Dni w Hogwarcie mijały powoli. Nauczyciele przykładali niezwykłą wagę do ich nauki, mimo iż był to zaledwie środek pierwszego semestru. Hermiona jednak zawsze szybko odrabiała prace i wyrabiała się z obowiązkami szkolnymi. Miała również czas na spotykanie się z Danielem, który przeprosił ją za swoje zachowanie na imprezie. Polepszyły się jej również kontakty z Malfoyem, co uznała za osobisty sukces, ponieważ nigdy przedtem, by się tego nie spodziewała. Hermiona leżała na łóżku wpatrując się w czerwony baldachim, a jej brązowe loki leżały dookoła niej w artystycznym nieładzie. Nagle usłyszała pukanie w okno i niechętnie się podniosła. Kiedy tylko zobaczyła, że za szybą znajdują się cztery duże sowy trzymające spory pakunek od razu otworzyła okno i pozwoliła puchaczom na wylądowanie. Szybko znalazła miseczkę i nalała do niej wody, by zmęczone sówki mogły się napić i zabrała się za pakunek. Rozplątała srebrną kokardę i rozerwała zielony papier. Oniemiała. Dosłownie siedziała tam wpatrując się w najśliczniejszą sukienkę jaką kiedykolwiek widziała. Tą samą, która była w sklepie Madame Malkin. Odsunęła dłoń od ust, które odruchowo zasłoniła z zaskoczenia i przejechała palcami po miękkim, zwiewnym materiale. Kryształki zabłyszczały pod wpływem słonecznego światła i rzuciły miliony blasków na czerwone ściany dormitorium. Hermiona delikatnie wzięła sukienkę i rozłożyła ją na łóżku. Nagle na podłogę spadła kartka. Dziewczyna schyliła się i podniosła ją. Nie musiała spoglądać na podpis, ponieważ poczuła perfumy pewnego ślizgońskiego chłopaka. Spojrzała na czarne, schludne pismo.
Skoro nie idziemy ze sobą na bal,
to może skusisz się i przynajmniej założysz
dla mnie tę sukienkę, Granger?
Jest dla Ciebie, skarbie. Taki mały prezent.
D.M
- Chciałbyś – mruknęła Hermiona. Przez ten czas Malfoy ciągle sugerował jej, by poszła z nim na bal, ale ona zostawała nieugięta i nigdy się na to nie godziła. Może nawet w głębi duszy chciała z nim pójść, ale to ją właśnie powstrzymywało. Przecież się założyli, a ona nigdy nie przegrała. Gdyby poszła z nim na bal z pewnością świetnie by spędzili te chwile tak jak ostatnimi czasy. Malfoy często ją rozśmieszał, a jeszcze częściej sugerował takie rzeczy, że nie potrafiła się nie zaczerwienić i ostro go rugała z lekkim uśmiechem na twarzy. Podeszła do biurka i złapała nieopodal leżące pióro i zanurzyła je w atramencie. Odwróciła kartkę, skrobiąc na niej pierwsze litery.
Naprawdę myślisz, że uda ci się mnie
przekupić sukienką, Malfoy? Nie powiem
jest śliczna, ale wybacz zawiodę cię
i nie dam ci tej satysfakcji.
Hermiona
Uśmiechnęła się pod nosem i przywiązała liścik do nóżki brązowej sowy, która od razu wyleciała, a w ślad za nią pozostałe. Zamknęła okno, ponieważ do pokoju zdążyło wlecieć sporo chłodnego powietrza i ponownie spojrzała na beżową sukienkę. Kryształki ciągle rzucały na ściany malutkie światełka. Podeszła ostrożnie jakby za chwilę sukienka miała ją zaatakować i delikatnie wzięła ją w ręce. Odkąd skończyła 17 lat, czyli wiek pełnoletni w świecie czarodziejów zaczęła zwracać szczególną uwagę na swój wygląd i styl. Nigdy przedtem nie przykładała do tego większej wagi i chodziła w tym, co jej się nawinęło. Znów popatrzyła na sukienkę i uśmiechnęła się szeroko. Była jej, mimo iż nigdy o tym nie myślała. Nawet nie marzyła. Trochę ją to skrępowało, że Malfoy kupił jej tak drogi prezent. W ogóle zdziwiło ją to, że kupił jej jakikolwiek prezent. No cóż, pewnie myśli, że mnie tym przekupi. Czy on naprawdę uważa, że można zdobyć serce kobiety kupując jej ciuchy? Zaśmiała się krótko. Malfoy nigdy nie wygra tego zakładu, choćby nie wiem co. Weszła do łazienki i rozebrała się do czarnej, koronkowej bielizny. Narzuciła na siebie sukienkę i spojrzała w lustro. Nigdy wcześniej nie zachwycała się tym jak wygląda, ale teraz naprawdę wyglądała świetnie. Dekolt w serduszko uwydatniał jej pełne i krągłe piersi, a jasny kolor podkreślał jej naturalną opaleniznę. Krótki przód odsłaniał jej długie, zgrabne nogi. Przejrzała się z uśmiechem na twarzy, a oczy jej błyszczały. Wyszła z łazienki, ponieważ usłyszała pukanie do okna i szybko podbiegła otworzyć brązowej sowie. Odczepiła od jej nóżki świstek pergaminu i przeczytała.

KAMU SEDANG MEMBACA
Dramione. Kropla miłości znaczy więcej niż ocean rozumu.
Fiksi PenggemarOpowiadanie napisane jest przez Sheireen, ja tylko je skopiowałam, ponieważ większa część użytkowników jakichkolwiek blogów, gdzie piszą swoje historie przenoszą je prędzej czy później na Wattpada. W przypadku Sheireen nie jest to opowiadanie przeni...