Część 12 - Tajemniczy przybysz

672 37 6
                                    

Nie ukrywam przerażenia Gideona. Mało co nie zmoczył majtek, ale opamiętał się i sięgnął po tasak, który leżał akurat blisko, obrócił się po tasak, ale jak obrócił się z powrotem posraci już nie było. Gideon myślał, kto to mógł być. Miał czarny płaszcz... już go gdzieś widział... Tak! Tajron miał pogmdobny. Ale co Tajron może tu robić? Jak go widział pierwszy raz wyglądał, jakby walczył z portalem. Chyba nie mógł się przedostać do tego świata. Tak myślał Gideon. Natychmiast pobiegł do Dippera.
-Dipper, wstawaj! - krzyknął, gdyż każdy kładł się już spać. Nie zdążył Dippowi wszystkiego wytłumaczyć, gdy rozległo się nie pukanie, ale walenie do drzwi. Obudziło to każdego, nawet Wendy i Pacyfikę na górze. Wszyscy przybiegli do drzwi. No... wszycy poza Fordem, gdyż ten spał jak kamień. Dipper ostrożnie otworzył drzwi. Za nimi stała postać, wzrostu Dippera, w jasnoniebieskiej masce, z czarnym płaszczem długim do kolan.
-Nie chcesz nas zabić, nie? - spytała cicho, lecz wyraźnie Pacyfika.
-Nie, skądże. Jestem waszym sprzymierzeńcem. Wpuścicie mnie? - zapytał i zdjął maskę. Pod maską była twarz, niewiarygodnie podobna do twarzy Dippera. - Tajron mam na imię. - przedstawił się i wszedł do środka.
-My już cię widzieliśmy... - powiedział Gidoen.
-Jasne, ja was też widziałem. Ostrzegłem was przed Billem. - powiedział, zdejmując płaszcz. - Chyba nie będziemy tu tak stać? W wejściu jest zimno. Chodźmy do salonu. - powiedział, ku zdziwieniu innych, po czym poszedł jakby gdyby nic do salonu.
-Mogę tu spać? Nie chcę wam robić problemu. - odrzekł Tajron. Nikt nie odpowiedział, bo każdy patrzył na niego zdziwiony. No co? Znam was. Ty jesteś Wendy, ty Pacyfika, pan to Stanley, ty Dipper, a ty Gideon. Brakuje tu wuj... pana Forda. - mówił wskazując osoby.
-Jasne, możesz tutaj spać. Jesteś mile widziany! - wydusił z siebie Stan. Sam był zszokowany, ale ponieważ przybysz był podobny do Dippera, uznał, że sam Dipp może mieć coś z tym wspólnego. Wszycy położyli się w końcu spać. Tajron nie mógł długo zasnąć. W nocy wstał napić się mleka. Poszedł do kuchni i wypił dwie szklanki, po czym położył się na kanapę do salonu. Zasnął. Śniło mu się coś dziwnego. Był lesie, pokrytym lodem. Gdzieś był wyryty napis "Wyobraź sobie siebie w zamarzniętym lesie.". Szedł owym lasem i spotkał jego... samego Billa.
-Znowu mam z tobą łączność. Może tam, w twoim wymiarze jestem martwy, ale tutaj wciąż żyje, synu. - powiedział Bill.
-Nie mów do mnie synu!
-Ależ mogę. Nie pamiętasz? Pięć lat temu w twoim świecie stworzyłem cię z tego co zostało z klona Dippera. Ponownie dałem ci życie! A ty mnie zabiłeś... - Bill spuścił wzrok. - Zaufałem ci, Sosenko.
-Nie mów do mnie Sosenko! Nie jesteś dobrym ojcem! Kazałeś mi pokonać Pinesów! Oni byli dla mnie dobrzy. Nie obchodzi mi, że dałeś mi moc. Nie nazywaj mnie swoim synem. - krzyczał Tajron.
-Dałem ci moc, a dokładnie latanie, laserowy wzrok i zmienianie ludzi w masło. Nie pamiętasz? - zaśmiał się Cipher.
-Pamiętam. Na końcu dałeś mi możliwość zabicia ciebie. Nie zrobiłem tego wtedy, a ty odebrałeś mi tą moc. I tak w końcu cię wykończyłem, ale inaczej. - przyznał się Tajron.
-Dobrze, u ciebie jest rano. Koniec snu, synu! - demon pstryknął i sen się urwał. Syn Billa obudził się zestresowany. Zauważył tylko, że Dipper, Pacyfika i Gideon już wstali.
-Dzień dobry! - przywitała się Pacyfika, wyglądająca na bardzo szczęśliwą.
-Cześć, cześć. - westchnął Tajron.
-Czemu jesteś taki nie w humorze? - zapytała.
-Aaa, miałem zły sen i tyle. - odpowiedział, po czym wstał i poszedł zrobić sobie śniadanie.
-I jak się spało, kolego? - zapytał Dipper z uśmiechem.
-Bardzo wygodnie i dobrze. - powiedział Tajron udając uśmiech. Zrobił sobie naleśniki z dżemem. Bardzo je lubił. Stanley z jego świata nauczył go takie robić. Zaczął jeść i nie minęła chwila, a wszycy domownicy wstali i przyszli na śniadanie. Jeszcze tylko Stan musiał wytłumaczyć Fordowi co robi w ich domu Tajron, ale tak to wszycy byli w dobrym nastroju. Przybysz, nie lubiąc dużej grupy ludzi w jednym miejscu poszedł z powrotem do salonu. Myślał nad Billem, gdy nagle Dipper usiadł obok niego.
-Tajron, czy ty jesteś mną z innego wymiaru? - zapytał.
-Nie, jestem klonem ciebie z innego wymiaru. To długa historia.
-Mamy czas. - nalegał Dipper.
-No dobrze. - Tajron opowiedział mu wszytko, a Dipp słuchał z zaangażowaniem opowieści. Trochę się zaniepokoił, jak dowiedział się, że Tajron jest synem Billa.
-I serio służyłeś mu? Dałeś mu się oszukać, a w końcu go pokonałeś? - dopytywał podekscytowany Dipper.
-To sama prawda. - potwierdził Tajron.
-A Dipper z innego wymiaru jest taki jak ja?
-Tak, ten z mojego jest taki jak ty. Nawet jego historia była taka sama jak twoja, do momentu mojego powstania. To było pięć lat temu.
-Czyli masz pięć lat?
-Niezupełnie. Przecież Bill wskrzesił mnie ze szczątków. Niby wcześniej, przed tym jeszcze żyłem. Ale nic nie pamiętam. - tutaj Tajron wybuchnął śmiechem. Nawet sam nie wiedział czemu. Po prostu zaczął się śmiać. Przybysza poddenerwowało trochę, gdy każdy zaczął wchodzić do salonu i każdy chciał wysłuchać jego opowieści, ale z chęcią je opowiadał.

No, poznajcie Tajrona. Niektórzy wtajemniczeni już go znają, dziękuję za uwagę. I jeszcze jedno. Tak by było gdybym co 2 godziny wrzucał jedną część. Rozi885 xD

Przetrwać do końca - Wodogrzmoty MałeWhere stories live. Discover now