Rozdział 8. - "Proszę, ja... Boję się."

2.9K 213 18
                                    

Już ostatnio miałam wrócić definitywnie, ale naprawdę pod tym względem wakacje są straszne. Nie ma na nic czasu, a nawet jeśli jest to braknie chęci. Też tak macie? Czuję, że w roku szkolnym będę pięć razy bardziej systematyczna i zorganizowana. Właściwie nawet teraz, gdy to piszę jest środek nocy, a jutro mam kolejny wyjazd. Zwiarowałam...
Do tego poza pisaniem znalazłam sobie jeszcze jedno hobby - dubbing. Te dwie rzeczy dają mi zbyt wiele frajdy. Coraz mniej żałuję, że jestem na humanostyczno-teatralnym, bo z każdą chwilą ten kierunek bardziej mi się podoba. Dobra, kończę opowiadać o życiu, bo mogłabym robić to jeszcze dłuugo, ale nie po to tu jesteście. Zapraszam do lektury. c:

***

Gdy Adrien z Chloe weszli grubo spóźnieni na lekcje, blondynka wyglądała idealnie. Zero opuchlizny na oczach zdradzającej, że płakała, a makijaż chyba został przez nią świeżo poprawiony, bo wyglądał olśniewająco. Marinette trochę zazdrościła jej ręki do make-upu, bo Chloe sprawiała, że był zjawiskowy.

- Nie wzdychaj tak, mała. -rzuciła szeptem Alya.

- Wzdycham...?

- Prawie hiperwentylujesz. -mulatka pokręciła głową z dezapobratą. -Musisz wziąć się w garść, Marie... Mam nawet pewien plan.

- Nie wiem czy na pewno chcę o nim słyszeć...

Lekcja minęła na tym, że Alya rysowała coś w zeszycie i za żadne skarby nie chciała zdradzić co takiego. Azjatka zrezygnowana po prostu próbowała skupić się na wykładzie nauczycielki. Nie była to najciekawsza rzecz na świecie, ale są plusy, nie myśli tyle o Adrienie i może akurat zapamięta coś na sprawdzian. To się przyda, biorąc pod uwagę, że na pewno musi jeszcze nadrobić trochę materiału. Miłoby było, gdyby pomógł jej Chat... Czasem Marie zapomina, że ten chłopak może mieć własne życie. Między tą dwójką powstała pewnego rodzaju więź. Czuła, że to jej najszczerszy przyjaciel. Nie wiedziała czy to przez to, że nawzajem ciągle ratują sobie życia czy to te jego ostatnie odwiedziny... Pewnie oba czynniki sprawiły, że tak jej na nim zależy. W sumie nie jest zaskoczona, że tak się potoczyły sprawy. Tyle razy mogła go stracić i przez to serce podchodziło jej do gardła...

Marie zacisnęła powieki. Głupota, ale zachciało jej się płakać. Nawet nie była pewna czemu... I w tym momencie poczuła, że jej telefon zawibrował. Zerknęła na niego ukradkiem.

"Coś się stało? Wydajesz się być przygnębiona."

Nadawcą wiadomości był... Adrien. Czy ktoś wreszcie przestanie rąbać jej serce tasakiem?! No, błagam, przecież to przez tego kretyna!... Który wcale nie jest kretynem tylko jej miłością życia...

"Przejdzie mi. Nie przejmuj się. :)"

- Chcesz potem o tym pogadać? -usłyszała za plecami.

- Nie, ale dziękuję za troskę. -dygnęła. Obiecała sobie, że nie będzie go kochać i dotrzyma obietnicy. Skupi się na kimś lepszym, czy wartościowszym... Przecież takich nie ma.

***

Lekcje się skończyły. Większość licealistów wybrało się do parku, by móc cieszyć się piękną pogodą. W tym i dwie przyjaciółki. Marinette siedziała i jadła rożka, a Alya wreszcie oderwała się od zeszytu prezentując dwa rysunki.

- Marinette. To zadanie dla ciebie! Wiem, że nie są tak dobre, ale... Może się udać! -powiedziała podekscytowana.

Mulatka zaprezentowała jej dwa projekty sukienek. Czerwona, nieudolnie wzorowana na kostiumie Ladybug dla Alyi i dość prosta w dwóch kolorach - purdowym różu oraz czarnym - dla Marinette. Od razu przypomniała się dziewczynie rozmowa o sukienkach, którą prowadziła z Chatem. [Początek opowiadania, nie musicie wracać, streszczę to trochę.]

Niewiele Wiesz [MariChat] // Ta książka posiada remakeWhere stories live. Discover now