♥ 64

1.4K 174 14
                                    

-Nie chcę żeby powtarzał moje błędy.

Wzdycham i nie wiedząc jak inaczej zareagować, obejmuję chłopaka w pasie. Opieram policzek o jego klatkę piersiową i zamykam oczy.

-Tego nie da się uniknąć- mówię- Wszyscy się kłócą, Zen...Rodzice z dziećmi, przyjaciele, pary, a nawet małżeństwa, ale to przecież nie znaczy, że od razu przestają być dla siebie ważni. Przeciwnie. Po takiej kłótni można być jeszcze bliżej i nie powtarzać tych samych błędów. Wiem, że chcesz dla siostry jak najlepiej, ale czego byś nie zrobił, nie uchronisz jej przed tym. Jeśli Niall jej nie zrani, to zrobi to ktoś inny, tak już jest- odsuwam się i przenoszę wzrok na twarz bruneta.

Wygląda jakby głęboko zastanawiał się nad moimi słowami, ponieważ nawet nie patrzy mi w oczy. Jego wzrok jest wbity w jakiś punkt na chodniku. Może mi się uda. Istnieje szansa, że przemówię mu do rozumu. Chociaż raz ja, a nie Niall. Zawsze on docierał do rozumu Malika, kiedy się sprzeczaliśmy. Pomógł mi już tyle razy, więc teraz chciałabym się mu odwdzięczyć tym samym.

-Zayn?- przygryzam wargę, spuszczając wzrok z jego oczu- Przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale...Niczego bardzo poważnego bym przed tobą nie ukrywała...Możesz mi ufać i mówić o wszystkim.

-Tak, ja wiem- brunet wzdycha i obejmuje mnie ramionami- Ufam ci, kochanie, nie powiedziałem tamtego poważnie. Byłem zdenerwowany i jak zwykle nie kontrolowałem tego co mówię- wywraca oczami- Przepraszam, znowu- uśmiecha się lekko i marszczy nos, kiedy ląduje na nim kropelka wody. A potem następna i następna. 

-Zaczyna padać- krzywię się, czując na skórze na razie delikatną mżawkę- Zawsze chciałam żeby chłopak pocałował mnie w deszczu jak w filmach romantycznych. To słodkie- chichoczę, zerkając na Malika. 

-Mam to odebrać jako sugestię?- Zayn unosi jedną brew w górę, a ja kiwam głową na tak- Poczekać aż się rozpada czy nie wytrzymasz, bo za bardzo cię pociągam?- pyta, uśmiechając się nieco wrednie.

-Zadufany w sobie dupek z ciebie- prycham, krzyżując ręce na piersi. 

Brązowooki zaczyna się śmiać, pochylając się w moim kierunku. Sunie dłońmi wzdłuż mojej tali i zatrzymuje się na biodrach, przyciągając mnie do siebie. Pociera swoim nosem o mój, a w zamian za to dostaje zrezygnowane spojrzenie, ponieważ wiem, że się ze mną drażni. Chłopak puszcza mi szybkie oczko, po czym łączy delikatnie nasze usta. Odwzajemniam pocałunek, czując na plecach i ramionach chłodne krople deszczu, które w coraz większych ilościach leją się z nieba. Przytulam się mocniej do Malika, a on pociera moje plecy dzięki czemu jest mi odrobinę cieplej. 

Odsuwamy się od siebie na odległość kilku milimetrów, by zaczerpnąć oddechu. Uśmiecham się do chłopaka, a wtedy przejeżdżające niedaleko auto wjeżdża w kałużę powstałą przy krawężniku, chlapiąc wodą i błotem prosto na nas. 

-Kurwa- mówię, oglądając się za jadącym za nami pojazdem z piorunami w oczach.

-Masz maseczkę błotną na twarzy, Rosie- Zayn zaczyna masować mój policzek, rozprowadzając po nim ten syf.

-Zostaw mnie, idioto- fukam na niego i gromię go spojrzeniem- I pozbądź się tego zadowolonego uśmiechu- sięgam po róg koszulki bruneta i wycieram nią twarz- Wracamy do domu.

~♥~

Wchodzimy do mieszkania Lucasa, a Malik zamyka za nami drzwi. Wygląda na to, że stara się robić to najciszej jak potrafi, zupełnie jakby nie chciał, by ktoś nas usłyszał. Ktoś, a zapewne Niall. Uh...Mój chłopak potrafi czasami być takim strachliwym frajerem, że brak słów. 

