Wróciłam do domu jakoś o 23. W ogóle to nie jest mój dom, tylko Andyego, a czuje sie jakby był mój. Troche wypiłam z Chrisem, nie powiem że nie. Trzy drinki, nooo może sześć? Nie wiem straciłam rachubę przy dziesiątym.
Weszłam po cichutku i zdjęłam moje vansy. Chciałam przemknąć szybko koło salonu, ale usłyszałam chrząknięcie. O nie no to mordor!
Weszłam do salonu i od razu wybuchnęłam głośnym śmiechem. Andyś siedział na fotelu, założył swoje chude nogi jedna na drugą. W pokoju panował pół mrok, bo świeciła się tylko jedna lampka, która była skierowana na mnie. Wyglądał jak typowy tatuś.- Co ty robiłaś tyle czasu?! Gdzie byłaś?- powiedział nie spokojnie.
- Dobrze się bawiłam w wesołym miasteczku.- odpowiedziałam grzecznie i splotłam ze sobą ręce.
- Z kim?
- Z Chrisiaczkiem.
- Z Chrisiaczkiem?! Ile ty wypiłaś?! Ledwo trzymasz się na nogach!
- Tak z Chrisiaczkiem! Wypiłam tylko troszkę! Jestem już duża, nie będziesz mi mówił z kim i gdzie mam chodzić!
Usłyszałam głośne westchnienie Andyego.
- Porozmawiamy o tym jutro a teraz idź się położyć.
- Dobrze tatku!
Zaśmiałam się i ruszyłam schodami na górę.
ANDY
Po tym jak wyszedłem spod prysznica poszedłem do sypialni.
Roxi leżała w samej koronkowej bieliźnie i spała. Nawet taka wyglądała kurewsko dobrze. Położyłem się obok niej, a ona od razu się we mnie wtuliła. Poczułem zapach alkoholu i papierosów. Od razu zapragnąłem zabić Chrisa, nie dość , że ją upił, to jeszcze mógł zrobić coś wbrew jej woli.- Przepraszam Andy...- usłyszałem cichy głos mojej dziewczyny.
- Już cichutko... jutro pogadamy teraz śpij.- szepnąłem.
- Dobrze, dobranoc.
- Dobranoc.
ROXI
Rano obudził mnie potworny ból głowy, no świetnie.
Na szafce leżały dwie tabletki i woda, a do szklanki była przyklejona karteczka.Połknij te tabletki, są od bólu głowy.
Jak poczujesz się dobrze, zejdź na dól.
Musimy pogadać.
Andy.O nie, mam nadzieję, że nie będzie zły. Łyknęłam tabletki i czekałam aż ból częściowo przejdzie.
Po godzinie zeszłam na dół.- Dzień dobry pijaku.- przywitał mnie Coma siedzący na kanapie. Obok niego leżał Ashley, a w kuchni był Andy.
- Co tam chlorze?- zapytał Ash.
- Dzień dobry, wszystko jest w porządku.- powiedziałam i spojrzałam w stronę kuchni na Andyego. Nawet na mnie nie spojrzał.- No prawie.- dodałam mając na myśli moje relacje z chłopakiem.
Podeszłam do kuchni i przytuliłam Andyego od tyłu.- Andy, przepraszam. Nie chciałam to jakoś samo tak wyszło...- zaczęłam się tłumaczyć.
- Jak tam Chrisiaczek?- burknął.
- Kkto?- zdziwiłam się.- a on... no proszę cię nie gniewaj się...
W tym momencie Andy się odwrócił i przyciągnął mnie za biodra do siebie.
- Wiesz, że nie umiem się na ciebie gniewać.- szepnął i wpił się w moje usta, jednak po chwili się odsunął z czego byłam niezadowolona.- Ale obiecaj mi, że następnym razem będziesz bardziej rozsądna, ty go prawie nie znasz mogło ci się coś stać.- mówił głosem zranionego szczeniaczka.
- Obiecuję.- pokiwałam twierdząco głową, na co on się uśmiechnął i musnął moje usta raz potem drugi, aż w końcu nie wytrzymałam i przyciągnęłam go do siebie. Szarpnęłam go lekko za włosy, na co jęknął cicho, a ja zaczęłam pieścić językiem jego podniebienie. Trwaliśmy tak jeszcze chwilę, aż w końcu zabrakło mi tchu, no cóż nic co dobre nie trwa wiecznie, niestety.
- Takie obietnice to ja lubię.- zaśmiał się chłopak na co wywróciłam oczami.
Poszłam do salonu i rozsiadłam się na fotelu na przeciwko chłopaków. I zaraz po tym zawibrował mój telefon.
Chris: Przepraszam za wczoraj, trochę nas poniosło.
Ja: Nie masz za co przepraszać to tylko wieczór z kolegą :)
Chris: Więc nie gniewasz się za ten pocałunek?
Zdębiałam.
2 rozdział maratonowy!
Do zobaczenia o 16:00!
![](https://img.wattpad.com/cover/78755431-288-k788174.jpg)
VOUS LISEZ
Nobody's hero | A. Biersack [ZMIANY KTORE WPLYNA NA FABULE]
Fanfiction"-Powiedz, że ten pocałunek nic nie znaczył. - Ja... um..eee- zaczęłam się jąkać. - Rozumiem." Czy dawna miłość będzie silniejsza niż związek Roxi? Zapraszam.