W drodze do Pokoju Wspólnego towarzyszyło mi dwóch Prefektów – starsi ode mnie chłopcy. Szli blisko mnie i cały czas czułem na sobie ich wzrok. Chyba bali się, że znów zemdleję. Tak naprawdę nie obchodziło mnie to, jak słabo się czułem. Niewiele myślałem. Moim jedynym pragnieniem w tamtej chwili było zapaść się pod ziemię.
Jeden z Prefektów zapytał, kiedy coś ostatnio jadłem. Wtedy doszło do mnie, że praktycznie nie przełknąłem nic od 2 dni.
– Odprowadzić cię do dormitorium? - spytali, kiedy byliśmy już w lochach.
– Nie, nie trzeba – odpowiedziałem szybko. Czekałem na moment, żeby zostać sam. – Dzięki za pomoc. Powiedzcie Scorpiusowi... – Co mu mają powiedzieć? – Nic mu nie mówcie.
Wszedłem do Pokoju Wspólnego. Czwórka moich przyjaciół siedziała na kanapie, chyba na mnie czekając. Na mój widok wszyscy podnieśli się z miejsc.
– Albus, i jak? – zapytała Jane.
– Nie chcę o tym gadać – burknąłem, nie bardzo zwracając uwagę na ich zaskoczone miny.
Wszedłem do dormitorium i od razu padłem na łóżko. Chwilę potem, bez namysłu walnąłem z całej siły pięścią w ścianę.
Jedno było pewne – od rozpoczęcia roku szkolnego nie działo się zbyt dobrze. Codziennie chodziłem zdenerwowany. A każdy mój powód do złości był związany z cholernym Scorpiusem.
***
W ciągu następnych dni prawie ciągle byłem zestresowany i wkurzony. Will i Toby początkowo próbowali wydusić ze mnie, o co mi chodzi. W końcu zrezygnowali, bo zawzięcie milczałem. Nie wiedziałem, jak wytłumaczyć im uczucie wstydu, złości i kompletnego zagubienia jednocześnie. Oni i tak by nie zrozumieli. Wciąż myślą, że bycie Prefektem to tylko kąpiele w Łazience Prefektów i odznaka na piersi.
Było znacznie ciężej. Do mojej codzienności doszła pomoc pierwszorocznym, kontrola czystości Pokojów Wspólnych, dzienne patrolowanie korytarzy co dwa dni i nocne – co tydzień. Mało tego, musiałem utrzymywać średnią swoich ocen nie niższą, niż Powyżej Oczekiwań, zachowywać się odpowiedzialnie i całkowicie według przepisów.
Przyznaję, narzekałem. Jednak to wszystko mnie przerastało – mnie, słabego ucznia, który z dnia na dzień dowiaduje się, że został jakoś specjalnie wybrany. Próbowałem rozmawiać jeszcze o tym wyborze z profesor McGonnagal. Powiedziała (jak zwykle oschle), że powinienem docenić szansę, którą dostałem. Była nieco na mnie zdenerwowana, więc postanowiłem, że na razie nie będę drążył tematu. Mogłaby jeszcze pomyśleć, że w ogóle nie szanuję tego, co dostaję, jak rozpieszczony dzieciak, którego zadowala tylko portfel z galeonami od rodziców.
Sytuacja była chora, ale przecież nie zamierzałem urządzać jakiś protestów, strajków czy buntów. Pewnego dnia pomyślałem nawet, że jestem w stanie się z tym pogodzić. Było to pod koniec września, sprawdzałem błonia z Evalyn, Krukonką z szóstego roku. Była moją partnerką na patrolach. Evalyn albo gadała jak najęta, albo czytała książki. Czasem to i to.
Przechodziliśmy obok stadionu quidditcha. Evalyn idąc, czytała podręcznik do Zaklęć i co parę minut wypowiadała cicho nazwę jakiegoś zaklęcia.
– A tamto do czego? - pytałem co jakiś czas, aby na siłę urozmaicić nasz dyżur.
– Które?
– Tamto na „s".
– Silencio – zaklęcie całkowicie wyciszające – wytłumaczyła, patrząc na mnie spod wielkich, czarnych oprawek okularów.
YOU ARE READING
Półmrok || Scorbus
FanfictionAlbus Potter po burzliwie spędzonych wakacjach wraca do Hogwatu, by rozpocząć piąty rok nauki. Nieoczekiwanie okazuje się, że zostaje on Prefektem.16-latek cieszyłby się z tego powodu, jednak jego przyjaciele wpędzają go w kłopoty. Do tego Prefekt n...