Rozdział I

17.6K 619 490
                                    

Hejka,
Po tylu latach od napisania tego "dzieła" postanowiłam, że po raz kolejny zostanie ono opublikowane.
Kiedy pisałam te wszystkie rzeczy byłam młoda ( tzn młodsza, mimo moich 24 lat nadal uważam, że jestem młoda, chociaż kręgosłup i worki pod oczami mówią co innego😅) .
Nie tak dawno postanowiłam wrócić do powieści z serii HP oraz filmów i ponownie skradły moje serce. Wtedy też przypomniałam sobie, że sama miałam krótki epizod jako "pisarka".
To co przeczytacie, być może po raz kolejny, to kawałek mojej młodzieńczej, zbuntowanej duszy, która w tamtym okresie mojego życia wierzyła że miłość mogę znaleźć jedynie w książkach.
Dzisiaj, kiedy jestem na etapie życia, o którym niegdyś marzyłam i nie wierzyłam żeby cokolwiek dobrego mogło się w nim wydarzyć, daję wam namiastkę młodzieńczej siebie- studentki ze zlamanym sercem, po uszy zakochanej w magicznym świecie.
Wtedy marzyłam o byciu pisarką, niestety życie zweryfikowało plany, a ja rzuciłam studia, chociaż moja wyobraźnia dalej ciągnie mnie ku kartkom papieru.
Może kiedyś się uda 😅
A więc, ponownie witam Cię czytelniku w moim młodzieńczym umyśle.
Tylko błagam, NIE PRZERAŹ SIĘ! ❤


Mam imię Cornelia Walker, mam 15 lat i niedługo zacznę piąty rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart.

Ceremonię Przydziału pamiętam jakby to było wczoraj- Stara McPrzemądrzalska wypowiedziała moje imię a ja pewnym krokiem weszłam na podest i siadłam na stołku, profesorka założyła mi na głowę Tiarę, która po długim zastanowieniu krzyknęła: "Ravenclaw". Nie będę ukrywać- nienawidziłam tego Domu. Cechy charakteryzujące Krukonów to m.in mądrość czy roztropność, do tego dochodzi jeszcze akceptacja innych, co dla mnie jest wierzchołkiem góry lodowej. Nie cierpię się uczyć, gdy widzę książki po prostu dostaje białej gorączki a czystość krwi jest dla mnie jedną z najważniejszych cech czarodzieja. Za każdym razem kiedy chciałam dostać się do pokoju wspólnego, musiałam czekać na kogoś kto rozwiąże za mnie tą zasraną zagadkę. W sumie pasuje do Gryffindoru lub Slytherinu, do Domu Węża chyba najbardziej. Zawsze byłam sprytna i zaradna, z każdej sytuacji potrafię wyjść cało.
Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że prof.Flitwick miał ze mną przesrane.

Pewnego dnia, w połowie pierwszego roku, prof. Dumbledore postanowił przenieść mnie do Slytherinu. Tak, sama nie wiedziałam, że to możliwe ale jednak! To było najlepsze co spotkało mnie w życiu! Tam czułam się jak niebie. Uwielbiam ten klimat, panujący w pokoju wspólnym, uwielbiam Snape'a i sposób w jaki prowadzi lekcje, uwielbiam wszystkich ślizgonów, no może z wyjątkiem jednego- Malfoy'a. JAK JA NIENAWIDZĘ TEJ FRETKI!!! Jestem chyba jedyną dziewczyną w Slytherinie, która nie rozkłada nóg na jego widok.
______________________________

Jeżeli chodzi o znajomośći i przyjaźnie to w moim przypadku wygląda to dość śmiesznie. Zadaje się z dwoma gryfonami, i nie, nie chodzi o Harry'ego i Rona, chociaż tak jak w przypadku Rona też są rudzi. Otóż moimi przyjaciółmi są Fred i George Wesley'owie. Tak to nie żart- przyjaźnie się z największymi kawalarzami jakich widział Hogwart. Uwielbiam ich, są dla mnie jak bracia a ja dla nich jak siostra. Zadaje się z nimi od mojego pierwszego dnia w tej szkole. Pomogli mi jak zgubiłam się idąc do Wielkiej Sali i tak od tego momentu jesteśmy nierozłączni.