-Nie, czekaj- zatrzymuje mnie, gdy kładę dłoń na klamce drzwi prowadzących do salonu.

Obracam się do niego i unoszę pytająco brew, patrząc na niego trochę jak na debila. Ale inaczej się nie da, jeśli dorosły facet boi się porozmawiać z własnym przyjacielem. Podchodzę do bruneta, cicho wzdychając i łapię jego twarz w dłonie. Ciągnę go w dół, by był na równi ze mną i mrużę oczy.  

-Jaki ty masz problem, dziecko?- ściskam mu policzki.

-Jestem ciotą, przecież wiesz- mówi niewyraźnie przez wydęte wargi.

-Tak, wiem, ale nie podejrzewałam, że aż taką- wywracam oczami.

-Ej, nie obrażaj mnie- burczy. 

-Więc idź w tej chwili do Nialla, przeproś go i wszystko sobie wyjaśnijcie jak faceci- puszczam Malika, a on się prostuje-Miej nadzieję, że się nie obraził i pamiętaj co ci powiedziałam- przypominam.

Zayn kiwa głową, a ja otwieram drzwi i wchodzimy do salonu wypełnionego samymi samcami. Naliczam ich jedenaście łącznie z wystraszonym brunetem stojącym za moimi plecami. Horan siedzi na jednej z kanap z wzrokiem wbitym w ścianę. Nie patrzy w naszym kierunku w odróżnieniu od dziewięciu par oczu pozostałych domowników. No dobra, większość z nich patrzy na mnie i moje cycki, które widać przez mokrą bluzkę.  

Otulam się szczelnie bluzą, by oszczędzić Malikowi nerwów. 

-Gdzie wy tak popędziliście?- pyta Luca, zerkając na nas podejrzliwie.

-Daj spokój, pewnie potrzebowali trochę prywatności- wtrąca jeden z chłopaków, a ja wywracam oczami i trącam Zayna łokciem w bok.

-Co?- szepce, patrząc na mnie z góry.

-Do Nialla, już- gromię go wzrokiem i popycham w stronę kanapy. 

~perspektywa Zayna~

Przedzieram się przez cały ten gąszcz kolegów Lucasa i staję przed siedzeniem, które zajmuje Horan. Odchrząkuję, przy okazji czując na sobie wzrok każdego w tym pokoju, ale blondyn mnie ignoruje. Kurwa, pewnie jest obrażony. 

-Niall- odzywam się- Możesz na chwilę?

Chłopak wzdycha i powoli wstaje ze swojego miejsca. Zaciskam usta, kierując się w stronę sąsiedniego pokoju i rzucam spojrzenie uśmiechniętej Rose. Dziewczyna unosi wesoło jeden kciuk w górę i powiem, że mi to bardzo pomaga.

Chcę już mieć to z głowy.

Opieram się o ścianę i czekam aż Irlandczyk zamknie za sobą drzwi. Gdy już to robi, nastaje chwila ciszy, bo nie do końca wiem jak zacząć. Tak rzeczywiście to w ogóle nie mam pojęcia, ale to tylko szczegół. 

Przeproś go.

-Przepraszam, że zareagowałem jak popieprzony. Powinienem cię posłuchać, ale wiesz jaki jestem- wzdycham, uśmiechając się krzywo- I wiem, że nie skrzywdzisz mojej siostry, więc...nie musicie chować się przede mną po kątach- mówię na rozładowanie atmosfery. 

-Mówisz poważnie czy Rose ci kazała?- pyta Niall, patrząc na mnie nieufnie.

-Rose mi kazała, ale mówię poważnie- wydymam wargi, odbijając się od ściany- Wybacz, Horan. Jestem idiotą. Nie musisz się o nic martwić, po prostu o nią dbaj i będzie dobrze.

Mój przyjaciel kiwa bezgłośnie głową i podchodzi żeby po chwili zamknąć mnie w trochę gejowskim uścisku. 

-Ale pamiętaj, że mam pozwolenie na broń. 

~♥~

ogólnie to sprawa wygląda tak, że kilka rozdziałów i kończymy Tangled 

Wybaczcie tą długą przerwę ponownie, już powoli brakuje mi pomysłów na rozdziały, dlatego nie chcę przeciągać 

Ily! ♥



Tangled ♥ z.m.Donde viven las historias. Descúbrelo ahora