Dupek

2.2K 117 21
                                    

Samotność to tylko jedna z wielu nękających mnie rzeczy. Mam inny styl niż wszyscy i to mnie wyróżnia z tłumu. Nie mam zbyt wielu przyjaciół, najwyżej parę kolegów czy koleżanek, bo kto by chciał się przyjaźnić z taką dziwaczką jak ja? Nikt... no może po za Hannah, ale ona i ja to przeszłość. Często zaczynała kłótnie z byle powodu, więc postanowiłam urwać z nią kontakt. Teraz ma dużo "przyjaciół", którzy tylko żerują na jej pieniądzach i całą drużynę footballową tylko dla siebie, kiedy ją poznałam nie była taka głupia jak teraz, nie dawała się tak wykorzystywać. Ale co poradzić? Ludzie się zmieniają, A raczej ludzie zmieniają ludzi.
Dzisiaj jest niedziela, więc jutro szkoła. Na samą myśl o tym, że mam wrócić do tego zatłoczonego, pełnego ignorancji miejsca robi mi się niedobrze, ale pora zacząć dzień.
Nie jest mi łatwo, ale dam radę, chyba...

Wstałam z łóżka, mimo że nie miałam na to ochoty, ale mimo to wzięłam prysznic i ubrałam się w czyste rzeczy. Wzięłam przetarte rurki i crop top z logiem Guns'n'roses.
Zeszłam na dół, do kuchni, mamy jak zwykle nie było, ale przynajmniej zostawiła mi kartkę na lodówce.

Wrócę późno, nie czekaj na mnie.
W lodówce masz obiad.
Mama

Ciekawe co tym razem jej wypadło. Pewnie znowu poszła się pieprzyć z jakimś klientem, tylko po to żeby mieć lepsze statystyki. Po śmierci ojca, nie zmieniła się w stosunku do mnie. Dalej mnie ignorowała, ale zaczęła robić wszystko, żeby móc kupować sobie lepsze rzeczy.

Zrobiłam sobie śniadanie i wyszłam na taras. Zjadłam je, a następnie zapaliłam papierosa, przeklęte uzależnienie.
Weszłam do salonu i zaczęłam oglądać przypadkowe kreskówi, które leciały w telewizji.
Ułożona wygodnie na sofie zasnęłam.
Obudziłam się około godziny szesnastej. Mamy nie było, znając ją zjawi się wcześnie rano.
Zajrzałam do lodówki, gdzie miał czekać na mnie obiad. Znalazłam tam talerz ze spaghetti.
Jedząc obiad oglądałam jakiś drętwy horror.
Po skończonym posiłku udałam się na spacer. Zamknęłam dom i będąc na dworzu odpaliłam fajkę. Postanowiłam udać się nad jezioro. Woda była kojąca. Mogłam się tam wyluzować. Podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam ulubioną playlistę. Zanim doszłam nad jezioro minęło jakieś dwadzieścia minut.

W miejscu, w którym się znalazłam było bardzo spokojnie, nikogo nie widziałam.
Był tam pomost, z którego często skakał mój tata, gdy jeszcze żył. Uzależniłam się od tego miejsca przez niego. Było też miejsce na ognisko, a na około niego trzy ławki, dalej znajdowało się małe siedzisko zrobione z  ławki i kilku leżaków, a przed nim kładka, na której rybacy łowili ryby. Całe to miejsce otaczał las.
Chciałam się udać na wspomniane siedzisko, ale zauważyłam chmurkę dymu, więc zaczęłam odchodzić. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. Nie patrząc kto był sprawcą wyszarpałam rękę i poszłam na pomost. Usiadłam, oparłam się o podwyższenie, które było przeznaczone dla skoczków i odpaliłam papierosa.
Nagle poczułam jak deski, z których zrobiona jest konstrukcja uginają się, ale nie zwracałam na to uwagi. Po chwili poczułam, że ktoś koło mnie siada.

