Zaczynamy studia!

2.2K 100 6
                                    


Jessica 

Rano obudził nas budzik. O matko zaczyna się znowu szkoła. Cieszę się w sumie, bo znowu zobaczę Carolyn i Nathana. W wakacje mieliśmy tyle wyjazdów, że widzieliśmy ich tylko kilka razy. Brakowało mi ich.  Teraz będziemy mieli możliwość znowu razem spędzania czasu, bo mamy kilka zajęć razem. Akurat tak wypadło i się z tego cieszę. Tylko jedyny minus to nauka, znowu trzeba się uczyć i siedzieć w książkach. To nie wielki problem, ale w końcu jestem w ciąży. Mam zachcianki, wahania nastroju i inne tego typu rzeczy. Będzie ciężko, oj  będzie. 

Sięgnęłam ręką na szafkę nocną i wyłączyłam budzik. Podniosłam się i przetarłam oczy. Pocałowałam szatyna w usta i czekałam aż wstanie. Nie reagował więc  się wystraszyłam. Szturchnęłam go ręką, ale to nic nie dało. Usiadłam okrakiem na jego nogach i nachyliłam się, żeby sprawdzić czy oddycha. Chłopak momentalnie chwycił mnie za głowię i przyciągnął do swoich ust. Wpił się w moje wargi i zachłannie całował. Puścił mnie dopiero gdy brakło nam tlenu. 

- Ty idioto bałam się! - wrzasnęłam i stanęłam na równe nogi przy łóżku. 

- Oj kochanie nie denerwuj się. - też wstał i zbliżył się do mnie, a ja się cofnęłam. - Przepraszam. - wyciągnął dłoń i położył na moim biodrze. 

- Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam i zdjęłam jego dłoń z mojego biodra. - A i jeszcze jedno, ruszaj się, bo nie zdążymy.  

- Chyba mogę popatrzeć na moja piękną dziewczynę jak się ubiera. To wtedy dzień będzie od razu lepszy. - powiedział to i szybko mnie pocałował na co jęknęłam niezadowolona. Chciałam udawać złą, ale mi nie wychodziło. Zarzuciłam mu ręce na szyje i pocałowałam go. Nie całowaliśmy się długo, ale ten pocałunek oddawał wszystkie nasze emocje i uczucia do siebie. Tyle wystarczy. - Teraz możemy się ubierać. - zaśmiał się i skierował siew  stronę szafy. 

 Szatyn wyjął z niej białą koszulę i ciemne spodnie. Do tego wziął jeszcze krawat i zaczął się ubierać. Ja stanęłam zaraz obok niego i chwile myślałam co wybrać. zdecydowałam się na skórzaną czarną spódniczkę i białą koszulę z lekkim dekoltem. 

- Nie kręć tak tym tyłkiem. - burknął chłopak, a ja specjalnie poruszyłam biodrami. - Nie na widzę cię. 

- Wiem, bo mnie kochasz. - jeszcze raz zakręciłam biodrami i udałam się w kierunku łazienki. Zanim tam doszłam chłopak klepnął mnie w tyłek. Nie zareagowałam, bo przecież sama go podpuszczałam do tego. 

Ubrałam się i zbiegłam na dół. Marco czekał na mnie na dole z moja torebką i koturnami w ręce. Założyłam je, a pasek od torebki szybko przerzuciłam przez ramie. Bez śniadania wyszliśmy z domu i udaliśmy się w stronę auta. Na podjeździe zobaczyliśmy jeszcze mamę szatyna i się z nią pożegnaliśmy, a potem odjechaliśmy w stronę uczelni. 

Droga minęła nam dość szybko i teraz czekamy na dwójkę naszych przyjaciół przed uczelnią. Zauważyłam blond włosy Nathana w tłumie i pomachałam im. Podeszli do nas i nas uściskali. 

- Witam panią studentkę. - Carolyn zaśmiała się na moje słowa i jeszcze raz mnie przytuliła. 

- Moje kochane czy nie powinniśmy się udać do sali? - zapytał blondyn na co pokręciłyśmy przecząco głowami, ale ruszyłyśmy w kierunku wejścia. 

Marco

Dziewczyny szły przed nami i cały czas rozmawiały. Jeny te kobiety, takie gaduły. Dziś mamy razem tylko zajęcia sportowe. Z tego co wiem pani psychologia i pan prawo mają jakieś tam zajęcia również dzisiaj razem ale mniejsza z tym. My z Jessicą widzimy się dzisiaj tylko raz, ale jakoś damy radę. Pierwsze były właśnie zajęcia sportowe wiec weszliśmy na salę. Ogromne pomieszczenie w środku było podzielone na kilka sal. Na prawo była sala do jogi, a w pomieszczeniu obok był stół do pin - ponga. Na samym środku było wielkie boisko, pomalowane różne linie i takie tam. Były bramki i nawet kosz.

