Ginny siedziała w ogrodzie nieopodal domu. Delikatny wiatr smagał jej twarz i wprawiał długie, rude włosy w ruch. Podjęła już decyzję, ale bała się powiedzieć Blaiseowi, że o wszystkim wie. Chłopak wyjeżdżał dzisiaj w nocy, by nikt o tym nie wiedział. Nie chciał, by ktoś go zatrzymał. Jednak ona miała inne plany. Nie mogła pozwolić, by miłość, która dawała im obojgu tyle szczęścia, przemknęła im przed nosem. Nie mogła opuścić go w takiej sytuacji.Żałowała, że Hermiony nie mogło być obok niej, ale ta pewnie spędzała wymarzone wakacje w towarzystwie Malfoya. Czasami dostawała od niej listy, od których aż biło szczęściem. Cieszyła się, że jej przyjaciółka jest szczęśliwa z jej byłym wrogiem. Miała nadzieję, że będą razem. Prawda była taka, że oni pasowali do siebie idealnie. Ich miłość była niepokonana. Została wystawiona na tyle prób i wszystkie przetrwała. Ciekawiło ją tylko jedno. Jak Hermiona powie mu o dziecku i jak zareaguje ten arystokrata? Obiecywał jej, że będzie wszystko dobrze i się zajmie nią i dzieckiem, więc i Ginny trzymała go za słowo.Wstała z trawy, na której siedziała i weszła do Nory. Jej mama przygotowywała właśnie obiad dla całej rodziny. Ginny chciała spojrzeć na zegar rodziny Weasleyów, ale znów przypomniała sobie, że mama po śmierci Freda schowała go. Dla całej rodziny myśl o tym, że ta wskazówka nigdy się nie poruszy, była przytłaczająca. Wiedziała jednak, że George cierpi najbardziej, ale i on potrafił się pozbierać, więc dla innych było to łatwiejszym zadaniem.Wchodziła właśnie po schodach, kiedy natknęła się na Harry'ego. Czarnowłosy był jakiś zamyślony i gdyby nie to, że ona jeszcze jakoś w miarę była uważna, wpadliby na siebie i zapewne spadli ze schodów. Na szczęście nie doszło do niczego z tych rzeczy.- Hej, Ginny – uśmiechnął się do niej przyjacielsko, a Ginny odpowiedziała mu tym samym.- Harry, możemy porozmawiać? – spytała. Wiedziała, że jemu może zaufać i powiedzieć o swoich planach. Każdy inny z jej rodziny próbowałby ją zatrzymać.- Jasne – odparł krótko i weszli do pokoju dziewczyny. W jednej chwili obydwoje przypomnieli sobie o tym, co wydarzyło się w tym pokoju na urodziny Harry'ego. Ginny pocałowała go, by o niej nie zapomniał podczas wojny. Teraz to uczucie przeminęło. Ona znalazła inną miłość, a Harry zdawał się właśnie zaczynać z tym przygodę.- Harry, mam do ciebie prośbę – zaczęła powoli, a Wybraniec dał znać, że słucha uważnie, co ma mu do powiedzenia.- Chodzi o to, że zamierzam wyjechać tej nocy...Harry uniósł brwi zdziwiony jej słowami.- Gdzie zamierzasz wyjechać?- Nie wiem gdzie, ale wiem, że z Blaisem.- On chcę cię odciągnąć od przyjaciół i rodziny i zabrać w jakieś nieznane ci miejsce? – zaniepokoił się czarnowłosy, a Ginny pokręciła głową z lekkim uśmiechem.- Nie, on nawet nie wie, że z nim jadę, ale proszę cię, nie pytaj o co chodzi.- Spoko – zgodził się Harry. – A co jest twoją prośbą?- Ach, no tak. Chciałabym, byś jutro powiedział mojej rodzinie, że ze mną jest wszystko dobrze i na pewno wrócę. Nie wiem, kiedy, ale wrócę na pewno. Mógłbyś to dla mnie zrobić?- W porządku, ale dlaczego sama im nie powiesz? – zdziwił się.- Jestem pewna, że będą chcieli mnie powstrzymać, ale jeśli chodzi o miłość, Harry, to nic mnie nie powstrzyma. Myślę, że ty to doskonale rozumiesz. Uśmiechnął się do niej i podszedł do drzwi.- Możesz mi wierzyć, że się tym zajmę – mrugnął do niej i zanim wyszedł, Ginny podbiegła do niego i krótko przytuliła.