Rozdział III

68 8 1
                                    

~3

   Siedziałam w euforii pod klasą i czekałam na dzwonek. Jeszcze tylko dziesięć minut i go zobaczę. Dziewięć, dziewięć i pół. Było mi gorąco, pociłam się, zaschło mi w gardle. Do oczu napłynęły mi łzy, kiedy pomyślałam o tym, że już za chwilę będziemy zupełnie sami przez czterdzieści pięć minut. Miałam ochotę na gorące pocałunki, nagość... Właściwie nie wiem, co wtedy sobie myślałam.

   Trzy minuty. Wzięłam gumę do życia i zaczęłam energicznie przeżywać. Zamknęłam oczy. Serce prawie wypadało mi z piersi.

   Minuta. Już. Dzwonek na lekcję. Nogi trzęsły mi się jak galaretki. Jakbym była małym koniem nieumiejącym chodzić. Chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi. Zapukałam. Z klasy usłyszałam jego głos pozwalający mi wejść do środka. Jego słodki głos. Boże, mój mózg wyłączył logiczne myślenie.

   Otworzyłam drzwi i, tak jak podejrzewałam, siedział tam tylko sam Emmanuel. Tyle zawdzięczam tej grypie.

   — Witaj — powiedział i uśmiechnął się. — Siadaj, porozmawiamy.

   Patrzył na mnie całą drogę dzielącą mnie od drzwi do ławki.

   — Dlaczego mi to robisz? — zapytał, a jego wory pod oczami zdawały się jeszcze większe. Jakby walczył ze sobą.

   Nosił sportowe buty połączone z kolorowymi koszulami, wyglądał jak jeden z uczniów liceum. Jakby na siłę chciał być młodszy.

   — Nie rozumiem — oświadczyłam drżącym głosem.

   Podszedł do ławki, na której położyłam plecak.

   — Robisz to dla mnie, tak? Chodzisz na dodatkowe zajęcia z francuskiego – stwierdził. — Zakochałaś się we mnie. W nauczycielu. Wiesz, że ci nie można?

   Zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco, uciekałam wzrokiem. Nie miałam nic na swoje usprawiedliwienie.

   — Tak — powiedziałam ze łzami w oczach. — Przyznaję się. Chociaż mam dopiero szesnaście lat, kocham cię. To trudne. Co mam zrobić?

   Patrzył na mnie przez chwilę. Czułam jego spojrzenie świdrujące mnie od środka. Czy on czuł to samo? Dlaczego nic nie mówił?

   — I co teraz będzie? — szepnął po chwili. — Boże, nigdy nie sądziłem, że zwrócę uwagę na uczennicę. Że będę czuł pożądanie do nastolatki. Powstrzymywałem się tak długo... Teraz musisz wiedzieć.

   Świat zakazał zwykłej miłości. Łzy płynęły mi po policzkach, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Usiadłam na pobliskim krześle i wytarłam się rękawami. Tak bardzo chciałam być silna w jego oczach, a rozkleiłam się przy pierwszej prawdziwej rozmowie. Podszedł i usiadł koło mnie.

   — Błagam, nie płacz. Nie mogę patrzeć, jak cierpisz — szepnął i podał mi chusteczkę.

   Nie miałam nic do stracenia.

   — Będziemy udawać, że nic się nie stało, że o niczym nie wiemy?

   — Je n'ai jamais rencontré quelqu'un comme vous — powiedział po francusku. Jego akcent był idealny. „Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty".

   — Nous devons être ensemble — zapewniłam. „Musimy być razem"

   Mój oddech przyspieszył, kiedy położył mi rękę na udzie. Popatrzył mi w oczy, a ja zobaczyłam w nich duszę, jakiej nigdy nie widziałam u Aleksandra.

   Nagle naszły mnie wątpliwości, czy jestem wystarczająco ładna i dojrzała dla Emmanuela. Moje piersi nie były duże, pośladki raczej średniej wielkości. No i te okropne pryszcze...

   Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Przestałam myśleć i dałam się ponieść emocjom. Usiadłam na niego okrakiem i zaczęliśmy się całować. Jego usta były miękkie i czułe. Wędrował lekko palcami pod koszulką na plecach. Zamknęłam oczy i czesałam mu czarne włosy. Złapał mnie raptownie za ramiona i przyciągnął jeszcze bardziej do siebie. Jęknęłam, kiedy włożył mi język do ust.

   — Nie tutaj — powiedział, zdejmując mnie ze swoich kolan. — Wiesz, gdzie mieszkam, prawda? Poczekasz na mnie koło mojego mieszkania. Nie możemy iść razem, to byłoby zbyt podejrzane — rzekł cicho i pocałował mnie mocno. Przytulił czule i pomógł mi włożyć czarny płaszcz.

   — Vous regardez mignon quand vous avez peur — dodał, kiedy wychodziłam. „Wyglądasz uroczo, kiedy się rumienisz". 

Mały chłopiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz