EPILOG

795 71 22
                                    

7 miesięcy później...

CHRIS

Dzisiaj wracam do Los Angeles po trasie koncertowej. Nie mogę się doczekać kiedy w końcu spotkam się z Rox. Chcę jej zrobić niespodziankę. Przywiozłem jej pewną pamiątkę z Paryża. Jest to mała złota bransoletka z doczepioną małą wieżą Eiffla i kilkoma gwiazdkami. Gdy tylko zobaczyłem tą ozdóbkę pomyślałem właśnie o niej.
Dzisiaj będę pewnie późnym wieczorem, więc zawitam do przyjaciółki jutro po południu.

*

Siedzę właśnie z Sandrą i oglądamy The voice. To nasz ulubiony program. Jest już 21, a ja zauważyłem, że moja dziewczyna usnęła. Kocham patrzeć na nią kiedy śpi, jest taka niewinna i bezbronna. Na co dzień jest bardzo odważną kobietą, która doskonale wie czego chce. Postanowiłem nie budzić jej tylko zanieść do sypialni w pokoju obok.
Kiedy kładłem ją delikatnie na łóżko i już miałem wychodzić złapała mnie delikatnie za nadgarstek przez co na nią popatrzyłem.

- Kocham Cię, Chris.- wyszeptała pół przytomnym głosem.

- Ja ciebie też, skarbie, a teraz już śpij.- ucałowałem lekko jej dłoń i wyszedłem gasząc światło.

Poszedłem do salonu, sprzątnąłem nasze talerze po pizzy, wyłączyłem telewizor i zgasiłem światła, po chwili wróciłem do sypialni po szorty i bokserkę. Wziąłem kąpiel, umyłem zęby i się ubrałem. Gotowy do spania ułożyłem się obok pięknej dziewczyny i patrząc na nią przez chwilkę usnąłem.

*

Tego poranka obudziłem się niezwykle wyspany. Nie podnosząc się z łóżka czulem jak Sandra gładzi ręką mój tors. Delikatnie mruknąłem, bo było to przyjemne, lecz dziewczyna nie zwróciła na to uwagi.

- Długo nie śpisz?- zapytałem z poranną chrypką.

- Długo, ale dobrze mi się leży.- odpowiedziała. Zawsze była szczera, czasem nawet do bólu, ale to lepsze niż miałaby mnie okłamywać. Pocałowałem ją w czoło, potem w skroń, policzek, nos i chciałem złączyć nasze usta, lecz dziewczyna się odsunęła. Spojrzałem na nią pytająco.- śmierdzi mi z buzi, nie myłam zębów.- przewróciłem na to oczami.

- Oj, przestań.- powiedziałem i złączyłem nasze usta w pełnym namiętności pocałunku.

Wsunąłem rękę pod jej bluzkę umieszczając ją na jej nagim biodrze, a ona wplotła palce w moje włosy, gdy lekko za nie pociągnęła jęknąłem cicho przez co miała idealny dostęp do mojego języka. Lubiła dominować, ale nie chciałem jej na to pozwolić, więc nasze języki toczyły ze sobą walkę o dominację.

- Kocham takie poranki.- mruknąłem opierając moje czoło o jej, gdy zabrakło nam tchu. Dziewczyna zachichotała na moje zdanie i złożyła przelotny pocałunek na moich ustach wstając i wybierając jakieś ubrania z szafy.

*

Przyszła godzina 14. Uznałem, że to odpowiednia chwila na moje zaplanowane odwiedziny.
Stanąłem pod drzwiami mieszkania Roxi i Andyego trzymając rękę w kieszeni na pudełeczku, w którym znajdowała się bransoletka, zadzwoniłem do drzwi. Nie musiałem długo czekać, bo już po chwili drzwi otworzył mi Andy.

- Chris? Siema stary!

- Elo, Andy! - uścisnąłem chłopaka "po męsku", a już chwilę po tym usłyszałem znajomy, kobiecy głos dochodzący z wnętrza domu.

- Misiu, kto przyszedł?!- wykrzyczała Roxi tak, żeby było ją dobrze słychać.

- Zgadnij!- krzyknąłem.

- Chris?!- usłyszałem jej uradowany głos, a po chwili zobaczyłem przed sobą jak zawsze piękną Roksett, którą od razu uścisnąłem.- tak się cieszę, że cię widzę.- powiedziała, gdy już się od niej odsunąłęm, a po tych słowach złapała się za brzuch i zaczęła po nim jeździć ręką. A ja dopiero teraz zauważyłem jej brzuch, który już nie był tak smukły jak przed moim wyjazdem.

- O mój boże! Będę wujkiem!!- uklęknąłem przed nią na kolanach i przytuliłem się do jej brzuszka.- Który to miesiąc?

- Szósty.- powiedziała z uśmiechem. Wstałem i mocno ją przytuliłem.

- Gratuluję wam!- podszedłem do chłopaka, który cały czas mnie palił wzrokiem i również go uścisnąłem.

- Dziękujemy.- odpowiedział Andy.

Gdy rozsiedliśmy się w salonie na kanapie zacząłem się pytać co się działo pod moją nieobecność.

- Wiecie już jaka jest płeć dziecka?

- Tak, to chłopiec.- uśmiechnęła się dziewczyna.

- A jak tam relacje z Ronniem?

- Na luzie, odpuścił.- odpowiedział chłopak.

- To dobrze, że naprawiliście relacje.

- Dobrze, że jesteś. Dzisiaj przyjdą chłopaki, Amy, Marc i Ronnie. Mamy w planach małego grilla. Weź ze sobą Sandrę i Horrora i przyjdźcie, okej?

- Jasne, będziemy.- uśmiechnąłem się.- Na którą?

- Na siedemnastą.

- Spoko.

*

Gdy zawitałem do drzwi razem ze swoją dziewczyną i przyjacielem było jeszcze jasno, a po chwili Roxi otworzyła nam drzwi. Sandra i Ricky złożyli gratulacje przyszłej mamie.
Wyszliśmy na dwór z drugiej strony domu, gdzie czekali już na nas wszyscy goście, a na stole podane były różne grillowane potrawy.
Przywitaliśmy się, ale jednej osoby nam brakowało.. Andyego.
Po dłuższej chwili zobaczyliśmy przyszłego Ojca w czarnej koszuli tego samego koloru marynarce oraz czarnego koloru rurkach. Andy trzymał małe bordowe pudełeczko w ręku.
Podszedł do swej wybramki i padł przed nią na kolana.

- Moja najdroższa Roksett. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i sprawisz abym był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Roxi, skarbie, wujdziesz za mnie?

Misiaczki moje ukochane!
Koniec tego opowiadania.
Cieszycie się ?
Niedługo nowe ff!
Uwaga.. o... zespole Bring Me The Horizon!
Dziękuję wam wszystkim, za to że ze mną byliście!
Kocham was mocno i żegnam!
^*^
😘❤💙

Nobody's hero  | A. Biersack [ZMIANY KTORE WPLYNA NA FABULE]Where stories live. Discover now