- Dziękuję. Wiedziałam, że mogę na tobie polegać. Blaise chodził po swoim pokoju, pakując swoje rzeczy do walizek. Matka chciała z nim jechać, ale nie pozwolił jej na to. Chciał być sam. Miał nadzieję, że wróci szczęśliwie już po operacji. Cały i zdrowy.Otworzył szafkę i dostrzegł w niej pudełeczko. Otworzył je i znalazł w nim śliczny pierścionek swojej matki oraz karteczkę.Błagam cię, synu, nie popełniaj tego samego błędu co ja.Gdybym nie miała ciebie, już dawno bym się załamała.Pieniądze szczęścia nie dają i sama się o tym przekonałam w późniejszych latach.Podaruj go tej, którą pokochasz naprawdę.Zaakceptuję każdą kobietę, którą pokochasz, ponieważ nie chcę, byś cierpiał z powodu miłości.MamaNie wiedząc czemu, spakował pudełeczko do kieszeni. Miał nadzieję, że będzie miał okazję dać pierścionek tej, którą pokochał.Spakował ostatnie rzeczy do środka i zmniejszył je za pomocą zaklęcia. Włożył walizki do portfela i zszedł po schodach na dół, gdzie czekała na niego pani Zabini, niezwykle piękna czarownica o surowym wyrazie twarzy. Rozpaczliwie uścisnęła syna i pocałowała go w czoło.- Trzymam za ciebie kciuki, kochanie. Wiem, ze za niedługo się spotkamy. Jesteś silny.Pokiwał niemrawo głową i nic nie mówiąc, wyszedł na dwór, by się teleportować. Przez chwilę jeszcze obserwował każdy szczegół swojego domu i ogrodu. Mógł przecież już nigdy tu nie wrócić, jeśli coś złego by się stało. Zamknął oczy, by się teleportować, kiedy usłyszał krzyk.- Poczekaj! Doskonale znał ten głos. Odwrócił się w stronę bramy i zauważył Ginny, która biegła przez cały ogród w jego stronę. Zszedł do niej po schodach, a ta rzuciła mu się na szyję.- Co ty tutaj robisz? – zdziwił się, ale poczuł jak fala ciepła zalewa jego ciało, kiedy ta mała Wiewiórka się do niego przytuliła i pocałowała.- Nigdy nie pozwolę ci odejść beze mnie.- C-co? – wyksztusił.- Wiem o wszystkim od dawna, Blaise – wyznała, lekko się czerwieniąc. – I nie pozwolę, byś był sam w takich chwilach.- Wracaj do domu – odparł, chociaż wcale tego nie chciał.- Myślisz, że się ciebie posłucham? – roześmiała się cicho. – Nigdy w życiu. Jadę z tobą. Chłopak stał jakby go piorun strzelił. Nie mógł uwierzyć, że ona naprawdę chciała z nim pojechać i towarzyszyć w takich chwilach.- W takim razie w drogę, Wiewióro – uśmiechnął się, a w jego oczach zatańczyły diabelskie ogniki. Złapał ją za rękę i teleportował się wraz z dziewczyną prosto do mugolskiego świata.Minął tydzień. Draco i Hermiona przechadzali się po plaży, przy cudownym zachodzie słońca. Wracali właśnie od basenowych barów, gdzie kupili sobie po soku z egzotycznych owoców. Piasek był przyjemnie ciepły, a fale spokojnie wspinały się po brzegu.Hermiona już dawno nie czuła się tak beztrosko. Jej włosy były wilgotne po kąpieli w oceanie, a na szyi miała wciąż zarzucone hawajskie kwiaty, które zdobyła podczas nauki tańca hula. Czuła się jak w jakimś raju. Zdała sobie sprawę, że będąc z Malfoyem zawsze znajdowała się albo w niebie, albo w piekle. Jednak nigdy nie nudziła się z chłopakiem. Mimo iż spędzili ze sobą tyle czasu, to on wciąż ją zaskakiwał i nigdy nie nudził. Potrafił ją rozbawić, zdenerwować i rozczulić. Wywoływał w niej tyle emocji na raz, że nigdy nie spodziewałaby się, że kiedykolwiek będzie czuła coś takiego. Hermiona poczuła jak robi jej się ciemno przed oczami i zatrzymała się gwałtownie. Draco popatrzył na nią zdziwiony.- Coś się stało?Nie odpowiedziała. Złapała się za głowę i zamknęła oczy. Było jej słabo już od dłuższego czasu, ale dopiero teraz to uczucie dało naprawdę o sobie znać.