44

4.6K 334 17
                                    

Ten rozdział jest najdłuższym od jakiego czasu, ma aż 1000 słów doceńcie mój wysiłek 😂

Nie mając zbyt wiele czasu na przemyślenia, dwie załamane osoby, które natychmiastowo mnie potrzebują, postanawiam, że najpierw pojadę do domu dziecka. Sue jest jeszcze mała i nie znam jej na tyle dobrze, żeby wiedzieć, w jak złym stanie może być.

Do sierocińca mam kawałek drogi, niemal biegnę na metro, w ostatniej chwili udaje mi się zdążyć, nie czekając na kolejne. Ze stacji muszę złapać autobus, który i tak nie jedzie pod sam sierociniec, dlatego kolejne kilkanaście minut zajmuje mi dojście z przystanku do domu dziecka.

Zdyszana wchodzę do placówki, od razu kierując się do gabinetu Evy, ponieważ nie mam pojęcia, gdzie może teraz być Sue, a nie chcę marnować czasu na kręcenie się po budynku.

Prawie zapominam, żeby zapukać, ale szybko sobie o tym przypominam, po czym wchodzę, nie czekając nawet na pozwolenie. Nie mam czasu, a dwie ważne osoby pilnie potrzebują mojej pomocy.

Widok płaczącej Susanne niemal łamie mi serce. Jej policzki są czerwone, oczy ma szklane od łez, które ciągle płyną po jej twarzy. Nie wiem co powinnam zrobić, po prostu do niej podchodzę i przytulam, biorąc na kolana. Kołyszę ją w swoich ramionach i czekam, aż trochę się uspokoi. Pytam dlaczego płacze, ale nie odpowiada. Spoglądam błagalnie na Evę, jednak ona też nie wie jak może pomóc.

- Dlaczego wujek Niall nie przyjechał? - pyta przez płacz.

Jestem trochę rozczarowana, że woli Nialla ode mnie, ale to nie jest najważniejsze, bo zna go dłużej i to oczywiste, że ma z nim lepsze kontakty. Nie chcę też nad tym teraz rozmyślać i sama zachowywać się jak dziecko, po prostu odsuwam ją lekko i wycieram dłońmi jej policzki z łez.

- Wujek źle się czuje - uśmiecham się smutno, bo sama nie mam się najlepiej przez to wszystko, ale wiem, że nie mogę być kolejną, która się rozpłacze.

Mój telefon cały czas dzwoni, ale nie odbieram, bo wiem, że to prawdopodobnie Sophia, która się niecierpliwi z powodu blondyna. Jestem totalnie załamana tą sytuacją i nie marzę o niczym innym niż chwili samotności z kocem i kubkiem czegoś ciepłego. Sama też potrzebuję się wypłakać, to wszystko mnie przytłacza, zaczynam mieć wątpliwości co do tego wszystkiego.

Sue woli Nialla, a on pracuje, co będzie jeśli pojedzie w trasę, nie będzie mógł jej wszędzie zabierać, ona będzie za nim tęsknić i płakać, nie poradzę sobie sama, nie chcę sprawiać dziewczynce przykrości mówiąc, że jej wujek nie może do niej przyjechać, kiedy będzie tego chciała i musimy radzić sobie same, podczas gdy ona po prostu ma lepsze kontakty z blondynem niż ze mną.

Nie mam innego wyjścia, po prostu zabieram Sue i zamawiam taksówkę, bo to zdecydowanie szybsze rozwiązanie niż komunikacja miejska. Aż boję się myśleć, w jakim stanie jest Niall i co się stanie, kiedy oni zobaczą siebie nawzajem zapłakanych. Pewnie będą się nawzajem pocieszać, a ja będę stała z boku na to patrząc i wiem jak egoistyczne to jest, ale nie chcę być tym gorszym, mniej lubianym rodzicem, nie chcę też żeby był nim Niall, chcę żeby Susanne lubiła nas obu tak samo, bo my prawdopodobnie kochamy ją tą samą miłością.

Wysiadamy pod domem Liama, a mi robi się ciepło na sercu, bo dziewczynka prosi mnie, żebym cały czas trzymała ją za rękę. Ściska moją dłoń dość mocno jak na taką drobną osóbkę.

