Rozdział XXII

27 3 1
                                    

~22

Byłam z nim związana. Czułam, że jest moim przyjacielem, kochankiem, starszym bratem. Chciałam być za niego odpowiedzialna w tych trudnych chwilach. Było mi go okropnie żal, współczułam z nim. Nas związek był zakazany.

Nauczyciel i uczennica. Różnią się osiemnastoma latami. Łączą ich więzy krwi.

Nina uparcie sądziła, że nie jestem córką Artura. Emmanuel nie był jego synem. Chciał znać swojego prawdziwego ojca? Nieznajomego Francuza, przyjaciela jego matki? Czy chciałby odwiedzić grób swojego brata, który był owocem kazirodczego związku bliźniaczego rodzeństwa? A co, jeżeli nie byłam biologicznym dzieckiem moich rodziców? Kto był moim ojcem?

Na co właściwie chorowała, co skłoniło ją do tego, że otruła swoich własnych rodziców i uciekła do Francji? Co zmieniło jej bystre i inteligentne spojrzenie ze zdjęć w oczy szaleńca? Te pytania były tylko kroplą w morzu tych, które miałam zadać sobie w przyszłości. Wszystko zdawało się niejasne, choć Nina wiele wyjaśniła mi swoimi słowami. Nie wiedziałam tylko, czy byłam w stanie w pełni uwierzyć w słowa chorej psychicznie kobiety, która molestowała swojego syna. Jednak byłam pewna, że muszę znaleźć odpowiedzi na dręczące mnie pytania za wszelką cenę.

Podążałam krętą uliczką prowadzącą do kawiarni.

Aleksander siedział przy stoliku, pijąc kawę z białej filiżanki. Uśmiechnął się do mnie tajemniczo i odsunął dla mnie krzesło.

— Dobrze, że przyszłaś — przywitał mnie.

— Nawet nie wiem po co — odparłam. Ale wiedziałam. Wiedziałam, czego chciał. Wiedziałam od samego początku. Chciał do mnie wrócić.

W chwili, kiedy usiadłam przed nim, wróciły do mnie wszystkie uczucia, którymi go darzyłam, zanim poznałam Emmanuela. Spokój. Nieograniczona wolność. Poczucie życia jak zwykły człowiek, niemający poważnych problemów. Nieoczekiwanie poczułam również zauroczenie. Zauroczyłam się Aleksandrem, tym, że on znów mógłby mi to dać. Jednak nie kochałam go. Nigdy nie czułam do niego miłości. Tyle rzeczy mogłam mu zarzucić, jednak nie to, że nie był dobry.

Kiedy się poznaliśmy, Natasza z Mirką powtarzały mi, że musimy być razem. Tak byłoby najlepiej, pasujemy do siebie. I tak zrobiliśmy. Zaczęliśmy ze sobą chodzić. On się starał. Dbał o mnie, pamiętał o rocznicach, darzył mnie pocałunkami, kupował kwiaty. Rozmawialiśmy o wszystkim. Choć czasami tak bardzo mnie denerwował, wyobrażałam sobie, że tak musi być. Jednak ja cały czas szukałam kogoś innego. Bałam się porzucenia z jego strony? Chciałam być w jego oczach dojrzała, a jednocześnie kompletnie wyzwolona. W tym okresie zaczęłam imprezować z Mikrą i Idą. Ostro się bawić. Chciałam mu zaimponować tym, że nie jestem nudna, że umiem się rozluźnić. Znów zatęskniłam za tymi czasami. Za tym, że byłam odpowiedzialna tylko i włącznie za siebie.

Doszłam do wniosku, że on też za tym tęsknił. Dlatego się spotkał. Dlatego chce wrócić. Dlatego się zainteresował.

Powiedział mi wtedy, w kawiarni, że chce wrócić. Że przykro mu z powodu dziecka, ale tęskni za dawną mną. Przepraszał za to, że zdradził mnie z jakąś drugoklasistką, że to nie miało dla niego znaczenia. Że nie teraz nie będzie na nic naciskał, że wszystko będzie inaczej. Wyznał mi nieprzemijającą miłość. Powtarzał, że nie może o mnie zapomnieć. Wiedziałam, że łże jak pies. Mówił, że próbował nawet z Idą, ale nic mu mnie nie zastąpi. Poprosił, żebym dała mu szansę.

I dałam.

To było takie trudne i frustrujące, ale ja potrzebowałam oderwania od trudnej rzeczywistości. Trudno mi o tym myśleć, ale... związek z Emmanuelem zaczął mnie męczyć. Nie miałam na nic sił. Dusiłam się. Myślałam, że wraz z Emmanuelem znikną wszystkie moje troski i zmartwienia. Strachem tuszowałam wszystkie uczucia, którymi go darzyłam.

Aleksander chciał ofiarować mi prymitywną wolność. Coś na kształt przetworzonego papieru, który jest pretensjonalny i ekologiczny.

Emmanuel był pięknie dobry, jednakże ja nie potrafiłam go wtedy docenić. Kierowałam się tylko i wyłącznie tym, że mi było trudno. Po prostu czasami traciłam grunt pod nogami i brakowało mi łez w oczodołach.

Zbyt wielu rzeczy się dowiedziałam, zbyt wiele straciłam. Moje niemalże idealne życie legło w gruzach, które nie sposób było pozbierać.

W tamtym okresie napisałam kilka wspomnień, wierszy. Do dziś, kiedy je czytam, po mnich policzkach płyną bezsilne łzy.

Hej, życie!

Powracasz!

Pozwól mi zapomnieć o tym roku.

Pozwól mi zacząć od nowa.

Chcę być nowa.

Materialna,

Niepowtarzalna,

Zwykła,

Normalna.

Jaka jeszcze chcę być?

Pozwól mi zaryzykować.

Później wrócić.

Zrobić to kolejny raz.

Setny, tysięczny.

Chcę, chcę, chcę.

Teraz odpływam z przyjaciółmi.

Bo mi nie pozwalasz.

Nie płaczę, to nie łzy.

Odbierz mi myśli, które zostawiły ślady pazurów na mych wargach.

Kolejny, kolejny, kolejny raz.  

Mały chłopiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz