Rozdział 2. - "Masz talent!"

4.4K 264 100
                                    

Marinette wyszła na balkon zarzucając na głowę kołdrę i wtulając w nią policzek. Tak zwanym wzrokiem zdechłej ryby prześwietliła kota, który stał na barierce i machał jej radośnie. Szczerzył się jak głupi do sera, a dziewczynie nie było aż tak do śmiechu. Czując zimne powietrze, szczelniej owinęła się kołdrą.

- Co ty tu robisz...? -spytała niezbyt zadowolona z jego wizyty.

- Powiedziałem, że "przybędę, nim wzejdzie świt!" -powiedział dumny i zamrugał słodko oczkami, jakby oczekiwał nagrody.

- Chat... Jest piąta rano... -jęknęła, a on dalej tylko uśmiechał się głupio. -Dobra, możesz wejść. -mruknęła niezadowolona, a on jak najszczęśliwszy osobnik na świecie wskoczył do pokoju dziewczyny, po czym wyłożył się wygodnie na jej łóżku.

Myślała, że coś ją trafi, kot ją budzi w środku nocy, po czym idzie spać na jej posłaniu! Powstrzymała się od rękoczynów i zostawiła kota w spokoju. Znaczy do momentu, gdy nie usiadła obok i zdała sobie sprawy, że chłopak ściska coś w dłoni.

- Co tam masz?

- Dla ciebie, m'lady~ -skwitował ziewając, po czym położył jej zawiniątko na kolanach i zamknął oczy. Wyglądał na zmęczonego, więc dobrodusznie pozwoliła mu na krótką drzemkę, w którą, nawiasem mówiąc, zapadł od razu.

Prawdopodobnie prezent był owinięty zwykłym brązowym papierem, na którym widniał tylko jeden czarny odcisk malutkiej, kociej łapki. Całoś dopełniała złota wstążka. Minimalistyczne, ale bardzo ładne. Dziewczyna otworzyła paczuszkę, w której była... Jej koszula! No, tak. Spojrzała na rękaw. Widać, że ktoś bardzo się starał, a po malutkich dziurkach można było wywnioskować, że osoba podjęła więcej, niż jedną próbę szycia. Co prawda efekt był... No, nie można powiedzieć, że piorunujący... Mimo, to ilość pracy, którą Chat włożył w zaszycie dziurki była tak duża, że poprawiło to Marinette humor. To naprawdę miły gest ze strony upiedliwego kociaka.

Pogłaskała śpiącego kota za uchem. Mimo, że był nieznośny, arogancki i zbyt pewny siebie to potrafił pozytywnie zaskoczyć. Nawet takim małym gestem.

- Dziękuję. -wyszeptała cicho, po czym wstała z miejsca. Czas się przygotować.

Po jakiejś godzinie weszła z powrotem do swojego pokoju. Zobaczyła tam Chata, który... Przegląda jej projekty! Wyrwała szybko szkicownik z rąk chłopaka i pośpiesznie go zamknęła.

- Co ty wyrabiasz?! To prywatne!

- Dlaczego je ukrywasz? Są świetne, m'lady. Masz talent... No, i zdążyłem przejrzeć je pięć razy zanim przyszłaś, więc znam wszystkie na pamięć. -pokazał zęby w szerokim uśmiechu i wyciągnął dłoń. Zrezygnowana dziewczyna wręczyła mu zeszyt z projektami. Przewinął szybko na jakąś stronę i pokazał jeden z rysunków. -Ten mi się podoba!

Była to sukienka wieczorowa, wzorowana na kostiumie Ladybug. No, tak. Chat latał jak głupi za biedronką... Marinette podejrzewała, że coś czuł to superbohaterki. To trochę boli... Niby to ona, ale wcale się tak nie czuje. To Tikki była, jest i będzie prawdziwą Ladybug.

- Mogłam się domyślić. -zaśmiała się i usiadła obok. -A ja jakoś czuję sentyment do tego. -pokazała czarnoniebieską sukienkę do kolan. Była pełna falban oraz błyszczała się nieco. Na oczach manekina widniała czarna maska z niebieskimi elementami. Trzeba przyznać, że rysunek był wspaniały

- Też robi wrażenie, ale jakoś... Lubię czerwony kolor. -przyznał troszkę zawstydzony, ale przynajmniej szczery.

Nastolatka westchnęła, po czym wstała z miejsca i sięgnęła po swoją torebkę. Podeszła do schodów prowadzących na parter. Kot nie spuszczał z niej wzroku, mimo, że była odwrócona tyłem do niego, każda jej komórka krzyczała, że Noir przygląda się Marinette.

Niewiele Wiesz [MariChat] // Ta książka posiada remakeWhere stories live. Discover now