48. Ostateczne starcie i pogrzeb (I)

1.6K 113 57
                                    

Posłuchajcie sobie tej podczas czytania piosenki ;) Taka idealna do tego rozdziału i chociażbyście mieli ją puszczać ją z 3 razy podczas czytania, warto ;* Bardziej się chce ryczeć ;)

No chyba ze ktos nie umie sie skupic ;)
Miłego czytania!

***********************

Promień koloru jej oczu trafił prosto w jej pierś.

Rudowłosa dziewczyna opadała na ziemię jakby w zwolnionym tempie. Upadła z głuchym łoskotem. Zielone oczy miała otwarte, wpatrzone w jeden punkt na suficie. Przed chwilą wyrażały jeszcze strach i troskę, teraz już nic. Jej spojrzenie było puste i martwe. Włosy plątały się ma jej twarzy, a rękę miała zaciśniętą na różdżce. Czarnej Różdżce, której teraz panem był Voldemort.

- Julie!! - krzyknął Harry biorąc siostrę i potrząsając nią. Ciało było bezwładne. - Julie proszę...

Z oczu chłopaka zaczęły lecieć obfite łzy. Stracił siostrę. Już wiedział, co ona czuła, gdy w Zakazanym Lesie myślała, że on jest martwy. Przyłożył swoje czoło do jej czoła i płakał. Płakał podobnie jak jego przyjaciele w okół.

- Harry! Ty żyjesz! - do uszu Harrego dobiegł lekko roześmiany głos jednego z bliźniaków, kt9rzy weszli właśnie do Wielkiej Sali. Podbiegli oboje do Wybrańca, ale gdy zobaczyli, że klęczy nad Julie, zamarli w pół kroku.

Fred rzucił się do dziewczyny, aby sprawdzić czy przypadkiem nie jest tylko ranna. Ale nie. Płakał tak jak Harry i reszta. Julie Potter nie żyła. Odeszła. Na zawsze.

Nagle powietrze przeszył złowieszczy śmiech Voldemorta. Harry podniósł się powoli z ziemi. George trzymał swojego brata, któremu świat się zawalił. Wybraniec chciał odwrócić się i zabić Voldemorta, ale stało się coś dziwnego.

Julie zaczęła świecić niesamowitym błękitno-srebrzystym światłem. Uniosła się dwa metry nad ziemię jak anioł i z jej piersi wydobył się ogromny strumień światła o tym samym kolorze. Kula światła zawisła nad sufitem rozdzielając się na pół. Połowa wyleciała przez drzwi Wielkiej Sali prosto na błonia, a druga połowa pomknęła w stronę Harrego trafiając go w pierś. Chłopak przewrócił się.
Julie przestała świecić i powoli opadła na podłogę.

- Harry? Co się stało? - Ginny podbiegła do swojego chłopaka. On podniósł się powoli z ziemi.

- Nie wiem. Julie... Ona ożyła? - zapytał Potter podchodząc chwiejnym krokiem do siostry leżącej bezwładnie w ramionach Freda. Rudzielec pokręcił głowa przecząco.

- Harry, to była moc Julie. Jesteś teraz najpotężniejszym czarodziejem. Ona oddała ci swoje zdolności. Nie rozumiem tylko dlaczego połowę. - wytłumaczyła Hermiona przyjacielowi i on dopiero teraz zorientował się, że czuje się silniejszy. Zauważył także, że Voldemort stoi i wpatruje się w nich, ale nie atakuje.

Harry stanął więc na przeciwko czarnoksiężnika z rządzą mordu. Wszyscy gapie cofnęli się najdalej jak potrafili. Harry chciał aby zapłacił za wszystko. Za wszystko.

- Julie Potter jest martwa, Harry. Oddała za ciebie życie tak jak twoja mugolska matka. - Voldemort wręcz skręcał się ze śmiechu.

- To był akt miłości. Czegoś, czego ty nigdy nie poznasz. A dlaczego? Bo jesteś potworem! Maszyną do zabijania! Nie wiesz co to przyjaźń czy miłość. Jest mi ciebie żal. - powiedział Harry tak jadowitym głosem, na jaki go było stać.

- Gadasz jak ten stary Drops. - zarechotał Ten Bez Nosa.

- Dumbledore nie żyje. I powiedział mi bardzo mądre słowa. Że nie powinno żałować się umarłych, ale żywych. A przede wszystkim tych, którzy żyją bez miłości. - wycedził Harry i wyciągnął przed siebie różdżkę. Voldemort zrobił to samo.

Harry Potter i Więzy KrwiWhere stories live. Discover now