Czy już mówiłam, że nie znoszę Malfoy'a? Tak na prawdę, nie znoszę to za mało. Nie ma takiego wyrazu, który zilustrowałby moją nienawiść do niego. Powiem tak: gdyby zdarzyło się coś, przez co zostalibyśmy jedynymi ludźmi na świecie, prędzej utrzymałabym gatunek z człekokształtnymi niżeli z nim. W sumie taka małpa ma więcej wspólnego z człowiekiem, niż Malfoy.

Nie wspominałam nic o mojej rodzinie, a więc mam trzy starsze siostry. Mieszkamy z rodzicami w dworze niedaleko Malfoy'ów. Tak, od małego byłam na niego skazana. Nie dość, że mieszkał w sąsiedztwie to jeszcze nasi ojcowie to dobrzy znajomi, ponieważ oboje pracują w Ministerstwie Magii.
Wracając go rodziny- nasza krew jest najczystsza chyba na całym świecie. Nawet Malfoy'owie nie mogą pochwalić się tak idealną krwią. Przy nas są zwykłymi szlamami.

Moi rodzice- Suzann i Gilbert Walker'owie to wspaniali ludzie. Oboje byli w Slytherinie i na początku byli smutni, że ich żadna córka nie trafiła do domu, w którym oni byli ale gdy dowiedzieli się, że mnie przenoszą bardzo się ucieszyli.
Moja najstarsza siostra Lisa trafiła do Ravenclaw'u tak jak ja początkowo i muszę przyznać, że jest bardzo mądra. Następna w kolejności jest Rose- rozmarzona puchonka, która uwielbia naturę. I wreszcie moja bliźniaczka- Laura trafiła do Gryffindoru. Niezły zbieg okoliczności no nie? Dwie bliźniaczki trafiają do całkiem różnych domów i w sumie nic dziwnego, bo faktycznie różnimy sie jak Salazar i Godryk. I nie chodzi tylko o charakter, jesteśmy całkiem inne, jedyne co nas łączy to krew i twarze które mają takie same rysy czy rozstaw oczu, nosa i ust.

Często słyszę, że wyglądam jak matka i zgadzam sie z tym w stu procentach. Tak jak ona mam długie kruczoczarne włosy kontrastujące z moją bardzo jasną cerą oraz oliwkowe oczy, a moje usta są niewiarygodnie czerwone. Zazwyczaj słyszę, że mam piękną szminkę i sama się dziwię że naturalnie można mieć tak koralowe usta. Jeżeli chodzi o moje siostry to wszystkie, nawet Laura są podobne do ojca. Mają jasne wlosy, ich cera jest ciemniejsza a oczy niebieskie. Przynajmniej wiem jakbym wyglądała jako blondynka.
Mówiąc o charakterze jest całkiem przeciwnie- jestem taka jak ojciec- wybuchowa i porywcza, a moje siostry są takie jak mama- spokojne i opanowane.

_______________________________

Pi pi pi pi pi.
Jak ja nie lubie tego budzika, dzwoni kiedy chce, nawet w wakacje. Po omacku wyłączyłam tego jebanego upiora. 5.00- no ładnie, połowa sierpnia a ten grat budzi mnie nad ranem chuj wie po co. Starałam się zasnąć ale nie dałam rady, postanowiłam więc wziąć prysznic. Stałam w kabinie chyba z godzinę, wychodząc potknęłam się i rozwaliłam kolano.
-Zajebiscie!- powiedziałam do siebie i sięgnęłam do szafki po bandaż.

Kiedy tak siedziałam na podłodze i owijałam ranę, przypomniałam sobie, że dzisiaj jest rocznica ślubu moich rodziców. No tak, jak ja mogłam o tym zapomnieć!? Na szczęście prezent miałam już kupiony. Podaruje im album z ich zdjęciami. Album znalazłam w Hogsmeade, w jakimś sklepie na samym końcu wioski. Bardzo mi się podoba, jest uroczy.

Nagle przypomniałam sobie o pewnym fakcie, który po prostu mnie spoliczkował. Rodzice zaprosili Malfoy'ów na przyjęcie i zapewne posadzą mnie koło tej pojebanej Fretki. Kurwa, o niczym innym nie marzyłam. Cały wieczór u boku Malfoy'a, który bedzie mi "przypadkiem i niechcący" wbijał łokieć w bok i traktował z bara.
Boże czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha!?

Flavor~Draco MalfoyTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang