem- chłopak spojrzał na mnie zaciekawiony. Mimo wszystko może będzie mógł mi jakoś pomóc. Jest chłopakiem NaBin, a ona przyjaźni się z KyungSoon, więc może coś obiło mu się o uszy.- KyungSoon.

- I tak cię zamurowało na jej widok?

- Nie tyle co jej widok, a to, że mnie najnormalniej na świecie zignorowała.

- Uuuuuuuuu- klepnął mnie w plecy.- Czyżby biedny TaeHyung poczuł się odrzucony?

- Wcale nie!

- A właśnie, że tak! 

- Nie!

- Tak!

- Nie!

- Tak!

- Nie będę się z tobą kłócił jak małe dziecko!- zdenerwowany założyłem ręce na klatce piersiowej i przyśpieszyłem kroku. Jednak Jin i tak mnie dogonił. Może to dlatego, że miał dłuższe nogi? Tak zdecydowanie.

- Nie obrażaj się- szarpnął mnie do tyłu.- Mów co ci leży na sercu.

- Eh...- westchnąłem.- W sumie to nic wielkiego. Po prostu zrobiło mi się smutno, bo mnie zignorowała.

- Może chce, żebyś teraz ty się o nią starał? Wiesz kwiatki, czekoladki i inne takie. Dziewczyny ponoć to lubią.

- A Nabi nic ci nie mówiła?

- Ostatnio rzadko się widujemy, więc nie wiem za dużo. Ale, jeśli dźga cię w żołądku to się postaraj- rzucił i pobiegł do domu. Ja stałem jeszcze chwilę przed furtką. Położyłem dłoń na brzuchu i spojrzałem na niego. Cześć kolego, dźga cię tam coś?



- Kookie, no ale dlaczego?!- krzyczałem do telefonu. Nasza dyskusja momentalnie ze spokojnej przerodziła się w zaciętą.

- Bo znowu ryczy!

- To nie przeze mnie!- broniłem się jak mogłem, ale ten mały ziemniak na wszytko miał uszykowaną odpowiedź.

- Jak nie przez ciebie?! Mówiła, że się spotkaliście!

- Przypadkiem! Nawet nie zdążyłem nic powiedzieć, bo uciekła!

- Dziwisz się jej?! Nie odzywałeś się do niej odkąd mój ojciec cię wyrzucił! Ona myślała, że się na nią wściekłeś i cały czas płakała! Ja nie nadążałem chusteczek kupować! Latałem po całym Busan, bo w markecie obok brakło!

- No przepraszam, że doprowadzam dziewczyny do płaczu! 

- Przestań krzyczeć!

- To ty krzyczysz!

- Zamknij tą mordę!- odezwał się HoSeok. Obrzuciłem go zawistnym spojrzeniem i powróciłem do rozmowy z JungKookiem.

- To dasz mi ten numer czy nie?- zapytałem już spokojniej.

- Jak obiecasz, że nie będzie płakać.

- Obiecuję.

- Zaraz wyślę.

Uśmiechnąłem się do siebie w duchu, po czym rzuciłem się na swoje łóżko. Po wejściu do domu od razu pobiegłem do pokoju i zadzwoniłem do młodego. Nie spodziewałem się, że od razu na mnie naskoczy. Jak tak mu zależy to oddam tą kasę za chusteczki. 

Nagle poczułem wibracje telefonu, a zaraz po tym charakterystyczny dźwięk wiadomości. Szybko odblokowałem ekran i wszedłem w wiadomości, gdzie Kookie wysłał mi numer swojej siostry. Kliknąłem w niego, po czym zacząłem pisać.

Tae: Hej KyungSoon, to ja Tae :) Chciałem zapytać się czy nie miałabyś ochoty wyjść gdzieś ze mną na przykład jutro?

Wyślij. 

Minęła minuta, dwie... pięć. Dosłownie siedziałem z zegarkiem w ręku. Ściągnąłem go ze ściany. Był trochę zakurzony, ale od biedy ujdzie. Dostała zawału czy co? 

Po jakimś czasie podskoczyłem wystraszony, gdy w mojej dłoni zawirował telefon. 

KyungSoon: Może być.

Spodziewałem się po niej większego entuzjazmu, ale "może być" to przecież nie odmowa. Jak tak dalej pójdzie to ja dostane zawału.



W końcu udało mi się coś napisać. Nie jest to takie jakbym chciała, ale starałam się pomimo tego, że głupia wena sobie gdzieś poszła ;;

Gacie Jina °bts°✔Where stories live. Discover now