13.

1.2K 164 4
                                    

Z okazji, że był weekend, postanowiłem nie robić nic. Pół dnia leżałem w łóżku, z przerwami na toaletę, czy zrobienia sobie czegoś do zjedzenia. Koło godziny szesnastej zaczęło mi się nudzić, a że nie miałem więcej filmów do obejrzenia, stwierdziłem, że to był idealny moment, żeby w końcu się ruszyć. Powoli zaczynałem puszczać korzenie, a skutkiem były liczne mrowienia w przeróżnych miejscach.

- Wychodzę! - rzuciłem w kierunku mojej mamy zapatrzonej w telewizor. Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, wyszedłem z domu. 

Spacerując po mojej dzielnicy przyglądałem się wszystkiemu wokoło. Małe dzieci bawiące się na placu zabaw, starsi ludzie wypoczywający na ławkach, wygrzewając się na słońcu. Wszystko było takie proste, a zarazem dołujące. Dlaczego musiałem tkwić w tej szarej rzeczywistości, a moje życie było jedną wielką rutyną? Nie wiem, niedawno dowiedziałem się, że sens mojego życia się mnie wstydzi,może być coś gorszego?

Skręciłem w kierunku parku, gdzie już po chwili siedziałem przy jeziorze. Schowałem głowę miedzy nogi i głośno westchnąłem. Kiedy się wyprostowałem, czyjeś dłonie zasłoniły moje oczy, kompletnie zamazując mi pole widzenia. Nie miałem pojęcia kto to, dopóki nie poczułem perfum. Czy to normalne, że wystarczą perfumy, żeby doskonale wiedzieć kto to?

- Co chcesz Ruby? - spytałem ściągając jej dłonie ze swojej twarzy.
- Pogadać - dziewczyna wzruszyła ramionami, po czym zajęła miejsce obok mnie.
- Jak mnie znalazłaś? - spytałem z wyraźnym zaciekawieniem.
- Widocznie mamy to samo ulubione miejsce - posłała mi swój uśmiech, który wyjątkowo na mnie nie zadziałał.
- Skąd wiesz, że to moje ulubione miejsce?
- Strzeliłam, mógłbyś nie zadawać ciągle tych głupich pytań? - szturchnęła mnie w ramie.
- Nie wiem - burknąłem i odwróciłem wzrok.
- Wiem, że cię skrzywdziłam - zaczęła, na co wziąłem głęboki wdech. - Mi też nie jest z tym dobrze, nie rozumiesz mnie...
- Co tu rozumieć Ruby? - zerwałem się na równe nogi, przerywając dziewczynie jej monolog. - Zaczynasz znajomość, którą olewasz przez koleżanki? To dziecinne... - warknąłem, na co dziewczyna spuściła wzrok.
 - Nie mogę stracić moich przyjaciół Dylan - wyjęczała.
- Jakich przyjaciół?! - krzyknąłem na dziewczynę. - Tych, którzy są z tobą, bo masz pieniądze i znanych rodziców? To jest prawdziwa przyjaźń? - powiedziałem zrezygnowany. - Zastanów się nad sobą Rose - dorzuciłem i skierowałem się z powrotem do domu.

Dlaczego zawróciłaś w głowie akurat mi Ruby?

in my dreams » o'brien ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz