Prolog

504 20 3
                                    

Stałam na boso w lesie. Było bardzo zimno, księżyc świecił tak jasno jak słońce, niebo było bezchmurne. Szłam dalej ścieżką podziwiając gwieździste niebo. Im dalej szłam ty bardziej miałam wrażenie ze coś jest nie tak...Drzewa zaczęły przypominać dziwne kształty, miałam momentami wrażenie ze między nimi znajdują się nagrobki, ale starałam się o tym nie myśleć, zaczęły dochodzić z wnętrza lasu dziwne dźwięki. Bez zastanowienia zaczęłam biec, droga ciągnęła się niemiłosiernie. Cały czas miałam wrażenie ze kręcę się w kółko i w kółko. Padłam w końcu na kolana zamknęłam oczy i zaczęłam się szczypać po całym ciele mając nadzieję ze się wybudzę, otworzyłam oczy z nadzieją zobaczenia mojej sypialni...Niestety przeliczyłam się, nadal czułam chłód i wiatr. To już koniec? Nigdy się nie wybudzę? Zamrugałam oczami i znalazłam się w innym miejscu, przetarłam oczy ponownie żeby się upewnić czy to prawda. Znalazłam się tym razem na jakiejś polanie, była w kształcie pola a w około drzewa. Stałam tak przez chwile zastanawiając się co teraz, po kilku chwilach na środku polany zaczął się formować kształt przypominający sylwetkę kobiety, miała czarną suknie ciągnącą się aż do ziemi i czarny welon sięgający do pasa. Stała do mnie nieruchomo plecami. Zamurowało mnie. Zastanawiałam się czy podejść czy uciekać. Nie zdążyłam podjąć żadnej konkretnej decyzji kiedy kobieta zaczęła się obracać w moją stronę, wyostrzyłam wzrok żeby się jej przyjrzeć lecz rozbłysło światło i znalazłam się w swoim pokoju. Obudziłam się oszołomiona na podłodze, byłam cała przepocona i łzy spływały mi po policzkach, ulżyło mi kiedy się obudziłam, myślałam ze to nigdy się nie skończy. Podeszłam do mojego okna i usiadłam się na parapecie, noc była taka sama jak z mojego snu, siedziałam tam zastanawiając się co to oznaczało. I wreszcie się domyśliłam. – To była ona. Kobieta w Czerni.

Diabolik Lovers - Moja Opowieść Where stories live. Discover now