Wchodzę bez pukania i dzwonienia dzwonkiem, nie chcąc marnować na to czasu. Od razu kieruję się do salonu, z przekonaniem, że właśnie tam znajdę moich przyjaciół i chłopaka, jednak nie zastaję ich. Kolejnym celem jest kuchnia, ale tam jest jedynie Sophia, która pije herbatę, jednocześnie stukając nerwowo w blat stołu.

- Nareszcie jesteś! Chodź mała, jeszcze mnie nie znasz, ale jestem twoją ciocią i zostaniesz ze mną chwilkę dobrze? - widzę, ze jest zdziwiona obecnością dziecka, ale nie daje tego po sobie poznać. - Twój pokój - mówi mi, kiwając głową w stronę schodów.

Jestem zdziwiona, dlaczego Niall tam jest, ale nie zadaję pytań i od razu biegnę do pomieszczenia. Zdaję sobie sprawę, że Sue będzie czuła się nieswojo z obcą osobą, ale chcę chociaż kilka minut porozmawiać z chłopakiem sama i uspokoić go, żeby jego prawie córka nie widziała go w zbyt tragicznym stanie.

Horan siedzi na łóżku z podkurczonymi nogami, opierając na nich brodę. Od razu spogląda na mnie i jeszcze bardziej zaczyna płakać. Jestem zdezorientowana. Siadam na brzegu łóżka, ale on nie czekając aż ktokolwiek się odezwie, przyciąga mnie do siebie i łka. Uspokaja się po kilku minutach, ale nie odsuwa się.

- Chciałem tutaj przyjść, bo ten pokój kojarzy mi się z tobą, wiesz? Ale jak tylko wszedłem, zacząłem jeszcze bardziej panikować. Przypomniało mi się, jak miałaś jeden z gorszych okresów i bardzo źle się czułaś, byłaś dla mnie oschła, a potem się przytulaliśmy.

Nie odpowiadam, bo nawet nie mam pomysłu, co powiedzieć. Postanawiam zmieniać temat.

- Sue tutaj jest - mówię, delikatnie miziając go po plecach.

- Czemu?

- Oboje macie zły dzień, tak sądzę.

Podnoszę się z łóżka i poprawiam koszulkę, jednak to nic nie daje, ponieważ jest cała wygnieciona i morka na ramieniu.

- Chcę żeby była naszą córką, kocham ją, ale to ty jesteś dla mnie najważniejsza i ciebie kocham bardziej, najbardziej. Nie chcę się z nią teraz widzieć. Powiem Liamowi, żeby ją odwiózł.

Ociera swoje łzy, które i tak już wyschnęły na jego policzkach, wygląda lepiej, ale wciąż widać, że płakał i to dużo. Jego oczy są zaczerwienione i ma cienie pod oczami.

- Niall - upominam go, bo nie powinien tak mówić.

- No co? - wzrusza ramionami.

- Musisz do niej iść, ona cię potrzebuje.

- A ja potrzebuję ciebie i tylko ciebie.

- Ty jesteś już duży, a ona jest jeszcze małym dzieckiem, bądź rozsądny i odpowiedzialny.

Posyłam mu spojrzenie, a on wie, że mam rację i musi stanąć twarzą w twarz z dziewczynką, nawet jeśli nie ma na to ochoty, ma zły dzień i źle się czuje.

Schodzimy na dół, cały czas trzyma moją dłoń i puszcza ją dopiero kiedy mała pobiega do niego, kuca, a ona rzuca mu się na szyję.

- Kocham cię wujku - mówi, prawdopodobnie przytulając go z całych swoich sił.

Uśmiecham się smutno, bo to urocze widzieć tą scenę, ale jednocześnie czuję jak moje serce płonie z rozpaczy.

---

W przyszłym tygodniu nie będzie rozdziału, bo po jutrze wyjeżdżam na pięciodniową wycieczkę. Nie powinno go być też teraz, bo powinnam się pakować, ale yolo, zawsze wszystko na ostatnią chwilę.

Idk, ale lubię ten rozdział, a wy?

Jak spędzasz twój dzień? | N.H | Jaki był twój dzień sequelWhere stories live. Discover now