Rozdział VI

1.4K 82 15
                                    

Od rozmowy o mojej wizycie w alkowie minęły trzy dni, a ja wciąż nic nie wiedziałam. Bardzo się martwiłam, że popełniłam jakiś błąd podczas rozmowy z sułtankami albo że uznały mnie za niedostatecznie dobrą. Podzieliłam się moimi wątpliwościami z Nadią i Aslihan. Aslihan wczoraj trafiła do seraju i wziełyśmy ją z Nadią pod nasze skrzydła.
- Przynajmniej Fidan z nikim innym nie rozmawiała, a sułtana odwiedza tylko jego stara faworyta Rumeysa.- uspokajała mnie Nadia.
- Ona ma rację. Niepotrzebnie tyle o tym myślisz.- dodała Aslihan.
Pewnie mają rację. Głośno westchnełam. Wtedy do haremu weszła Fidan. Odnalazła mnie wzrokiem.
- Charlotta hatun, weź sobie kilka dziewcząt do pomocy i przyszykuj się. Odwiedzisz dzisiaj sułtana.
Zapiszczałam ze szczęścia i szybko wstałam. Nareszcie!
Zastanawiałam się, kogo oprócz Nadii i Aslihan wsiąść sobie do pomocy. Wtedy mój wzrok padł na Iskenderiye. Trafiła do haremu w tym samym dni co ja i codziennie powtarzała, że gdy odwiedzi sułtana urodzi mu mnóstwo dzieci i każdej z nas pozbędzie się z pałacu. Strasznie grała mi tym na nerwach. Teraz patrzyła na mnie pełnym nienawiści wzrokiem.
- Iskenderiye, pomożesz mi? - zapytałam najsłodszym tonem na jaki było mnie stać.
Po haremie przebiegł szmer rozbawienia. Iskenderiye przez chwilę siedziała nieruchomo. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale uprzedziła ją Fidan
- Na co czekasz? Rusz się i jej pomóż.
Iskenderiye mocno zacisneła usta w wąską kreskę i niechętnie wstała.

Po wizycie w hammamie ułożyły mi fryzurę, zrobiły makijaż, skropiły najlepszymi perfumami i pomogły się ubrać. Założyłam biało-srebrną, błyszczącą suknię, srebrne kolczyki i naszyjnik oraz delikatną ozdobę z białych kamieni spadającą na czoło.
- Na pewno zachwycisz- zapewniła wesoło Aslihan, robiąc ostatnie poprawki.
Wstałam i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam pięknie. Złapałam Nadię i Aslihan za ręce.
- Dziękuję, dziewczyny. Trzymajcie za mnie kciuki! - zaświergotałam.
Iskenderiye prychneła, ale nie zawracałam sobie nią głowy.

Gdy szłam do alkowy czułam się lekko, jakbym leciała. Odprowadzali mnie Fidan, Afife hatun i Sumbul, który tłumaczył mi, co mam robić.
- Gdy wejdziesz, uklęknij przed władcą i ucałuj jego szatę. Nie wstawaj, dopóki ci nie pozwoli. Nie śmiej się, nie gap się na sułtana i nie odzywaj nie pytana. To twoja wielka szansa, nie zmarnuj tego. Rozumiesz?
Przytaknełam. Gdy stanełam przed komnatą, serce waliło mi jak oszalałe. Byłam bardzo podekscytowana. Wpuścili mnie. Gdy weszłam, sułtan stał przodem do drzwi. Zmusiłam się do patrzenia w podłogę. Podeszłam do niego, uklękłam i ucałowałam jego szatę. Delikatnie ujął mnie za podbródek. Wstałam i podniosłam na niego wzrok. Był bardzo przystojny, miał piękne oczy.
- Jak ci na imię? - zapytał wpatrzony we mnie z wyraźnym zachwytem w oczach.
- Charlotta, Panie.
- Charlotta...- powtórzył czule i delikatnie, po czym namiętnie mnie pocałował.

----------------------------------
Charlotta, idąc do alkowy wyglądała tak :

Mam nadzieję, że opisałam w miarę przyzwoicie :P
Piszcie co myślicie o rozdziale ;)

WS:Światło Wśród Najciemniejszej NocyWhere stories live. Discover now