45.

918 112 2
                                    

- To już jutro - mruknąłem, odbijając gumową piłeczkę o ścianę mojego pokoju. Scott leżał tuż obok mnie, spoglądając w telefon.
- No to już jutro - powiedział pod nosem. - Chyba jesteśmy zmuszeni pójść razem - zaśmiałem się, a chłopak zgromił mnie spojrzeniem. - Żartowałem - uśmiechnął się, klepiąc mnie po ramieniu.

Moje usta delikatnie się uniosły, a z serca spadł kamień. Wręcz góra lodowa. Wyglądał zupełnie poważnie. Ale co ja sobie myślałem?

- Jesteś idiotą - prychnął McCall, a ja przewróciłem oczami. - Taka prawda - wrócił do zabawy telefonem.

Kątem oka zerknąłem na wyświetlacz jego telefonu, zauważając że piszę z jakaś dziewczyną, co wywnioskowałem po jej imieniu.

Clarisa.

- Frajer - burknąłem w stronę chłopaka. Zmarszczył czoło, wpatrując się we mnie.
- O co ci chodzi? - spytał lekko poddenerwowany.
- Myślałem, że mówimy sobie o wszystkim - odwróciłem głowę. - "Nie przejmuj się, będziemy singlami na studniówce" - zacytowałem chłopaka - a ty mi tu z jakąś Clarisa wyjeżdżasz - wyrzuciłem ręce w powietrze.

Chłopak spuścił wzrok, a jego twarz na imię kobiety nagle posmutniała. Wziął głęboki wdech i spojrzał mi prosto w oczy. Założyłbym się, że miał przeszklone oczy! Jego na codzień brązowe oczy, przybrały kolor czarny. Czarne jak węgiel oczy przeszywały całą moją duszę, ja nie wiedziałem co się dzieję.

- Scott wszystko wporządku? - spytałem chłopaka, który wciąż był we mnie wpatrzony.
- Clarisa to moja była dziewczyna - zaczął cicho. - To znaczy byłaby dalej gdyby nie jej wypadek - po jego policzku spłynęła łza.
- Scott...
- Nie przerywaj proszę - wtrącił się. - Została zastrzelona - jęknął - przeze mnie. - zaczął łkać. - Możesz mnie wziąć za idiotę, cokolwiek, ale codziennie piszę do niej wiadomości, tak jak kiedyś - zanosił się od płaczu. - Wiem, że jej numer dawno nie istnieje, ale dzięki temu jakoś funkcjonuje...

Objąłem chlopaka, który wtulił się w moją klatkę piersiową. Było mi strasznie przykro, wiedziałem jak to jest stracić bliską osobę.

Kiedy poswięcasz dla kogoś część siebie i nagle ktoś tak po prostu ci to zabiera, czujesz się pusty. To jakby ktoś odciął ci daną część twojego ciała. Możesz zastąpić ją inną, ale nigdy nie będzie tą prawdziwą. Nigdy...

in my dreams » o'brien ✔Where stories live. Discover now