- Nie, nic takiego – powiedziała cicho i ponownie złapała go za rękę, by wrócić do przechadzania się po plaży.- Przecież widzę, że coś się dzieje – ciągnął dalej Draco.- Jestem po prostu trochę osłabiona.Jakby na potwierdzenie swoich słów, Hermiona poczuła jak jej nogi mięknął, a ona sama prawie by upadła, gdyby nie Draco, który ją złapał w ostatniej chwili. Wziął ją na ręce, a ta wtuliła się w jego ramię.- Właśnie widzę jak trochę jesteś osłabiona – odparł z ironią, ale po chwili się opanował.- To naprawdę nic takiego... - próbowała się bronić, ale chłopak nie dał za wygraną. Jak zwykle był uparty i musiał stawiać na swoim, ale teraz była mu za to bardzo wdzięczna. Nie wiedziała, kiedy to się stało, ale obudziła się, leżąc na kanapie, przykryta kocem. Jej ciałem wstrząsały dreszcze i oblewały zimne poty. Zdała sobie sprawę, że jest chora. Tylko dlaczego akurat musiało jej się to przytrafić w wakacje? Podniosła się do pozycji siedzącej i wypiła łyk wody, która leżała na stoliku. Na dworze było już ciemno. Na drugiej kanapie spał Draco, który najwidoczniej przysnął, kiedy się nią opiekował. Wciąż był w zwiewnej koszuli i szortach, a szklanka, z której pił przekrzywiła się, tym samym rozlewając na podłogę napój.Znów się nią opiekował.I cholera znów coś się z nią działo.Ale przecież niemożliwe, by ciąża dawała tak o sobie znać, prawda? Zsunęła się z kanapy i wyszła na balkon. Usiadła na krawędzi basenu i zanurzyła stopy w wodzie. Jasny księżyc mocno oświetlał granatowe niebo. Noc była piękna i niezwykle spokojna. Hermiona zagryzła wargę. Musiała powiedzieć Draconowi o dziecku. Tylko... jak miała wybrnąć z kłamstwa? Chłopak tak się ucieszył, kiedy dowiedział się, że nie zostanie jeszcze ojcem. Jednakże obiecywał też, że jej nie zostawi, kiedy pojawi się ich dziecko. Samotna łza spłynęła jej po policzku, ale szybko wytarła ją wierzchem dłoni. Nie może się mazać. Usłyszała za sobą ciche kroki i obok niej po chwili dosiadł się Draco. Objął ją jedną ręką w pasie i spojrzał uważnie na twarz.- Dlaczego płaczesz? – zaniepokoił się. Machnęła lekceważąco ręką. W końcu była kobietą i miała prawo mieć wahania nastrojów.- Czasami są takie chwile, kiedy po prostu musisz jakoś wyładować swoje emocje – odpowiedziała, wpatrując się w podświetlany basen.- Jednak musi być coś nie tak, skoro naszła cię taka ochota. Jeśli ci się tu nie podoba, to możemy wracać do domu... - zaproponował, ale Hermiona pokręciła głową.- Nie, Draco, tutaj jest wszystko absolutnie wspaniałe. Na dodatek ty jesteś przy mnie, a to jest najważniejsze. – oznajmiła. Odgarnęła swoje brązowe włosy z twarzy. W jej czekoladowych oczach kryło się lekkie zagubienie. Nie miała pojęcia, co robić. Draco pocałował ją delikatnie w czoło, a później odnalazł jej malinowe wargi, które tak kochał. Oddała mu pocałunek z rozkoszą, wręcz rozpaczliwie, ale po sekundzie cofnęła się. Jak mogła go tak okłamywać?Draco zmarszczył brwi, kiedy wstała, próbując ukryć nowe łzy, które popłynęły jej po policzkach. Wstała i szybko weszła do domu. On również uczynił to samo. Usłyszał trzask drzwi jednej z sypialni. Podszedł do nich i pociągnął za klamkę, ale była zamknięta.- Hermiono, otwórz – powiedział, starając się przybrać spokojny ton. Właściwie to zaczynał lekko się denerwować, bo nie miał pojęcia, co się stało lub co zrobił nie tak. Na dodatek wydawało mu się, że Hermiona coś przed nim ukrywa i za wszelką cenę nie chce, by się o tym dowiedział. Ale on miał prawo wiedzieć, cokolwiek to było. Odpowiedziała mu cisza. Zapukał mocno w drzwi i ponownie szarpnął za klamkę. Hermiona, która opierała się o drzwi po drugiej stronie, zdusiła szloch. Musiała mu powiedzieć. Wolała, by dowiedział się o tym z jej ust, a nie po tym, że jej brzuch będzie się stopniowo powiększać.