Kocham jej głos.

2.1K 89 2
                                    

Jessica

Siedzę teraz na wykładzie z anatomii. Profesor opowiada dość ciekawie i wspomaga się zdjęciami. Za co jestem mu dość wdzięczna, bo przez to lepiej wszystko rozumiem. Siedzę w pierwszym rzędzie, bo niestety się spóźniłam i miejsca dalej były pozajmowane. Jestem ciekawa jak tam mój kochany historyk, który spóźnił się na zajęcia z najgorszym profesorem na uczelni. Ale to była jego wina, że się spóźniliśmy. Mógł się pospieszyć i wstać szybciej,a nie w ostatniej chwili wszystko. Na dodatek zdenerwował swoją mamę, że znów nie zjadł śniadania, ale ja jej obiecałam, że zajmę się tą sierotą i wyciągnę go w czasie przerwy na jakieś śniadanie.

Zajęcia prawie dobiegały końca gdy poczułam wibrowanie telefonu w kieszeni spodenek. Wyciągnęłam go i zobaczyłam kopertę świadczącą o tym, że dostałam wiadomość. Odblokowałam telefon i odczytałam wiadomość.

Fin:

Hej młoda, jak tam życie? Nie no żartowałem. Mama się pytała czy wpadniesz. Masz czas? Zobaczysz małego :) Co ty na to?

Ja:

No cześć staruchu ;* Pewnie, że wpadnę, ale weźmiemy jeszcze brata Marco i oczywiście zabiorę tego głupka. Nie macie nic przeciwko?

Fin:

Jasne, że nie. To do potem. Mama wraca o 16 :D

Włożyłam z powrotem telefon do kieszeni i dalej słuchałam wykładu. Zrobiłam kilka notatek i w końcu wykład się zakończył. Wyszłam przed salę i rozejrzałam się za jakimiś znajomymi twarzami. W tłumie pędzących gdzieś studentów ujrzałam blond czuprynę Nathana, a potem obok niego moją przyjaciółkę. Podeszłam do nich przepychając się między kilkoma osobami.

- Hej ludzie! - wykrzyknęłam i przytuliłam Carolyn, a Nathanowi uściskałam dłoń. - Jest sprawa. Musimy znaleźć chłopaka o imieniu Marco i zabrać go na jakieś śniadania. - wyszczerzyłam się widząc ich zdziwione miny. - Pomożecie czy nie?

- Jasne! - wykrzyknął blondyn. - Ale najpierw się odwróć. - zaśmiał się, a ja poczułam czyjeś usta na swojej szyi. Wzdrygnęłam się i już miałam tego kogoś uderzyć, ale ta osoba mnie przytuliła i poczułam zapach znanej mi wody kolońskiej.

- Hej skarbie. - wyszeptał Marco - Stawiam się grzecznie i idę tam gdzie mnie zaprowadzisz. W końcu rano obiecałem. - stanął obok mnie i złapał moją dłoń.

- No to idziemy. - uśmiechałam się i ruszyłam w kierunku wyjścia. - Wy też. - rzuciłam jeszcze za siebie do Carolyn i Nathana

Przyjaciele doszli zaraz do nas i wspólnie wybraliśmy, że idziemy do restauracji najbliżej uczelni. Wszyscy zamówiliśmy sobie naleśniki i do tego kawę. Siedliśmy przy stoliku w kącie restauracji. W sumie przy jedynym wolnym czteroosobowym.

- Chcieli byście nam coś powiedzieć? - zapytała w końcu Carolyn przerywając ciszę.

- O czym myślisz? - zapytałam, bo serio nie wiedziałam o co jej chodzi.

- Wczoraj zniknęłaś od tak sobie! Twój facet po telefonie wyszedł bez pożegnania i słowa wyjaśnienia. A ty teraz się pytasz o co chodzi? - na koniec teatralnie złapała się za głowę i zmarszczyła brwi.

- A to o to ci chodzi. - uśmiechnęłam się do niej i spojrzałam jeszcze ukradkiem na szatyna siedzącego obok mnie. - Wczoraj zaatakowała mnie Katherine i profesor zawiózł mnie do szpitala, a Marco prawdo podobnie po telefonie od niego wybiegł i was zostawił.

Po moich wyjaśnieniach dokończyliśmy w ciszy nasze śniadanie i udaliśmy się z powrotem na uczelnie. Mieliśmy teraz zajęcia sportowe wiec udałam się z Carolyn od razu do szatni. Szybko się przebrałyśmy w krótkie spodenki i koszulkę z logiem szkoły. Stroje zapewniła nam uczelnia co w sumie jest fajne, ale dla czego bluzki odsłaniają cały brzuch. Nie no ja nie mogę, widać mi przez to ten malutki, ale okrągły brzuszek.

Nie odpychaj mnie [POPRAWIANE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz