Część 7 - Serce zła

705 44 9
                                    

Ujrzeli Forda, Stana i Gideona przywiązanych jakimiś grubymi sznurami do ściany. Byli ranni. Na podłodze widziały ślady krwi. Ich krwi. Żaden z nich nie miał otwartych oczu. Dipper stał i nie mógł uwierzyć co widzi. Zamurowało go. Był to widok, którego nigdy nie chciał ujrzeć. Wedny miała głowę na karku. Natychmiast się ocknęła i pobiegła z siekierą odciąć sznury. Pacyfika stała obok Dippera. Także nie mogła się ruszyć. Nigdy nie widziała kogoś w takim stanie. Jej życie było bardzo luksusowe i nawet mało kiedy miała do czynienia z krwią, chyba że się skaleczyła. A tymczasem Wendy uwolniła Gideona, bo był on pierwszy od prawej. Gideon padł bezczynnie na ziemię i jęknął, ale nie ruszał się. Teraz niszczyła więzy Stana. Nagle Dipper się opamiętał. Zaczął się rozglądać po sali. Była mała, ale w rogu stała duża szafa. Podbiegł do niej i otworzył. Była tam broń, a mianowicie: maczeta, tasak, kij baseballowy, kusza, miecz i kilka noży.
-Pacyfika! Znalazłem zbrojownie! - krzyknął Dipper, w skutek czego Pacyfika się opamiętała i pobiegła w jego stronę. Dipper wziął kusze na plecy i maczete. Pacyfika chwyciła miecz i noże. Dla Wendy został kij baseballowy i tasak. Wzięła tylko baseball, po czym wróciła do odcinania sznurów. Tylko tym razem miała pomoc w postaci Dippera i Pacyfiki. Gdy odcięli ostatni sznur, krepujący Forda, westchnęli. Nagle do sali wszedł strażnik. Był wysoki na oko na dwa metry, miał czarną zbroję, a jego twarz ani kolor skóry nie były widoczne. Trzymał wielki miecz, zrobiony jakby z niebieskiej energii. Wendy natychmiast skoczyła w jego stronę, a Dipper i Pacyfika poszli zabezpieczyć Gideona, Stana i Forda, gdy już to skończyli, Dipper pobiegł pomóc Wendy. Skakał po nim i walił go wszędzie, gdzie się dało. Pacyfika rzucała go początkowo wszystkim co miała pod ręka, a potem rzuciła go nożem. Strażnik padł. Wendy stanęła i ocierała czoło, myśląc o tym, że może ich być więcej. Pacyfika próbowała ocudzić resztę, a Dipper stał na czatach.
-Idzie kilka "liści"! Mamy mało czasu. Każdy niech weźmie kogoś i kierujcie się w stronę samolotu! - rozkazał Dipper.
-"Kierujcie"? - zacytowała go Pacyfika, gdyż mówił w drugiej osobie liczby pojedynczej, co oznaczało, że nie mówi o sobie.
-Tak, ja idę poszukać Mabel. - odpowiedział Dipper śmiertelnie poważnym tonem.
-Młody, nie dasz rady sam. - zaniepokoiła się Wendy.
-Idźcie już! - powiedział Dipp i zaczął zamykać ciężkie wrota pokoju, zamykając w pokoju Wendy z Pacyfiką, te nie dały rady otworzyć drzwi. Zablokowały się.
-Niech to szlag. Co on zrobił? Ehh, nie ma czasu na stanie. Pacyfika! Bierz Stana. Ja wezmę Forda i Gideona. Dam radę. - rozkazała Wendy. Pacyfika bez słowa wykonała rozkaz. Była zaniepokojona o Dippera. Też się o niego bała.
Tym czasem Dipper skradał się po korytarzach twierdzy Billa, gdy nagle natknął się na balkon. Ale balkon nie był w zewnętrzną stronę, czyli pokazywał widoki ze środka. Wyjrzał przez niego. Zobaczył salę pełna potworów Billa, które przygotowywały się do czegoś.
-"O nie. Czy kolejną falą będą te stworzenia. One wszystkich wymordują." - pomyślał Dipper. Nawet sam się nie zorientował, że cały drży. Mimo tego szedł dalej. Ujrzał wielkie, złote drzwi z wizerunkiem Billa. Bez zastanowienia je otworzył, ku jego zdziwieniu nie były zamknięte. Za drzwiami była sala, ładnie udekorowana, fotele ze skóry, kominek i... pod sufitem przywiązania łańcuchami Mabel.
-Mabel! Mabel! - zaczął krzyczeć Dipper, lecz bezskutecznie. W tym momencie na środku pokoju pojawił się Bill.
-Hohoho, myślałem że przyjdziesz później. Nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie. - zaśmiał się Cipher. Dipperowi nie było do śmiechu.
-Cipher, oddaj moją siostrę! - wrzasnął Dipp.
-A mam jakiś powód, aby ci ją oddawać? Nie! No właśnie.
-Już raz zadarłeś z rodziną Pinesów i wiesz jak to się skończyło. Jak daliśmy radę raz, to czemu nie damy drugi!? - zapytał Dipper strasznie rozzłoszczony.
-Bo jestem Bill Cipher! Władca nad władcami!
-Tak? Więc czemu mnie nie atakujesz? Jestem twoim wrogiem.
-Czemu? Wolę patrzeć jak cierpisz. - ostatnie słowo Bill wypowiedział takim tonem, że Dipperowi zrobiła się gęsia skórka, mimo tego bez wahania wbił Billowi maczete w oko.
-Co ty zrobiłeś? Jak mogłeś? Nie, nieeeee! - krzyknął Bill, po czym się rozpadł.
-Tak! Tak łatwo...? - Dipper miał wątpliwości co do tego, czy zabił Billa, bo nic się nie zmieniło, nic się nie naprawiło.
-Haha, myślałeś że mnie zabiłeś? - odezwał się głos Billa.
-Szczerze? Nie... - odpowiedział Dipp. Nagle przed nim wyrósł jak z podziemi ten sma Bill, którego przed chwilą "zabił".
Wendy z Pacyfiką w tym samym czasie były już w samolocie, gdzieś nad Chatą Tajemnic.
-Myślisz, że Dipper jeszcze żyje? - zapytała smutna Pacyfika.
-Żyje na pewno. - odpowiedziała bez namysłu Wendy.
-Aaa ten, no... gdzie teraz lecimy?
-Sama nie wiem, młoda. Pewnie Ford chciałby wracać do bunkru po te jego notatki. Ale to jak się ocknie. Teraz może wbijemy na impre do tego trójkąta?
-W sumie, czemu nie. Możemy tym sposobem pomóc Dipperowi. Ale z drugiej strony nasz samolot może się rozbić o ściany.
-Nie martw się młoda. Ja się tym zajmę, albo po prostu wlecimy przez okno. - tak na prawdę Wendy nie była tak pewna siebie. Cały czas się stresowała. Wszystkim się stresowała, tylko nikomu o tym nie mówiła. Lecz na razie o tym nie myślała. Teraz leciała uratować Dippera. To było najważniejsze.

Tym razem nie kończę w takim momencie jak wcześniej, ale następnym razem, kto wie? Dobra, trzymajcie się, a ja spadam do szkoły. Pa!

Przetrwać do końca - Wodogrzmoty MałeWhere stories live. Discover now