- Granger, otwieraj! – usłyszała jego krzyk. Wzięła głęboki oddech. Nie mogła. Musiała to załatwić teraz, inaczej już nigdy nie będzie miała czystego sumienia. Draco dobijał się do drzwi, zupełnie zapominając, że może użyć różdżki. Bał się, co Hermiona może robić po drugiej stronie. Była załamana i zauważył zdenerwowanie w jej oczach. Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie. Wparował do środka i od razu odnalazł ją wzrokiem. Siedziała na łóżku. Już nie płakała, ale cała się trzęsła. Usiadł obok niej, równie zdenerwowany.- Mogę wiedzieć, co ty znów odwalasz? – warknął. Potrząsnęła głową.- Draco, to nie jest takie łatwe...- Wal śmiało! Pewnie już kogoś poznałaś na imprezie, znudziłem ci się i uważasz, że to nie to, czego szukasz – powiedział, a w jego głosie brzmiała gorycz. Hermiona natychmiast zaprzeczyła.- Nie, Merlinie! Nic z tego!- To dlaczego coś ciągle przede mną ukrywasz? – warknął. Hermiona zrobiła wielkie oczy, co tylko potwierdziło słuszność jego słów. – No dalej, Granger, nie krępuj się.- Dlaczego taki jesteś?! – teraz to ona na niego naskoczyła. Podniosła się z łóżka i popatrzyła na niego z góry.- Niby jaki? – zdenerwował się.- Dlaczego teraz zachowujesz się tak... oschle?- Dziwisz mi się, kobieto? Ciągle zmieniają ci się humory! Raz się ze mną całujesz, a za chwilę odtrącasz i zamykasz się w pokoju! I jak ja mam się z tym niby czuć, skoro nie wiem do cholery, o co ci chodzi? – wykrzyczał. Teraz to i on wstał.Hermiona otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale Draco znów się wtrącił.- Ciągle płaczesz, śmiejesz się, płaczesz, zachowujesz niedostępnie! O co tutaj chodzi, Granger?! Wczoraj mi zasłabłaś i ja nie wiem dlaczego! Dziewczyna dzielnie powstrzymywała się od wybuchnięcia płaczem i uderzeniem Malfoya w twarz. Tak bardzo chciała, by już przestał jej to wszystko wypominać. Bo miał rację. Zachowywała się ostatnimi czasy bardzo dziwnie. Dlatego też trudno jest mu się dziwić, że w końcu nie wytrzymał, kiedy dzisiaj wyskoczyła z czymś takim. Rozbolała ją głowa od jego krzyku. Zrobiło jej się słabo. Tak samo jak wczoraj na plaży. Oparła się ręką o ścianę i zamknęła oczy. Draco, który i tak był zdenerwowany do granic możliwości, spojrzał na nią kpiąco.- Zaraz pewnie wyjdę na okropnego chłopaka, bo może to przeze mnie czujesz się osłabiona?!- Zamknij się... - wydukała cichutko i złapała się za brzuch, który ją rozbolał. Już teraz mogła wyczuć, że zrobił się odrobinę większy i twardszy.- Teraz to mam się zamknąć?! – wydrwił. Hermiona zaczęła oddychać głęboko. – Każesz mi się zamknąć akurat wtedy, kiedy mówię ci prawdę o tobie?! Po policzkach dziewczyny spłynęły dwie łzy. Nie tylko bolała ją głowa i brzuch, ale także jego słowa. Draco rzadko kiedy się tak zachowywał. Usiadła na łóżku i skuliła się. Jęknęła z bólu i ponownie dała upust paru łzom. Dopiero wtedy Draco przestał na nią krzyczeć. Zapewne by obok niej usiadł, starał się dopytać, co się stało, ale teraz był za bardzo zdenerwowany. Ruszył ku drzwiom, by wyjść. Hermiona wstała powoli z łóżka. Teraz, kiedy była w ciąży nie powinna się tak bardzo denerwować. To nie było zdrowe, ale nie potrafiła teraz inaczej. Wyszła z pokoju i zauważyła Dracona, który siedział w fotelu, nerwowo nalewając sobie alkoholu do szklanki.