Rozdział 58.

1.5K 115 3
                                    

Veronica wyglądała bosko w sukience ze srebrną, cekinową górą bez ramiączek, czarną, tiulową spódnicą do połowy ud, prostych, rudych włosach swobodnie opadających na ramiona oraz delikatnym makijażu. Pożyczyłam jeszcze dziewczynie pasujące czarne baleriny na obcasach.

Sama miałam sukienkę, której góra była cielista, ozdobiona czarną koronką, cielista część kończyła się na ramionach, lecz czarny materiał kończył się dopiero przy nadgarstkach. Spódnica była czarna, tiulowa, z przodu sięgająca połowy ud, a z tyłu połowy łydek. Założyłam do tego kilka cienkich, złotych bransoletek oraz złote sandałki na niskim obcasie. Jako jedyny makijaż miałam różowy błyszczyk. Włosy zostawiłam rozpuszczone.

Przyglądałyśmy się swoim odbiciom w lustrze dopóki nie zadzwonił dzwonek.

- To po nas- uśmiechnęłam się do dziewczyny.- Wiem, że już to mówiłam, ale wyglądasz bosko. Ta sukienka wygląda na tobie o wiele lepiej niż na mnie.

Nie kłamałam. Kreacja jak podobała mi się na przyjaciółce, tak ja dziwnie się w niej czułam. Nie była do końca w moim guście.

- Nie przesadzaj- zaśmiała się nerwowo.- Idziemy?

Skinęłam głową i pod ramię poszłam z Veronicą do holu, gdzie Zack był zagadywany przez Ilonę. Gdy byłyśmy tuż obok nich spojrzeli na nas. Mama patrzyła na nas z dumą, zaś chłopak z zaskoczeniem.

- Chyba widzę podwójnie, bo widzę dwie śliczne dziewczyny, które najwyraźniej wybierają się ze mną- uśmiechnął się zadziornie.

- Nie widzisz podwójnie, ale do okulisty iść nie zaszkodzi- zaśmiałam się.

- Myślałem, że odpuściłaś początek- mruknął.- Chodźcie, bo się spóźnimy.

- Będzie przynajmniej wielkie wejście- uśmiechnęła się Vera.

- Co racja, to racja- przyznała mama.- Bawcie się dobrze.

Wyszliśmy z domu. Zack szedł pomiędzy mną i dziewczyną trzymając nas pod rękę.

- Wyglądacie świetnie- popatrzył na nas jeszcze raz.- Zrobicie razem furorę.

- To wszystko zasługa Liv- uśmiechnęła się nieśmiało tancerka.

- Nie przesadzaj- żachnęłam się.- Niby co zrobiłam? Masz niezwykłą urodę, świetne włosy. Nic dodać, nic ująć.

- Ale to jednak od ciebie jest ta sukienka- westchnęła.

- Ale już jest twoja- uśmiechnęłam się zwycięsko.- Wyglądasz w niej... wow!

- Nie mogę jej wziąć...- pokręciła głową.

- Masz rację, nie możesz. Ty musisz ją wziąć! Pasuje do ciebie.

- Nie mam jak ci za nią oddać...

- Nic nie chcę- zaśmiałam się cicho.- Po prostu baw się dzisiaj dobrze i niczym nie przejmuj.

- Dobra- wtrącił chłopak.- Chyba nie chcę słuchać waszej kłótni o tą sukienkę. Dlatego, Vercia, weź ją, bo Liv ma rację. Wyglądasz wow.

- Na pewno mogę?- spytała niepewnie.

- Na tysiąc procent- uśmiechnęłam się.

Po kilku minutach spacerku byliśmy już pod całkiem dużym, jednorodzinnym, błękitnym domem, z którego płynęła głośna muzyka. Zack bez wahania otworzył drzwi przepuszczając nas przodem.

- Nareszcie!- krzyknął gospodarz lekko już napity, gdy tylko weszliśmy do salonu.

- Siema- przywitał się przyjaciel z uśmiechem.

- Siema- odwzajemnił gest.- Hej, dziewczyny. Wyglądacie bosko. Verka, nowa kiecka?- mrugnął do dziewczyny.

- Od znajomej projektantki- zawstydziła się.

- Nie stójcie tak! Chodźcie tańczyć!- zaśmiał się Jasper.

Zack pociągnął mnie do kuchni. Widać było, że bywał już wiele razy w tym domu. Nie wahał się, gdzie ma iść. Mimo że takie imprezy to nie bardzo moja bajka, to uśmiech nie schodził mi z twarzy, a wystarczyło do tego tylko towarzystwo chłopaka, który cały czas trzymał mnie za rękę.

- Co pani podać?- uśmiechnął się zadziornie.

- Na razie nic- wzruszyłam ramionami.

- To co pani powie, żeby za godzinę się stąd wyrwać?

-  A co pan proponuje?- uniosłam brew.

- Znalazłoby się kilka sugestii- poruszył brwiami.- Ale wyjątkowo proponuję przyjście do mojej rezydencji na maraton filmowy. Co pani na to?

- A ja na to jak na lato!- zaśmiałam się.

- Za godzinę?

- Pewnie- skinęłam.

Wróciliśmy do salonu, gdzie daliśmy się ponieść klubowej muzyce. Tańczyliśmy normalnie, co jakiś czas wybuchając śmiechem przez kiepskie kawały chłopaka, z głupawki lub rozbawieni zachowaniem innych imprezowiczów.

Dance with meWhere stories live. Discover now