Na końcu rozdziału będzie piosenka, załączyłam ją wam na górze. Dla lepszych wrażeń odpalcie link, kiedy przyjdzie czas. Buzi x
Był to delikatny i czuły pocałunek. Bez słów ukazywał uczucia, jakimi darzyli siebie książęta, choć żaden z nich nie chciał się do nich przyznań, nawet przed sobą. Nie był to dobry czas.
– Nie myśl, że to cokolwiek załatwia – powiedział Louis, odrywając usta, lecz nie odsuwając twarzy. Wciąż był niesamowicie blisko Harolda. Z jednej strony, pragnął przyciągnąć go do siebie jeszcze raz, ale z drugiej, nie miał bladego pojęcia, co się właśnie wydarzyło i skąd to się wzięło. Musiał pomyśleć.
– Wiem – wyszeptał Harry. Był w ciężkim szoku, ledwo mógł wyartykułować jedno poprawne zdanie. Nie planował tego pocałunku, ale jakaś wewnętrzna siła popchnęła go i nie potrafił myśleć trzeźwo. Nie wiedział, co to oznaczało. – Udowodnię Ci, że nasze małżeństwo może przetrwać.
– Czy to ma sens? Harry, ciągle ze sobą walczymy, nawet się nie lubimy. Chyba. – Spojrzał lekko w dół, zarumieniony, na co Styles delikatnie podniósł palcem jego podbródek.
– Mówiłem Ci już, że moje zachowanie nie miało nic wspólnego z tym, że czuję do Ciebie nienawiść. Przeciwnie, wydaje mi się, że cały się wewnętrznie buntuję, jeszcze tego nie rozumiem. Wydaje mi się, że ty też masz podobnie. Nie chcę doprowadzić do wojny, Lou, a jeśli z tego zrezygnujemy, to będzie ona nieunikniona. Zbyt wiele mamy do stracenia, zbyt wiele ty już straciłeś. Oboje źle do tego podchodzimy, niestety to ja bardziej utrudniałem, ale chcę to zmienić. To jest jedyna opcja, jaką mamy, nawet, jeśli oboje nie jesteśmy z niej zadowoleni. Postarajmy się więc, jak możemy. Daj mi szansę, abym mógł sprawić, że zaczniesz mi ufać.
– Jak zamierzasz tego dokonać? – spytał Tomlinson, przyjmując jego słowa. Czuł podobnie, każdy nerw jego ciała wyrywał się w różne strony, ale najbardziej na świecie chciał ocalić królestwo, w którym się wychował. Nie chciał jednak nawet próbować, jeśli Harold był niechętny. Okazało się, że wreszcie coś go ruszyło, a Tomlinson postanowił to przyjąć. Tak po prostu. W głębi duszy czuł, że może być nieszczęśliwy, ale jego ojczyzna była tego warta. Dopóki oboje z Haroldem będą grać do jednej bramki.
– To niespodzianka. – Uśmiechnął się Styles i cmoknął Louisa w nos, po czym skierował się do swojej sypialni.
Podczas kolacji wyczuwalna była napięta atmosfera. Oprócz rutynowych pytań o tym, jak minął dzień czy o plany na następny, nikt się nie odzywał.
– Zamierzasz jeszcze dzisiaj opuszczać komnatę, Louis? – zapytał, niby od niechcenia Harold. Miał pomysł, który planował zrealizować tego samego wieczoru, ale musiał mieć pewność, że nic mu nie przeszkodzi.
– Synu, miałeś nie naciskać – zaprotestował król Julian, widząc, że jego syn łamie separację, którą byli objęci narzeczeni. Nie wróżyło to zbyt dobrze, skoro już na początku było to potrzebne, ale wraz z Arturem byli gotowi podjąć każdy trud, byle tylko doszło do ślubu.
– W porządku - uspokoił go książę Lou, po czym zwrócił się do swojego narzeczonego. – Nie, Haroldzie, nigdzie się nie wybieram. Czy coś się stało? – był ciekawy, co takiego miał w głowie jego narzeczony.