- Ja nie gryzę.-Usłyszałam zdanie, które szepnął mi do ucha męski, zachrypnięty głos.

Zdjęłam jedną słuchawkę i odwróciłam głowę w stronę osobnika, który postanowił przerwać mi spokój i od razu napotkałam błękitne tęczówki, które wpatrywały się we mnie z ciekawością.

- Nie twierdzę, że jest inaczej.- Odpowiedziałam na zdanie chłopaka. Cały czas lustrował moją twarz tak jakbym była jedną z najlepszych pluszaków w sklepie zabawkowym. Miał czarne, krótkie włosy i mnóstwo tatuaży.
Był całkiem przystojny, przyznaję.

- Jestem Andy. -Powiedział po czym wyciągnął do mnie rękę. Kompletnie ją zignorowałam.

- Roxi.- Odparłam po chwili i odwróciłam głowę w drugą stronę gasząc używkę wrzuceniem jej do wody. Było ciepło dlatego nie rozumiałam, dlaczego nikogo nie spotkałam na plaży, no prócz tego natręta.

- Jesteś niemiła.- Stwierdził.

- A ty upierdliwy.- Odszczekałam.

- Masz przy sobie telefon, lub coś ważnego w kieszeniach?- Zapytał po chwili, to pytanie mnie zdziwiło.

- Mam kluczyki i...

- połóż je tutaj.- Poklepał podwyższenie.

- Nie rozumiem o co ci chodzi?

Położył w to miejce paczkę miętowych Chesterfieldów, telefon i klucze.

- Nie mam zamiaru cię okraść. -Powiedział unosząc ręce w geście obronnym.

Zdziwiona jego zaczowaniem i ciekawa tym co wydarzy się dalej odłożyłam obok paczkę Lucky Stricków, pęk kluczy, telefon i słuchawki.
On uśmiechnął się do mnie zadziornie po czym wziął mnie na ręce w stylu "panny młodej" i patrzył raz na mnie raz na wodę w jeziorze. Wiedziałam co chce zrobić. Dlatego mocno wbiłam mu paznokcie w kark i wtuliłam się w niego tak aby tylko nie upuścił mnie do wody.
Spojrzał się na mnie z tym swoim uśmieszkiem i powiedział:

- Myślisz, że nie wskoczę z tobą do tej wody?

- Tylko spróbuj, a wypruję ci flaki.- Powiedziałam, a on się tylko zaśmiał i dodał.

- To kara za upierdliwego.- Powiedział i chwilę później byłam już w wodzie, puściłam się go zaraz po zetknięciu się z wodą.

Byłam cała mokra. Podpłynęłam do drabinki i weszłam na pomost. Uśmiechał się prowokacyjnie.

- Dupek!

Rzuciłam zabierając swoje rzeczy, krzyczał za mną, ale nie zwracałam na niego uwagi tylko co raz bardziej się oddalałam, chciałam tylko wrócić do domu. Odpaliłam papierosa. Zdecydowanie zbyt dużo palę, ale trudno, jestem mokra i zdenerwowana, A to nie jest dobre połączenie. Nagle za sobą usłyszałam co raz szybsze kroki obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Andy'ego.

- Serio?!- krzyknęłam- Człowieku, czego Ty ode mnie chcesz?

- Poznać Cię.

- Wrzuceniem mnie do wody? Jesteś nienormalny!

- Jesteś seksowna, A teraz bluzka ci prześwituje.- wskazał gestem dłoni na mnie.

Podeszłam do niego i z miłym uśmiechem dałam mu w twarz z otwartej ręki. Od razu złapał się za policzek.

- Nigdy więcej nie chcę Cię widzieć.- powiedziałam I zaczęłam znowu iść w moją stronę.

- To narazie, słoneczko!- krzyknął jeszcze za mną, ale pokazałam mu tylko środkowy palec.

Nobody's hero  | A. Biersack [ZMIANY KTORE WPLYNA NA FABULE]Where stories live. Discover now