- Myślisz, że alkohol ci we wszystkim pomoże? – spytała płaczliwym głosem, w którym była nutka pretensji.- Nie powinno cię to obchodzić – spojrzał jej prosto w oczy z takich chłodem, że aż ją zabolało serce.- Dlaczego tak się zachowujesz, Draco?! – krzyknęła. – Przestań być tym oschłym draniem, bo to nie takiego Malfoya pokochałam!Chłopak upuścił szklankę, która zbiła się na podłodze. Podszedł do niej cały wściekły. Przycisnął Hermionę do ściany i położył ręce po jej obydwu stronach.- Natomiast ty nie jesteś już tą samą Hermioną, która mi zawróciła w głowie!- Draco, proszę skończmy z tym. Nie kłóćmy się już... - wyszeptała błagalnie.- To zachowujmy się w końcu normalnie! Nie tylko ja, Hermiono, ale również ty! Bo od tygodnia nie możemy się normalnie porozumieć bez choćby malutkiej kłótni!- Myślisz, że ja się nie staram?! To nie jest takie łatwe, kiedy nie jestem z tobą szczera – jęknęła. Draco zrobił wielkie oczy i spojrzał na nią gniewnie.- Nie jesteś ze mną szczera?! Granger, gadaj w końcu, a nie siedzisz cicho! – krzyknął, a Hermiona zagryzła wargi i zamknęła oczy, by nie uronić ani jednej łzy.- Przestań na mnie krzyczeć – warknęła.- A to niby dlaczego?!- Bo jak tak dalej pójdzie, to ja od ciebie odejdę, a nie chcę, by moje dziecko wychowywało się bez ojca! – odparła na jednym wydechu. I wtedy do Dracona dotarł sens jej słów. Przypomniały mu się zdarzenia z ostatnich dwóch tygodni. Granger, która nie piła alkoholu, Granger, która miała te swoje humory. To znaczy, że była w ciąży.- Czyje to dziecko? – spytał cicho, ale w jego głosie dało się słyszeć wściekłość. Hermiona zrobiła oburzoną minę.- No przecież twoje! – warknęła. Jak mógł jej w ogóle zadawać takie pytanie?!- Przecież powiedziałaś mi, że nie jesteś w ciąży – jego głos delikatnie się podniósł. Hermiona wiedziała, że Draco jest na skraju od mocnego wybuchu i zaczynała się obawiać.- A co miałam ci powiedzieć?! – nie wytrzymała. – Nie wierzyłam ci w kwestii tego, że zostaniesz przy mnie, kiedy się dowiesz...- Granger, jak mogłaś być taka głupia! – wybuch nastąpił. Draco walnął w ścianę obok jej głowy tak mocno, że zrobił małą dziurę. Hermiona pisnęła cicho i skuliła się. Wiedziała, że Draco nigdy by jej nie uderzył, ale i tak zaczynała się bać.- Malfoy, przyznaj się, że ty nie chcesz tego dziecka!- Granger, chcę! Chcę do cholery!- To dlaczego tak reagujesz?! – krzyknęła rozpaczliwie.- Bo gdybyś mi powiedziała wcześniej, to załatwiłbym sprawę z matką i Astorią i nie musiałbym może brać tego ślubu!- Przecież powiedziałeś, że ta sprawa jest już załatwiona... - szepnęła Hermiona z niedowierzaniem, a jej serce przeszył sopel lodu tak zimny, że zmroził ją całą.- A co niby miałem ci powiedzieć?!- Ty też nie byłeś ze mną szczery! Nienawidzę cię! Jak mogłeś mnie tak okłamywać! Zabawiałeś się ze mną na tych wakacjach, by nacieszyć się tymi ostatnimi chwilami wolności przed ślubem, tak?! – chciała się odsunąć, być jak najdalej od niego, ale ten wciąż nie chciał jej puścić. Ich ciała prawie się ze sobą stykały. Draco nachylił się nad nią.- Hermiono, nigdy, ale to nigdy bym się tobą nie zabawiał... - wyszeptał jej prosto w usta, specjalnie, by móc dotykać jej warg.Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, pocałował ją mocno i rozpaczliwie. Hermiona odwzajemniła pocałunek z równie wielkim żarem. Bała się, że ta kłótnia może zniszczyć wszystko. Bała się, że może po raz ostatni trzyma ją w ramionach. Tak bardzo nie chciała go stracić.