Rozdział 4

270 23 0
                                    

Sypialnia mnie miło zaskoczyła. Była w odcieniach błękitu a zestaw mebli w kolorze białym, idealnie wszystko się ze sobą komponowało, do tego jeszcze duży taras z widokiem na ogród, byłam zachwycona. Zaczęłam się rozpakowywać, spodnie i koszulki poukładałam na półki do wąskiej szafy, bieliznę do szuflad a sukienki i koszule powiesiłam na wieszakach w największej szafie. Na łuk znalazłam idealne miejsce, wypakowałam go z pokrowca i powiesiłam na haku. Na łóżku poukładałam moje poduszki i porozstawiałam różne popierdółki z mojego starego pokoju. Idealnie, prawie jakbym była u siebie. Dochodziła 17:00, a ja miałam dość wrażeń na dziś, więc poszłam wziąć kąpiel, miałam przynajmniej własną łazienkę bez ryzyka, że ktoś mi do niej wejdzie, chociaż po nich można było się wszystkiego spodziewać. Napuściłam wody do wanny i zrobiłam dużo piany, tego mi było trzeba. Spędziłam w wannie około 1.5 godziny relaksując się, przebrałam się w wygodniejsze ubrania i podeszłam do ogromnego lustra w łazience. Rozczesałam dokładnie moje włosy, myśli spowrotem wróciły do Laito...na wspomnienie go pojawiały się u mnie rumieńce na policzkach...Jego sposób patrzenia na mnie...Wszystko...Eh! Co ja wygaduje? To są wampiry. Nie mają uczuć. One zabiły twojego ojca. Nie daj się przekabacić. To wszystko zawsze wpajała mi matka...A teraz? Nie miała skrupułów żebym tu zamieszkała...Naprawdę ma mnie za taką odważną? Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, wyszłam z łazienki i niepewnie je otworzyłam. Laito. Przyszedł.

|Laito|

Kiedy otworzyła drzwi z jej pokoju wydostał się ten słodki zapach. Jej błękitne oczy wpatrzone we mnie doprowadzały mnie do szaleństwa. Jej lekko mokre włosy były ułożone na jej ramieniu, odsłaniając bardziej jej szyję, która wyglądała kusząco. Nie wiedziałem co się ze mną dzieję, nigdy nie czułem się taki skrępowany przed kobietą, zawsze było na odwrót. Czułem że jest wyjątkowa i miałem zamiar ją bliżej poznać.

|Anastazja|

Kiedy w progu stanął on, rumieńce znowu dały o sobie znać, gdyby nie to, że trzymałam się klamki już dawno chyba bym upadła na ziemię przez moje kolana z waty.

- Kolacja już jest. – oznajmił z uśmiechem. – Pewnie zgłodniałaś, co?

- Trochę. – odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech.

- To w takim razie zechciałabyś towarzyszyć szóstce nieobliczalnych wampirów przy kolacji?

- Haha, czemu nie. Szliśmy tak blisko siebie że stykaliśmy się ramionami, jego skóra była chłodna ale zarazem biło od niej jakieś ciepło, zauważyłam że jest dość mocno umięśniony co jeszcze bardziej sprawiło, że zrobiło mi się gorąco. Przy stole zajął miejsce obok mnie, wszyscy jedli w ciszy, w końcu Reji ją przerwał.

- Przygotowałem dla ciebie mundurek.

- Dziękuję, rozumiem że od jutra zaczynam z wami chodzić do szkoły?

- Właściwie to za 2 godziny.

- Co?! Przecież noc się zbliża!

- Powinnaś o czymś wiedzieć. Wampiry prowadzą nocny tryb życia a w dzień odpoczywają, to szkoła wieczorowa, skoro zaczęłaś z nami mieszkać musisz się przystosować również do tego trybu.

- To będzie trudne.

- Rozumiem, ale nie masz wyjścia.

- Czy...Do tej szkoły chodzą same wampiry?

- Oczywiście, że nie. Większość to celebryci, którzy w dzień wykonują pracę aktora lub piosenkarza a w nocy nadrabiają naukę właśnie w tej szkole.

- Ah...Rozumiem.

- To wszystko na dzisiaj. – oznajmił Reji. Wszyscy wstali i rozeszli się po pokojach. Wzięłam ze sobą mundurek i poszłam się przebrać do pokoju, nie był taki zły...Czarna marynarka, spódniczka, koszula i na koniec różowa wstążka która najwidoczniej powinna znajdować się pod kołnierzykiem. Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak poważnie ubrana. Wyszłam z pokoju i zeszłam na hol. Wszyscy tam stali, brakowało tylko Ayato. Podeszłam bliżej, byli ubrani podobnie, koszule, czarne spodnie, chociaż muszę przyznać, że każdy nosił mundurek na swój własny sposób. Laito uśmiechnął się i podszedł do mnie bliżej.

- Ładnie wyglądasz. – mrugnął.

- Dziękuję...Gdzie podział się Ayato?

- Zapomniał czegoś, jak zwykle, zaraz pewnie przyjdzie.

- A ok. Po chwili Ayato się zjawił, więc wyszliśmy wszyscy na dwór, zobaczyłam że przed bramą stoi limuzyna, wszyscy usiedli się na swoich miejscach, jedyne wolne było koło Ayato, więc się usiadłam. Wszyscy byli pogrążeni w myślach a Reji czytał książkę...Są braćmi a jednak...Strasznie się od siebie różnią...

- Co ci chodzi po głowie, desko? Ayato znowu zaczynał ze swoimi docinkami.

- Nic, mówiłam żebyś mnie tak nie nazywał!

- Będę cię nazywać jak chce, DESKO. Już miałam wstać i strzelić mu w pysk, kiedy Reji uspokoił go za mnie. Na miejscu czarnowłosy wytłumaczył mi wszystko, byłam w klasie z Subaru, pożegnałam się z Rejim i pobiegłam na zajęcia.

Diabolik Lovers - Moja Opowieść Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon