Rozdział 54.

1.6K 115 7
                                    

Leżałam rozbudzona na łóżku, ale zbyt leniwa, by wstać. Do rozpoczęcia lekcji miałam jeszcze ponad dwie godziny, czyli wstałam godzinę przed budzikiem.

Rozmyślałam o kolejnych układach, kiedy przypomniałam sobie o tańcu z Zack'iem. To było niesamowite, jak bardzo się zgraliśmy, choć raczej żadne tego nie planowało. Mimo to cieszyłam się, że tak wyszło. Musiałam mu przyznać, iż był świetnym tancerzem.

Do rzeczywistości przywrócił mnie dzwonek. Spojrzałam na telefon, który pokazywał przychodzące połączenie od Zack'a. Zdjęcie przedstawiało chłopaka, kiedy spał z otwartą buzią, co udało mi się udokumentować, gdy obudziłam się u niego po imprezie w sierpniu.

- Hej- przywitałam się.

- Myślałem, że dostanie mi się za pobudkę- zaśmiał się.

- Nie tym razem- dołączyłam.

- Ale ja nie w tej sprawie.

- A jakiej?- zaniepokoiłam się.

- A no w takiej, że przyjdę po ciebie przed szkołą. Żebyś była gotowa za pół godziny.

Odsunęłam komórkę zdziwiona. Zegarek wskazywał siódmą, czyli godzinę do zajęć.

- I tylko po to dzwonisz?- zaśmiałam się.

- No jasne, że nie- oburzył się.- Musimy pogadać- powiedział poważnie.

Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc.

- Dobra, szykuj się- powiedział wesoło.

- Ok, do zoba- pożegnałam się powoli nie rozumiejąc zmiany nastroju chłopaka.

Rozłączyłam się. Odłożyłam komórkę na biurko chowając po drodze to spakowanej wcześniej torby szkolnej.Otworzyłam okno, wzięłam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Szybko założyłam bieliznę, fioletową, dopasowaną bokserkę, spódnicę do połowy uda w kolorze koktajlu truskawkowego. Rozczesałam włosy i zostawiłam je opadające na plecy delikatnymi falami, będącymi wynikiem spania w dwóch warkoczach. Odpuściłam sobie makijaż i zeszłam do kuchni zabierając jeszcze z pokoju torbę, telefon oraz kilka ważniejszych rzeczy chowając je też do reszty.

- Cześć, kochanie- uśmiechnęła się mama, gdy weszłam do kuchni.- Wyspałaś się?

- Hej- cmoknęłam kobietę w policzek.

Miała rozczochrane ciemne włosy, zieloną piżamę z żabami w koronach. Mimo to wyglądała młodo jak zawsze. Dużo osób brało nas za siostry z powodu podobieństwa i młodego wyglądu Ilony.

- Zrobiłam ci tosty i cappuccino- uśmiechnęła się podejrzanie.

- Ty coś kombinujesz- zmrużyłam oczy.- Ale i tak dziękuję- uśmiechnęłam się.

- Tak, chciałam ci tylko powiedzieć, że jutro wyjeżdżam na jakiś czas- zmieszała się.

- Gdzie?- spytałam zabierając się za jedzenie.

- Do Bostonu. Suzanne prosiła, bym przyjechała do niej w czymś pomóc- westchnęła ze zrezygnowaniem.

Ciocia Suzanne i Ilona jako siostry nie miały dobrych kontaktów. Kiedy mama chciała porozmawiać ciocia ją zbywała, a gdy ta starsza była w potrzebie Ilona musiała jej pomóc, bo ona tak chciała. Miały podobne oczy, włosy, rysy twarzy, jednak ciocia pomimo roku różnicy wyglądała znacznie starzej w porównaniu do swojej siostry. Charaktery zaś różne jak woda i ogień, czy dobro i zło.

- Tylko nie mów jej i Charlotte o tym, co się u nas ostatnio działo. Ani o Zack'u, ani o firmie. Proszę, nie chcę mieć na głowie tej księżniczki- spojrzałam prosząco.

Charlie, moja kuzynka, zawsze była rozpieszczana, ponieważ ciocia Sue nigdy nie umiała jej czegoś odmówić. Przez to dziewczyna myślała, iż wszystko jej wolno, a zwłaszcza jeśli w grę wchodzili chłopacy, czy możliwość szpanowania przed innymi, więc jeśli dowiedziałaby się o moich ostatnich przygodach, czy znajomościach z nowej szkoły na pewno by przyjechała. Była typowym plastikiem- nigdy nie wychodziła bez makijażu, chodziła ubrana tak, by pokazać jak najwięcej, a opinii wśród nauczycieli i w innych szkołach też nie miała najlepszej.

- O niczym się nie dowie- obiecała.- Ale nie wiem, o co chce mnie prosić Sue- westchnęła ciężko.

- Czyli może nawet chcieć, żebyś wzięła do nas jej córeczkę?- jęknęłam.

- Powiem jej, że nie mogę- stwierdziła.- Zresztą nie mam ochoty tam jechać. Ja mam słuchać znowu oszczerstwa na nasz temat, to podziękuję bardzo- prychnęła.

- Nie rób nic wbrew sobie- uśmiechnęłam się dumna z mamy.

- A ty nie wybierasz się do szkoły?- uniosła brew.

- Niestety muszę iść- westchnęłam.

- To może weź się za jedzenie. Już zimne- zaśmiała się.

Pokręciłam głową z rozbawieniem, ale zaczęłam szybko jeść przygotowane śniadanie. W międzyczasie kobieta zrobiła mi do mojego kubka termoizolacyjnego z motywem nutek kolejne cappuccino czekoladowe.

Nie zauważyłam, kiedy w kuchni pojawił się Zack z uśmiechem.

- Dzień dobry- przywitał się.

- Dzień dobry- odpowiedziała mama.- Nie spóźnijcie się. Ja muszę już iść. Do potem.

- Pa, mamuś- cmoknęłam policzek kobiety.

Schowałam do torby kawę, zarzuciłam czarną, pikowaną torbę na torbę i spojrzałam pytająco na przyjaciela.

- Gotowa?- spytał.

- A jak myślisz?- zaśmiałam się.

- No to idziemy, a po drodze czeka nas poważna rozmowa.

Mimowolnie spięłam się na te słowa. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale próbowałam być spokojna.


***

Przepraszam za dzisiaj! Ale moja przyjaciółka mnie potrzebowała i nie miałam dużo czasu. Żeby Wam się zrekompensować nadrobię te rozdziały jutro o dodam ich więcej. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

Zatem do jutra. Dobrej nocy. Majka.

Dance with meWhere stories live. Discover now