– Nie, nie, absolutnie nic – odpowiedział książę Styles, uśmiechając się lekko i wstając. – Ja już się pożegnam. Życzę wszystkim dobrej nocy.
Louis skończył kolację chwilę później, po czym poszedł do swojej sypialni. Po pytaniu Harry'ego sądził, że ten coś zaproponuje, lecz niestety tak się nie stało. Wziął więc z półki Opowieści z Narnii i zaczął czytać. Gdy po jakimś czasie spojrzał na zegarek, zobaczył, że jest już godzina dwudziesta druga. Stwierdził, że czas spać. Wziął krótki prysznic, położył się do łóżka i zaczął rozmyślać. Dzisiejsza rozmowa z Harrym była, zdaniem Louisa, kluczowa. Długo czekał, aż do niej dojdzie, ale nie miał pewności, czy to w ogóle możliwe. Był gotowy się poddać, jego próba zerwania zaręczyn była szczera i prawdziwa. Nie sądził, że właśnie to sprowokuje chłopaka do jakichś refleksji, ale cieszył się, że do nich doszło. Jeżeli oboje chcieli uratować królestwo, musieli dać też coś od siebie, poświęcić się. Przede wszystkim, nie mogli się nienawidzić. Lud z pewnością zauważy, że przyszli królowie są wrogo do siebie nastawieni. Najważniejszy krok już zrobili, ale pytanie brzmiało, czy Harold naprawdę spróbuje jakoś naprawić ich relacje? Czy to, co mówił, było szczere?
– Don't let me go – Louis tak bardzo zamyślił się na temat Stylesa, że zaczął słyszeć jego głos. Zaczął się niepokoić. – Don't let me go.
Mimo pewności, że to tylko złudzenie, Tomlinson wstał i podszedł do okna. To co zobaczył, zwaliło go z nóg. Na samym dole stał Harry z głośnikiem w rękach.
– Mam nadzieję, że to dobry początek. – Uśmiechnął się, włączył muzykę z telefonu i zaczął śpiewać. Louis dziękował Bogu za pokój na tyle nisko, że słyszał go wyraźnie.
Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would beI saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for twoI'll keep my eyes wide open
I'll keep my arms wide openDon't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling aloneDon't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling aloneI promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand
I'll keep my eyes wide open yeahDon't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go*W trakcie piosenki, Louis nie mógł zatrzymać łez, które szybko wypłynęły z jego oczu. Kiedy muzyka przestała grać, a anielski głos Harolda zamilkł, Louis zaczął klaskać z wielkim uśmiechem na ustach. Nigdy by się nie spodziewał, że Stylesa stać na coś takiego. Śpiewanie pod oknem ballady? Nie mieściło się to w jego głowie.
– J-ja – wyszeptał cicho, lecz Harry go usłyszał – Nie mogę uwierzyć. To było wspaniałe. Masz piękny głos.
– Naprawdę Ci się podobało? – zapytał Styles, a Lou kiwnął głową. Harold wyszczerzył zęby w szczerym uśmiechu. Bardzo się bał, bo nigdy przed nikim nie występował. – Nie oczekuję, że od razu mi wybaczysz, ale mam nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze. Już ci nie przeszkadzam, śpij dobrze, kochany – powiedział, po czym wysłał całusa w powietrzu i skierował się do zamkowego wejścia.
Kochanie?
Co?
*piosenka Harry'ego Stylesa Don't let me go. Mam wrażenie, że wiele osób o niej zapomniało, a jest przepiękna!
CZYTASZ
Książęce Małżeństwo (Larry)
FanfictionHarold Edward Styles to osiemnastoletni książę mieszkający w Hortus Argenti, królestwe na północy Hiszpanii. Louis William Tomlinson jest siedemnastoletnim księciem w królestwie Florem Aetatis na południu Hiszpanii. Po stracie starszego brata całe j...