2.36

27.9K 2K 335
                                    

ASH'S POV:

Po kłótni w firmie myślałam, że mój cały świat się zawalił. Nigdy nie widziałam Mike'a w takim stanie. Zachowywał się jak potwór w ludzkiej osobie, ale nie dziwię mu się. Jestem po prostu idiotką, która potrafi wszystko śpiewająco zjebać. Gdy Mike wyszedł z firmowej kuchni biegłam jeszcze kawałek do wind za nim ale on nie chciał nawet na mnie patrzeć tylko krzyczał ciągle. To była późna pora i chyba nawet nikogo nie było w firmie.

Leo oferował, że odwiezie mnie chociaż do domu ale to byłoby co najmniej zabawne gdyby koleś, który dostał w nos od mojego narzeczonego odwoził mnie. Chciałam wrócić do domu piechotą, ale postanowiłam zadzwonić po taksówkę i czym prędzej jechać do mieszkania. Chcę wszystko wytłumaczyć Mike'owi, powiedzieć, że to nic nie znaczyło i ten pocałunek był tylko pomyłką.

Przez całą drogę zastanawiałam się co mu powiedzieć by nie pogorszyć jeszcze gorzej tej sprawy ale bardziej spieprzyć się już chyba nie da.

- Ashley, co tak późno? - pyta mnie Dan gdy wpadam do mieszkania cała zdyszana - I gdzie Mike?

- Nie ma Mike'a? - niepokoję się

- Nie. Co się stało?

- Cholera! - uderzam pięścią w ścianę czując przy tym okropny ból - Jestem idiotką! Przyjaźnisz się z najgłupszą i najbardziej pustą kobietą na ziemi! - zaczynam płakać osuwając się powoli na ziemię bo ta cała sytuacja mnie przerasta

- Mała, co ci jest? Hej, czemu ty płaczesz?

Gdy opowiedziałam o całej sytuacji przyjaciółce ona również była w szoku. Nie potępiała mnie za ten pocałunek z Leo ale też nie pocieszała za bardzo.

- Posłuchaj, Mike'owi przejdzie prędzej czy później i ci wybaczy. Wiadomo, że całowanie się z kimś innym to ciężka sprawa do przegryzienia ale on za bardzo cię kocha, żeby za takie coś cię rzucił - mówiła spokojnie

- No dzięki za pocieszenie. Jeszcze tego by brakowało żeby on mnie zostawił. Nie poradziłabym sobie bez niego - gdy spojrzałam na Daniele chciała coś powiedzieć ale się powstrzymała - Wiem co chcesz powiedzieć, nie powinnam tego robić ale to był jednorazowy epizod. Przepraszam, że ci nie powiedziałam ale to było i nadal jest dla mnie upokarzające

- Przestań, nie ważne. Stało się. Mówię ci, że gdy Mike wróci do domu to chwilę pokrzyczy a potem mu przejdzie. I nie becz już - przytuliła mnie z całej siły jednocześnie dając do zrozumienia, że muszę poczekać na narzeczonego i wtedy powinnam z nim porozmawiać na spokojnie.

MIKE'S POV:
Po wydarzeniach w firmie Ashley nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Byłem tak wkurzony, że rozwaliłbym wszystko na swojej drodze. Przez bitą godzinę jeździłem po mieście i rozmyślałem o tym wszystkim. Byłem takim idiotom, że ledwo brakło mi paliwa i musiałem zjechać na stacje benzynową. Zaparkowałem w wyznaczonym miejscu i w ciszy i spokoju nalewałem benzynę do baku samochodu po czym udałem się do sklepu by zapłacić. Wpadłem na pomysł, że kupię sobie tu wódkę lub coś mocniejszego.

- Cholera! - usłyszałem głos kobiety, która stała za mną między regałami z alkoholem

Odwróciłem się by zobaczyć co się stało i okazało się, że pełno drobniaków wypadło jej z portfela. Schyliłem się by pomóc jej pozbierać a gdy ona na mnie spojrzała nie wiedziałem czy wierzę własnym oczom.

- Samanta?

- To nie może być prawda - uśmiechnęła się szeroko odgarniając falę blond włosów - Mike, miło cię widzieć - przytuliła mnie

- Ciebie również - odwzajemniłem uśmiech - Co cię tu sprowadza? Przyjechałaś do rodziców?

- Nie, jestem tu służbowo tylko przez kilka tygodni a potem wracam do Los Angeles - mówiła spokojnym tonem - Widzę, że kupujesz alkohol na stacji benzynowej więc musisz być zdesperowany - uniosła nieco brew

Just friendsWhere stories live. Discover now