Rozdział XX

26 4 1
                                    

~20

   Patrzyłam na nią z niepokojem.

   Nagle usłyszałam dźwięk dzwoniącej komórki z kieszeni moich spodni.

   Spoglądnęłam na wyświetlacz.

   Mama.

   Nina zaniosła się szlochem.

   — Przeproś go ode mnie. — Zaczęła się niebezpiecznie chwiać. — Widzę, że go kochasz. Śledziłam go. Ciebie też.

   Niemożliwe. Przecież tak uważaliśmy, żeby nikt niczego nie podejrzewał. Zawsze spotykaliśmy się u niego. Dyskretnie, w ukryciu.

   — Zdałam sobie sprawę, że jestem chora, dopiero wtedy, kiedy uciekł. — Patrzyła mi prosto w oczy, przeszywając mnie na wylot. Telefon nadal dzwonił, jednak nie przejmowałam się tym.

   — Tak bardzo go skrzywdziłam — kontynuowała. — Już tego nie naprawię... Nie nadrobię tego czasu... Ale musisz wiedzieć... kilka rzeczy...

   — O czym mam wiedzieć? — rzuciłam. Komórka przestała dzwonić.

   — Musisz zająć się Emmanuelem. Wiem, że przeze mnie nasiliły się objawy jego choroby. Obydwoje cierpimy na to samo zaburzenie. On musi zacząć leczyć się szybciej niż ja. Ma brać leki, iść do psychiatry.

   — Co? — prawie krzyknęłam załamanym głosem. Emmanuel chory?

   Właściwie, dlaczego wierzyłam Ninie w to, co mówiła?

   — Na pewno widziałaś — odparła.

   — O czym ty mówisz? Cholera, nic nie rozumiem... Cholera... — Kolejny raz zaczęło kręcić mi się w głowie. Patrzenie na Ninę sprawiało mi ból. Zrobiłam kilka kroków do tyłu.

   — Nazywam tę chorobę... syndromem małego chłopca. Ja byłam małą dziewczynką. Piotrusiem Panem...

   Czytałam kiedyś o tej chorobie. Osoby chorujące na nią są wiecznymi dziećmi. Jedynie bawią się w dorosłość. Nigdy nie dorastają. Potrzebują pomocy. Ale czy Emmanuel taki był? Jak radził sobie sam w domu, dbał o pełną lodówkę, porządek w domu? Jak zdał studia, został nauczycielem? Niepojęte.

   Dlaczego nie zauważyłam tego wcześniej? A może ja wcale nie chciałam tego widzieć.

   Drzwi otworzyły się z impetem. Do środka wszedł ochroniarz z kobietą i mężczyzną, najprawdopodobniej pracownikami szpitala psychiatrycznego.

   Nie mówiąc nic, przepchnęłam się pomiędzy nimi, kierując się w stronę wyjścia.

   Światła sklepu zaczęły drażnić mi oczy. Zakręciłam się kilka razy wokół własnej osi, potrącając przy tym jakąś kobietę.

   Zatrzymałam się dopiero przy samochodzie ojca. Nie chciałam wracać z nim do domu. Nie mogłam zostać z nim sam na sam po tym, czego się dowiedziałam. Obrałam więc kierunek na osiedle, na którym mieszkała Natasza. Jedna przyjaciółka.

   Zakryłam twarz dłońmi. Wełniane rękawiczki wchłonęły leniwe łzy płynące z moich oczu.

   Szeptałam do samej siebie, że to wszystko pomyłka. Cholerna ukryta kamera.

   Jak mogłam się oszukiwać? Przecież dobrze wiedziałam, że moja rodzina ma sekrety. Tajemnice, które nie mogły wyjść na światło dzienne. Jednak tak właśnie się stało. Dowiedziałam się okropnych rzeczy o człowieku, którego nazywałam ojcem. Może wcale nim nie był? Musiałam się w końcu tego dowiedzieć.

Mały chłopiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz