•08•

6.8K 260 13
                                    

- Jestem w ciąży, Shawn.

Wpatrywał się we mnie nic nierozumiejącym wzrokiem, bez żadnego wyrazu na twarzy. Po moich policzkach ciekły łzy bezsilności, a ja nie potrafiłam się zmusić, by je wytrzeć.

- Jak.. - szepnął kręcąc głową w geście niedowierzania.

- Myślę, że wiesz, jak to działa.. - zaczęłam, ale szybko mi przerwał.

- Nie o to mi chodzi - westchnął - Dlaczego.. Dlaczego mi nie powiedziałaś? - usłyszałam w jego głosie wyrzuty.

- Nie pytaj mnie o to, bo nie wiem - ściszyłam głos.

- Co on Ci zrobił, Clair? - oparł swoje czoło o moje, wycierając mi łzy. Postanowiłam opowiedzieć mu w skrócie co się między nami wydarzyło - A to szuja - objął mnie ramionami, zamykając w szczelnym i pokrzepiającym uścisku.

***

Dzisiejszy poranek jest zdecydowanie jednym z najgorszych. Nie dość, że czuję się jakby zaraz miała mi eksplodować głowa, to dodatkowo wczorajsza sytuacja jeszcze bardziej mnie przygnębiła. Opowiadając to, co się stało spowodowałam, że wszystko nagle do mnie wróciło.

Chwyciłam za notatnik, dając upust swoim emocjom. Mimowolnie zaczęłam pisać słowa, układając je w piosenkę. Po skończeniu "projektu" jestem w stanie stwierdzić, że to kawał dobrej roboty.

- Jak się czujesz? - przeniosłam wzrok na osobę stojącą obok. Posłałam mu słaby uśmiech.

- Do dupy, jeśli mam być szczera - zamknęłam zeszyt, odkładając go na półkę.

- Chodźmy na spacer - jego pozytywna energia wpływa na mnie wbrew mojej woli, więc skinęłam głową na znak, że jestem na tak.

Po kilkunastu minutach przechadzaliśmy się już po parku, który jak na złość był tym samym, w którym byłam z Lou. Nie, żebym coś miała do tego miejsca, jednak z Louis'em często tu przychodzimy, a ja nie chcę mieszać Shawn'a z moim "nowym życiem".

- Nie mogę uwierzyć, że idziesz na ich koncert.. - mruknął pod nosem.

- Już to przerabialiśmy - westchnęłam chwytając chłopaka pod ramię.

- Myślę, że powinniśmy stąd iść - Shawn gwałtownie odwrócił nas w stronę skąd przyszliśmy, a następnie zaczął szybko nią podążać.

- O co chodzi? - w pośpiechu odwróciłam głowę i już wiedziałam - Harry... - szepnęłam, gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, a w mojej głowie wyrył się widok jego szmaragdowych tęczówek, za którymi tak tęskniłam.

- Clair! - usłyszałam za sobą ten charakterystyczny, zachrypnięty głos, jednak zostałam wepchnięta do samochodu. Shawn sprawnie obiegł pojazd i zajął miejsce kierowcy. Zielonooki stanął przed oknem po mojej stronie, intensywnie się we mnie wpatrując. Już chciał wykonać jakiś ruch, kiedy z piskiem opon ruszyliśmy w drogę.

Osłupiała i niezdolna do jakiegokolwiek gestu siedziałam ze wzrokiem utkwionym w przednią szybę. Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Chciałam go przytulić, pocałować. To jedyne, co w tej chwili czułam. Jednak tak samo bardzo nie miałam ochoty go widzieć, ani mieć z nim czegokolwiek wspólnego. Moje życie to jeden wielki pierdolony paradoks. Z jednej strony chcę być blisko osoby, która skradła moje serce, a z drugiej z całej siły go nienawidzę. To chyba normalne będąc kobietą, prawda? Mam taką nadzieję.

Jakiś czas później zatrzymaliśmy się pod wieżowcem.

- Przepraszam.. - w głosie chłopaka słyszalna była skrucha.

- Nie masz za co - zmusiłam swoje ciało do wykonania jakiegokolwiek ruchu i przekręciłam głowę w jego stronę - To było takie trudne, Shawn - szepnęłam czując, jak załamuje mi się głos.

- Wiem - odpiął mój pas, sadzając mnie na swoich kolanach, a następnie mocno obejmując - W swoim życiu wycierpiałaś wystarczająco, nie powinno Cię to spotkać - kojąco gładził mnie po plecach, a drugą ręką podtrzymywał moją głowę.

***

Powoli kończy mi się zapas rozdziałów, a ja dalej nie potrafię zmusić się do pisania... Kill me now :'c

Fate. 2 |H.S|Where stories live. Discover now