- Skarbie, szalenie pragnę twojej miłości, bo jak szaleniec cię kocham, ale teraz musimy dać sobie trochę czasu, by ochłonąć. Nie chcę, by to wszystko, co jest między nami się zniszczyło...Serce ją zabolało. Wiedziała, że to jest trudny moment dla nich obojga.- Draco, puść mnie – szepnęła. Pragnęła, by to on się od niej odsunął, bo ona nie potrafiła. Nie chciała opuszczać jego ramion, ale czuła, że musi ochłonąć. Jednak chłopak nie chciał jej puścić. Uwielbiam czuć jej drobne ciało przy sobie, rozkoszować się smakiem jej ust. W końcu, nie mogąc dłużej znieść tej chwili, odsunęli się od siebie obydwoje. Hermiona przełknęła łzy i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych.- Gdzie idziesz? – spytał Draco.- Draco, ja tak dłużej nie potrafię.- Odchodzisz?! – spojrzał na nią z niedowierzaniem.- Nie na zawsze – powiedziała przez łzy. Draco w tej chwili czuł się tak, jakby rozpaczliwie chciał zatrzymać przy sobie coś, co przelatywało mu przez palce niczym piasek. Hermiona sięgnęła ręką po klamkę, ale wtedy ją zatrzymał.- Nie odchodź ode mnie, Hermiono! – zagrodził jej drzwi, by nie mogła wyjść. Pokręciła głową.- Nie utrudniaj tego...- Nie pozwolę ci, rozumiesz?! – złapał ją za nadgarstki. Jeszcze nigdy się tak nie czuł. Zawsze jak czegoś chciał, to to miał i nigdy nie groziło mu to, że może coś stracić. Na dodatek, że może stracić kogoś tak mu bliskiego. Kogoś najważniejszego.- Draco, wrócę! Wrócę, kiedy wszystko się ułoży! Malfoy spojrzał na nią i cały wściekły puścił jej dłonie. Odsunął się od drzwi i obrzucił ją chłodnym spojrzeniem.- Proszę bardzo, Hermiono. Droga wolna! Możesz śmiało wynosić się z mojego życia.Odwrócił się, by wyjść na balkon i wszystko przemyśleć. Usłyszał szloch dziewczyny i szczęk otwieranego zamka. Kiedy się odwrócił jej już nie było. Wiedział, że gdyby umiał panować nad sobą, to w tej chwili nigdy nie wypowiedziałby takich słów. Gdyby wiedział, co się stanie, to nigdy nie pozwoliłby jej opuścić tego domu.Teraz jednak było za późno. Ona odeszła, a on jej pozwolił.Pociągnął alkohol prosto z butelki.Może trunek nie usunie wszystkich jego problemów, ale pozwoli zapomnieć na jakiś czas. Hermiona szła załamana, cała we łzach. Nie wiedzieć czemu, miała przeczucie, że wszystko się skończyło. Że już niczego nie da się naprawić. Pozwolił jej wynieść się z jego życia. Dlaczego to tak cholernie bolało? Dlaczego miłość musiała wiązać się z aż takim cierpieniem?Szła szybko ulicą, ledwo widząc przez łzy.Wszystko się skończyło.Została sama. Wiedziała, że nie chce wracać z powrotem do Dracona, ale nie miała innego wyjścia. Musiała zabrać swoje rzeczy i wrócić do domu. Do ich wyjazdu zostało jeszcze pięć dni, ale nie zapowiadało się, by spędzili je w swoim towarzystwie. Tutaj ich drogi się rozchodziły. Nagle usłyszała warkot silnika. Odwróciła się i oślepiły ją światła jadącego samochodu. Następne, co poczuła, to mocny ból i uderzenie w głowę.Usłyszała jak ktoś wychodzi z samochodu i przerażony dzwoni po karetkę.Zrobiło jej się ciemno przed oczami... Wszystko wydawało się rozwiewać.Świat, i wszystko, co ją otaczało ucichło.Poczuła jak zatraca się w nicość.

CZYTASZ
Dramione. Kropla miłości znaczy więcej niż ocean rozumu.
FanfictionOpowiadanie napisane jest przez Sheireen, ja tylko je skopiowałam, ponieważ większa część użytkowników jakichkolwiek blogów, gdzie piszą swoje historie przenoszą je prędzej czy później na Wattpada. W przypadku Sheireen nie jest to opowiadanie przeni...