Prolog

11.1K 519 86
                                    

Jest już późna godzina. Zegary dawno wybiły północ, a ja dopiero wracam samochodem do domu. 

Jednak to nie ja kieruję.

Nie wiem kto. 

Cała moja uwaga skupiona jest w tej chwili na gęstym, czarnym dymie unoszącym się ponad domami.

 Czuję ogromny niepokój i strach. 

Mówię mojemu kierowcy, by przyśpieszył mimo, że i tak jechał z zawrotną prędkością. Kiedy wjeżdżamy na moją ulicę widzę, że to właśnie mój dom jest cały w ogniu. 

Z rozpaczy i przerażenia zaczynają trząść mi się ręce, a serce trzykrotnie przyśpieszyło. Pierwszy raz czuję taki strach. 

Szybko otwieram drzwi, wyskakuję z samochodu i biegnę przed siebie. Próbuję wejść do środka, ale jest to niemożliwe, gdyż płomienie obejmowały swoimi mackami już cały parter. 

Nie wiem co robić, jestem taki bezsilny. Jedyne o czym mogę myśleć w tej chwili to to, czy moja siostra i mama są w środku, czy może jakiś cudem jednak są udało im się ewakuować z tej płonącej pułapki. 

Nagle słyszę krzyk mojej mamy:

- Alex! Alex! Pomocy!

Muszę im pomóc. Bez względu na cenę i ryzyko tego przedsięwzięcia. 

Biegnę do tylnego wyjścia. W oddali słyszę straż pożarna, ale nie mam czasu, żeby na nich czekać. Oni nie mają.

Wchodzę do środka i zasłaniam buzię koszulką. Łzy momentalnie stają w moich oczach od tego gęstego dymu. 

Rozglądam się. Praktycznie wszystko się pali, chyba moja skóra również. Nie mam nawet siły, żeby sprawdzić.

 Brakuje mi tlenu, a obraz zaczyna zamazywać mi się przed oczami, ale wspinam się dalej. 

Nie mogę się dla nich poddać. 

W końcu docieram na górę i zastaję taki sam widok. 

Chociaż nie. To tutaj widzę nieprzytomną mamę i siostrę, więc podchodzę do nich tak szybko jak to jest tylko możliwe z nogami z soli. 

Łzy już dawno zaznaczyły ścieżkę w dół moich brudnych policzków. Klękam przy nich. Następnie próbuję wziąć to co najcenniejsze w tym domu pod ramię i wynieść. Nie wiem jak to zrobię, ale nawet jeśli nie uda mi się to przynajmniej popadniemy w nicość razem.

Próbuję wstać ale nie udaje mi się. Walczę z mdłościami, ale jest to walka skazana na niepowodzenie. 

Padam zemdlony, ale wcześniej słyszę jakiś nie wyraźny głos mówiący do mnie i czuję jak coś delikatnie podnosi mnie do góry.

I wtedy budzę się cały spocony z mocno bijącym sercem. Kolejny raz śnił mi się ten koszmar.

***

Witam moi kochani. Mam nadzieję, że spodoba się opowieść. Jeśli będę miała wenę i czas to rozdziały będę starała się dodawać regularnie. Następny rozdział prawdopodobnie za tydzień :) Jeśli będą jakieś błędy (za które od razu przepraszam) to śmiało mówcie. Gwiazdki i komentarze bardzo mile widziane :)

Uwaga: miłość męsko-męska (jeśli nie tolerujesz nie czytaj), sceny +18, przemoc

Carelessly together (bxb) ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora