50

4.4K 466 119
                                    

Polecam puścić sobie jakąś wolną, smutną piosenkę, żeby lepiej "poczuć" rozdział

Czytam jedno z popularnych modowych czasopism, popijając co jakiś czas herbatę z dużego kubka Nialla. Jest mocna i słodka jednocześnie, nie jest to herbata, która mi smakuje, ale artykuł wydaje się zbyt ciekawy, żeby oderwać od niego wzrok choćby na minutę i zrobić sobie własny napój.

Blondyn siedzi po drugiej stronie niewielkiego stolika w kuchni, prawdopodobnie grzebie coś w telefonie. Co jakiś czas na siebie spoglądamy i uśmiechamy się do siebie. Zarówno on, jak i ja mamy dzisiaj wolne, dlatego spędzamy czas, relaksując się w domu.

Słyszę tupot małych stópek, zbliżający się do pomieszczenia, w którym przebywamy. Kolejny raz podnoszę kubek do moich ust i biorę łyka, niestety podczas odkładania go z powrotem na blat, wylewam resztę napoju, słysząc słowa wypowiedziane przez dziewczynkę.

- Pomożesz mi zrobić zadanie domowe z matematyki, tatusiu?

Rzucam okiem na Nialla, próbując ukryć smutek wywołany słowami Sue. Niall zawsze był dla niej ważniejszy niż ja. Nic dziwnego, że to do niego wypowiedziała te słowa, mi zapewne nigdy nie będzie dane usłyszeć „mamo"  z jej ust. Irlandczyk za to nie ukrywa swojego zdezorientowania. Patrzy na mnie z przerażeniem. Nie spodziewał się takich słów, wypowiedzianych przez małą.

Posyłam mu uśmiech, żeby dodać mu otuchy, to kosztuje mnie wiele wysiłku, ale nie jestem dzieckiem, które mogłoby się obrażać za to, że ktoś kogoś lubi bardziej niż mnie. Wiem, że jestem ważna dla Sue i, że mnie kocha, ale nie tak jak kocha Nialla, i nie tak, żeby zwrócić się do mnie „mamo".

- Tylko posprzątam ten bałagan i będziecie mogli odrobić lekcje. - Mówię, nie chcąc, żeby zeszyty dziewczynki przemokły od rozlanej herbaty.

Sue siada na krześle obok Nialla, zaczyna mu mówić, co musi zrobić w tych zadaniach i czego nie rozumie. Przecieram blat ostatni raz i daję im znać, że mogą już rozłożyć na nim książki i zeszyty. Opuszczam kuchnię, zgarniając moją gazetę, żeby im nie przeszkadzać.

Kontynuuję przeglądanie magazynu na tarasie, jest przyjemna wiosenna pogoda. Kartkuję czasopismo, nawet nie zwracając uwagi, jaka jest jego treść, bo nie mogę się skupić.

Odkładam je na bok i zaczyna po prostu patrzeć się w bezchmurne niebo. Błogą chwilę przerywa mi dźwięk otwieranych drzwi.

- Ciociu możesz przyjść? Próbowaliśmy kilka razy rozwiązać zadanie, ale zawsze wychodzi nam coś innego, niż jest podane w odpowiedziach i tatuś się już zdenerwował i chce ściągać z internetu.

Kierujemy się do domu, Sue wesoło podskakuje, a ja idę powoli za nią. Niall siedzi w kuchni z laptopem i widzę jak wpisuje treść zadania w google. Mogłam się spodziewać, że tak to się skończy.

- Zobacz tato! Przyprowadziłam Alex. - Dziewczynka mówi, uśmiechając się od ucha do ucha.

Blondyn wzdycha i odwraca się w naszą stronę, zamykając wyszukiwarkę. Wygląda na zdenerwowanego i zdezorientowanego, jakby coś cały czas zaprzątało mu głowę. Jak widać, nawet zadania z matematyki na niskim poziomie mogą przerosnąć dorosłego faceta. Spoglądam do zeszytu i próbuję sobie przypomnieć, jak się rozwiązywało tego typu równania.

Zaczynam tłumaczyć dziewczynce kolejność działań i razem udaje nam się uzyskać odpowiedni wynik. Niall siedzi i chyba sam próbuje jak najwięcej zapamiętać, jednocześnie ciągnąc za swoje włosy.

- Sue, musisz pamiętać, że ja nie jestem twoim tatą. - Mówi, kiedy kończymy ostatni przykład i sprzątamy przybory ze stołu.

Blondyn posyła mi spojrzenie pełne bólu, jednak ja jedynie się uśmiecham pocieszająco w jego stronę i całuję zarówno jego, jak i małą w czoło. Są razem uroczy i to jest zdecydowanie ważniejsze, niż mój żal, że nigdy nie będę mamą dla Sue. To jest to, czego Niall chciał. Chciał mieć dziecko, a nie ma nic lepszego niż dziecko, wołające na ciebie mamo lub tato.

- Tak pamiętam, ale nie mam prawdziwego taty i nie będę miała, więc teraz ty jesteś moim tatusiem, bo cię kocham. - Przytula go i daje buziaka w policzek. - Tak samo kocham ciocię Alex, dlatego jest teraz moją mamusią, bo nie mam prawdziwej mamy.

I w tym momencie moje serce pęka, ale na twarzy pojawia się uśmiech. Podchodzę bliżej i przytulamy się wszyscy razem. Nie kontroluję już nawet łez spływających po mojej twarzy. Jestem szczęśliwa, bo tworzymy rodzinę. Inną niż wszystkie, nie do końca poprawną, na dodatek w świetle fleszy. Ale dla siebie wciąż jesteśmy rodziną i nic tego nie zmieni.

Zdecydowanie nie potrzeba mi niczego więcej do szczęścia, bo moje szczęście to te dwie osoby, które właśnie tulę.

Koniec.

Byłoby mi bardzo miło, gdyby każdy kto przeczytał, dał tutaj gwiazdkę lub komentarz, żebym wiedziała ile osób dotarło do końca 💖

Jak spędzasz twój dzień? | N.H | Jaki był twój dzień sequelDonde viven las historias. Descúbrelo ahora