11.

6.3K 346 51
                                    

Obudził mnie dość głośny dźwięk telewizora. Doszedł do mnie głos Ellen DeGeneres. "No tak, sobota".
Miałam zamiar ruszyć się z kanapy, kiedy zauważyłam, że nie leżę bezpośrednio na materacu, ale na...

-Hemmings?! - gwałtownie podniosłam głowę znad klatki piersiowej chłopaka, patrząc prosto w jego błękitne oczy. Ten tylko zachichotał i przyciszył odbiornik.

-We własnej osobie! Nie chciałem Cię budzić, ale robię się głodny.

-I nie mogłeś po prostu mną potrząsnąć, czy coś? - westchnęłam podnosząc się i poprawiając wygnieciona koszulkę. "Cóż, przynajmniej miałam na sobie piżamę... nie znoszę spać w codziennych ciuchach." -Jak my właściwie... tak całą noc? - zmierzyła blondyna wzrokiem.

-Sam nie wiem. Zasnęłaś mi na ramieniu, a ja oglądałem do końca "Deadpoola". Zajebisty film, żałuj, że nie wytrwałaś. - zaśmiał się siadając -Swoją drogą, wiesz, że chrapiesz? Nie ma nic słodkiego w twoim spaniu, serio.

-Idiota. - przewróciłam oczami, wymijajac kanapę.

-Co kombinujesz? - obrócił się za mną.

-Chyba nie pójdę na śniadanie w piżamie, huh?

-Ja bym nie narzekał. Masz dobry tyłek w tych spodenkach! - krzyknął Luke, kiedy zamykałam drzwi do sypialni, tuż obok pokoju Emmy, która wciąż spała.

-Szybko przebrałam się w jeansowe shorty i bokserke, na wszystko zarzuciłam luźny sweter i pierwszy lepszy łańcuszek, który spokojnie sięgał mi do pępka. Poprawiłam włosy (jak dobrze, że sięgają tylko do ramion!) i wsunęłam stopy w czarne trampki.

Kątem oka dostrzegłam duży kubek, pewnie służący, jako coś w stylu doniczki, tylko bez kwiatka w środku. W łazience obok, nalałam do niego lodowatej wody i wróciłam z powrotem do salonu.
Luke opierał się o wyspę łącząca pokój z kuchnią i robił coś w telefonie. Podeszłam do niego tak, że nawet mnie nie zauważył.

-Ekhem... Lukas! - spojrzał na mnie, kiedy byłam już przed nim.

-Co ty... - i takim sposobem sprawiłam, że słynnemu Lukowi z 5SOS zrobiło się mokro. Dosłownie. Wylałam na niego całą zawartość naczynia.

-To za ten tyłek! - zaśmiałam się w głos. Nie mogłam przestać. Widok zmoczonych włosów blondyna przyprawił mnie o atak śmiechu.

Po chwili poczułam, że chłopak chwyta mnie w pasie i przerzuca sobie przez ramię, co nie stanowiło dla niego najmniejszego problemu. Niemalże dwumetrowy kolos, kontra niespełna 165 cm? Nierówne szanse.

-Aaaa! Puszczaj mnie! - dalej się śmiałam. Luke natomiast wyszedł z apartamentu (dalej mnie niosąc) i udał się przyspieszonym krokiem do windy. -Hemmo, proszę! - oddychalam głęboko opanowujac śmiech. W końcu postawił mnie na ziemi, kiedy winda się zamknęła.

-Hemmo? Nie pamiętam, kiedy ktoś mnie tak ostatni raz nazwał. - uśmiechnął się. Opierając rękę o ścianę tak, że była obok mojej głowy.

-Po prostu przyszło mi to do głowy. - uspokoiłam trochę oddech, zniżyłam ton głosu, opierając się o tą samą ścianę.

-Oj Josie, Josie...

-Co znowu, Lukas? - westchnęłam.

-Jestem cały mokry, a idziemy na śniadanie!

-Mogłeś iść się przebrać, to wolałeś mnie porwać! - potargalam jego mokre blond włosy -Idiota.

-Wariatka.

Powiedział, po czym drzwi windy otworzyły się ukazując ogromną salę ze szwedzkim stołem i mnóstwem wieloosobowych stolików. Szukałam wzrokiem zespołu, który, jak się okazało, siedział w samym rogu pomieszczenia.

-Chodź już i nie marudź, Hemmings. - pociągnęłam go za ramię.

-O. Spostrzegawcza wariatka. Gorzej trafić nie mogłem.

He Is Just Famous | Luke Hemmings FF ✌Where stories live. Discover now