- Witam kochanych studentów!- krzyknął ktoś za nami i wszyscy odwrócili się w jego stronę. - Siadajcie. - wskazał na trybuny obok boiska i ruszył w tamta stronę. Stanął na przeciwko nas i się uśmiechnął. - Od dziś mamy razem zajęcia. Jak wiecie na naszej uczelni jest drużyna piłkarska. Męska i damska. Do męskiej dostał się pan Harry Styles, pan Sean Black, pan Chris Gray, pan Marco Hamilton i pan Nathan Haron. Gratuluję. A do kobiecej tylko pani Jessica Kelly, gratuluję panience. - wszyscy zaklaskali. - A ja jestem Jacob Cullen. Dzień dobry. 

- Dzień dobry. - odpowiedzieli wszyscy razem. 

Do końca zajęć pisałem sms'y z Jessicą, bo na przerwach od wykładów nie mogliśmy się znaleźć. Za dużo tu studentów. Teraz siedzimy razem przy stole i jemy obiad. 

- Jak tam pierwszy dzień studiów? - zapytałam moja mama.

 - Emm nie jest źle. Oboje dostaliśmy się do drużyny. - oznajmiłem z wielkim uśmiechem na twarzy i pocałowałem blondynkę w policzek. 

- No to się cieszę, ale chyba jesteście zmęczeni. Prawda? - uśmiechała się i zebrała puste talerze.  

- No troszkę. - powiedziała blondynka. - Pomogę mamo. - moja mama zrobiła zdziwioną minę, ale się uśmiechnęła i podała troszkę naczyń Jessice. 

Ja poszedłem do naszej sypialni i postanowiłem przygotować nam kąpiel. Na szafce stały róże, które niedawno kupiłem Jessice. Wyglądały w miarę okej więc wziąłem je i usypałem z nich ścieżkę prosto do łazienki. Do wanny napuściłem ciepłej wody i wlałem do niej ulubiony płyn do kąpieli dziewczyny. 

Jessica

 Pomogłam mamie Marco posprzątać po obiedzie i poszłam na górę. Kobieta była bardzo szczęśliwa, że powiedziałam do niej mamo. Teraz na pewno będę tak mówić częściej. Otworzyłam drzwi do sypialni i zobaczyłam ścieżkę z róż. Zatkałam usta dłonią i ruszyłam po niej do łazienki. Obok wanny zobaczyłam stojącego szatyna. Uśmiechnął się uwodzicielsko i podszedł do mnie.     

- Co powiesz na kąpiel księżniczko? - powiedział, a ja się lekko skrzywiłam. 

- Nie mów do mnie księżniczko. - odpowiedziałam spokojnie.

 - Dlaczego? - podszedł bliżej i złożył pocałunek na mojej szyi. Zaczął zdejmować moje ubrania, nie opierałam się, a jeszcze mu pomogłam. 

- Bo ja nie jestem księżniczką. - odpowiedziałam pewnie i położyłam głowę na torsie chłopaka gdy siedzieliśmy już w wodzie. 

- Jesteś i nie zasługujesz na mnie. - obiął mnie ramieniem i pocałował w głowę. - Powinnaś mieć księcia z bajki, a nie takiego prostaka jak ja. 

- Nie, nie powinnam. - odwróciłam się przodem do niego i spojrzałam w jego piękne ciemne oczy. - Nie potrzebny mi książę, wystarczy mi troskliwy chłopak. Nie potrzebuję wcale jego, ale potrzebuję ciebie. Jesteś dla mnie najważniejszy i nie zamieniła bym cię na księcia choć bym miała taką możliwość. Bo ja cię kocham. A to jest najważniejsze, przy tobie czuję się taka bezpieczna, kochana i wiem, że zawsze będziesz przy mnie. - pocałowałam go w usta i z powrotem  położyłam się na jego torsie. - Kocham cię. 

- Ja ciebie też kruszynko i nasze maleństwo które w sobie nosisz. - pocałował mnie znowu w tył głowy i położył dłoń na moim brzuchu. Uśmiechałam się  na jego czyn i wtuliłam bardziej w niego. 

______________________________
Kochani mamy kolejny rozdział. Muszę się przyznać, że dopiero dzisiaj dostałam napływ weny, bo wcześniej nie wiedziałam co pisać. 

Do końca "Nie odpychaj mnie'' zostało jeszcze kilka rozdziałów. Trudno mi będzie się rozstać z Jessicą i Marco, bo w pewien sposób przez pisanie mogłam wyładować swoje emocje itd. 

Ale tak jak już pisałam będzie kolejna opowieść. Dalej opisane będą losy naszych bohaterów wiec się z nimi nie rozstaniemy za bardzo.


Pozdrawiam Klakierek ;* 


Nie odpychaj mnie [POPRAWIANE] حيث تعيش القصص. اكتشف الآن