Rozdział 12

2K 369 31
                                    

Zapomniałam, że dziś środa. XD

W niedzielę mogę mieć problem ze wstawieniem rozdziału, bo jadę na wakacje, ale spróbuję was nie zawieść. ;) Najwyżej za tydzień wrzucę dwa. ^^

~

Po zamówieniu kurczaka byłem prawdopodobnie jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie. DO z własnej woli zamówił sobie twistera z frytkami, więc moja ciekawość mogła zostać zaspokojona, gdy obserwowałem, jak chłopak pochłaniał swoje zamówienie. Uznałem więc, że jego chudość musiała być spowodowana genami. W sumie ja także byłem szczupły, ale u mnie było to głównie dziełem zdrowego odżywiania się – okej, może nie zawsze – oraz wysiłku fizycznego. W trakcie jedzenia rozmawialiśmy na różne tematy i okazało się, że w gruncie rzeczy Kyungsoo i ja bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Nie miałem pojęcia jakim cudem zeszło nam na zwierzęta, ale wyznałem mu, jak bardzo chciałbym mieć psa. Moi rodzice nigdy nie chcieli pozwolić mi na żadnego, a po przeprowadzce szybko stało się jasne, że za mało przebywałem w domu, żeby mieć czas na opiekowanie się słodkim szczeniakiem.

- Wiesz, Jongin, teraz ja będę dość długo przesiadywał w twoim domu, a też lubię psy... - W oczach DO rozbłysło podniecenie. Spojrzałem na niego, nie rozumiejąc, o co mu chodziło.

- I co w związku z tym? - spytałem, wycierając zatłuszczone palce w serwetkę.

- Mógłbym zajmować się twoim zwierzakiem, głupku – oznajmił chłopak, patrząc na mnie z politowaniem. Szczęka dosłownie mi opadła. Przez kilka sekund zbierałem myśli. Że niby Kyungsoo miałby przesiadywać w moim domu, żeby opiekować się psem, którego sobie adoptuję? Dlaczego w ogóle chciał to robić? To raczej nie należało do jego obowiązków.

- Czemu? - spytałem niezbyt inteligentnie, nadal nie rozumiejąc, z jakiego powodu miałby to robić.

- Przecież właśnie ci powiedziałem. Siedzę przez pół dnia w twoim domu, a lubię psy, więc mógłbym ci go pilnować. W końcu od mojego wyjścia do twojego powrotu mieszkanie stoi puste góra dwie godziny, wtedy można by go zamykać w jakimś pomieszczeniu z legowiskiem, zabawkami i jedzeniem.

- Chłopak najwyraźniej się rozmarzył, bo wbił wzrok w punkt gdzieś za moimi plecami i szeroko się uśmiechnął.

- Hej, nie zapędzaj się – zaprotestowałem słabo, sam widząc ogromne plusy tego rozwiązania. Naprawdę zawsze pragnąłem mieć pieska, a pomysł DO przybliżał mnie o krok do realizacji tego marzenia. Oznaczałoby to jednak, że gdyby na przykład moi rodzice postanowili wyrzucić Kyungsoo z pracy, zostałbym ze zwierzęciem na lodzie. Chociaż... Miałem wrażenie, że chłopak mnie polubił, a już na pewno ja polubiłem jego. Trudno było go nazwać przyjacielem po tak krótkiej znajomości, ale widziałem duże szanse, że właśnie w tym kierunku zmierzała nasza relacja. A gdybyśmy się zaprzyjaźnili, mógłbym proponować mu opiekę nad psem. Mógłbym mu nawet za to płacić, skoro ma problemy finansowe.

- To... Najdziwniejszy plan, jaki słyszałem ostatnimi czasy – zacząłem ostrożnie, bawiąc się pudełkiem po kurczaku. - Ale, cholera, podoba mi się.

DO wydał z siebie zabawny pisk radości, przyciągając tym wzrok kilku osób przy stolikach dookoła nas. Najwyraźniej się tym nie przejął, bo wyprostowany jak struna wpatrywał się we mnie rozżarzonym spojrzeniem, mówiąc, że mnie nie zawiedzie. Roześmiałem się, po czym wstałem od stolika. Kyungsoo zrobił to samo i ruszył za mną do wyjścia, trajkocząc jak nakręcony o tym, że także marzył o posiadaniu psa. Swoim entuzjazmem przypominał mi małego chłopca, ale trzeba przyznać, że to było naprawdę urocze.

- Ale będziesz musiał wychodzić z nim raz dziennie na spacer. Rano i wieczorem mogę to robić, ale sam wiesz, że w środku dnia nie mam czasu – zastrzegłem. - I chcę ci za to więcej płacić, bo pewnie siedzenie u mnie zajmie ci dłużej.

- Nie musisz, Jonginnie – powiedział chłopak, w zabawny sposób zdrabniając moje imię. Uśmiechnąłem się szerzej. Czułem się jak Święty Mikołaj, który właśnie wręczył dziecku najfajniejszy prezent pod słońcem.

- Teraz musimy omówić nasz jutrzejszy wyjazd – zauważyłem, wychodząc na pełne słońce. Założyłem przyciemniane okulary, które jak dotąd miałem zawieszone na koszulce. Żar lejący się z nieba natychmiast spowolnił nasze ruchy i sprawił, że poczułem się jak w piecu.

- Już sprawdzałem najbliższe pociągi – wyznał DO, szybko opanowując swoje emocje. - To jakieś dwie godziny drogi, ale nie wiem, czy trafimy tam samochodem. Zresztą, miasteczko nie jest jakieś olbrzymie, żebyśmy nie dawali sobie rady z chodzeniem tam na piechotę.

Skrzywiłem się. Jeśli tam też było tak upalnie, to wolałbym jednak pojechać swoim wozem z przecudowną klimatyzacją.

- Oh, skoro to nie duże miasteczko, to gdzie się zatrzymamy? Pewnie nie mają tam hoteli – powiedziałem, nagle zdając sobie sprawę z tego faktu. Kyungsoo zmieszał się wyraźnie.

- Nie pomyślałem o tym – powiedział, brnąc w sobie tylko znanym kierunku. Moje auto stało pod kinem, a droga do niego prowadziła w drugą stronę. - Z tego co pamiętam, mają tylko jeden pokój gościnny. Cóż, najwyżej prześpię się na kanapie.

Skrzywiłem się, wyobrażając sobie, jak ten dzieciak wierci się na zapewne niewygodnej sofie, a potem marudzi, że jest niewyspany i wszystko go boli.

- Mają tam podwójne łóżko? - spytałem od niechcenia. Chłopak skinął głową. - Wiesz, zawsze możemy spać razem. Jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza. Zwłaszcza, że twoi przyjaciele i tak zrobią mi łaskę, jeśli w ogóle mnie do siebie wpuszczą.

Oczy DO powiększyły się dwukrotnie, a jego policzki zrobiły się różowawe, ale pokiwał głową. Uśmiechnąłem się do niego.

Housekeeper // KaisooWhere stories live. Discover now