Rozdział XIII

937 72 18
                                    

-  Wpuścisz mnie?- stałam przed Yahyą, poprawiając ciemną suknię w srebrne, orientalne wzory u dołu.

- Sułtan cię wzywał?

- Tak- skłamałam bez mrugnięcia okiem- Czemu pytasz?

Nie wzywał mnie. Miałam ochotę popatrzeć na gwiazdy. Wychylałam się przez okno w moim pokoju, ale zaczęłam strasznie narzekać, że niewygodnie, że ledwo widzę i Rumeysa poirytowana powiedziała, że skoro mi tak na tych gwiazdach zależy, to z tarasu sułtana będzie lepiej widać. Ale chyba nie spodziewała się, że jej posłucham, bo miała strasznie głupią minę gdy wychodziłam.

Szambelan pokręcił głową.

- Wydawało mi się, że ma teraz dużo pracy, ale skoro cię wzywał...

Wpuścił mnie do środka. Padyszach bardzo zdziwił się moim widokiem. Uprzedzając pytania, ukłoniłam się i zaczęłam szybko mówić.

- Nie przeszkadzaj sobie w pracy, Panie i nie przejmuj się mną. Idę na taras pooglądać gwiazdy.

I nie czekając, aż coś powie wyszłam na przyjemnie chłodne powietrze. Widok był piękny, nie tylko na gwiazdy i księżyc, ale także na skąpane w ich świetle Konstantynopol i Bosfor. Mogłabym tu przesiedzieć całą noc. Usiadłam na ottomanie, otuliłam się kocem, podciągnęłam kolana pod brodę i objęłam nogi rękoma, zachwycając się piękną nocą. Po kilkudziesięciu minutach na balkon przyszedł Mustafa.

- Skończyłeś już pracę?- zapytałam, przesuwając się, aby zrobić mu miejsce.

- To, co najważniejsze- usiadł obok mnie- Przyszłaś do mnie popatrzeć na gwiazdy?

- Aha. Z mojej komnaty ledwo widać, a Rumeysa miała mnie  chyba dość i powiedziała, że tu jest lepiej. I miała rację.

- Zawsze bardzo podobał mi się ten widok. Na tym balkonie zmieniłem ci imię na Leyla.

Lekko się uśmiechał. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc tylko pokiwałam głową i przeniosłam wzrok z powrotem na gwiazdy. Siedzieliśmy przez kilka minut w milczeniu.

- Byłeś kiedyś zakochany?- wypaliłam, nie zastanawiając się nad pytaniem.

Jego twarz stężała, natychmiast pożałowałam, że nie ugryzłam się w język.

- Tak - odpowiedział smutnym, melancholijnym tonem.

Nie zwymyślał mnie, dlatego moja ciekawość wzięła górę.

- Opowiesz coś więcej?

Przez chwilę siedział cicho.

- Moją pierwszą miłością była Efsun, dziewczyna z haremu. Podesłała mi ją sułtanka Hurrem, miała za zadanie mnie otruć. Ale nie zrobiła tego, bo mnie pokochała, tak ja ją. Zaszła w ciążę. To miało być moje pierwsze dziecko. Jednak nie rządziłem wtedy jeszcze prowincją i mimo usilnych starań zgodnie z zasadami przeprowadzono aborcję.Umarła razem z naszym dzieckiem. Po niej była Fatma, ale do niej nic  nie czułem. Można powiedzieć, że była pocieszeniem po Efsun. Urodziła mi synka, Sulejmana. Mały niestety zachorował i zmarł, jak miał kilka miesięcy. Fatma popełniła po tym samobójstwo. Gdy Fatma jeszcze żyła, pokochałem Helenę. Była absolutnie cudowna. Mimo, że była wolną kobietą, trafiła do mojego haremu i po raz pierwszy od śmierci Efsun byłem naprawdę szczęśliwy. Niestety została zamordowana. Do dzisiaj nie wiem, przez kogo i jak i wciąż nie daje mi to spokoju. Do Ayse, matki Nergissah, nic wyjątkowego nie czułem, ale była dobrą i miła kobietą. Jednak ona też umarła, z powodu komplikacji po porodzie. Córeczkę wzięła na ręce tylko jeden raz. Rumeysą byłem oczarowany, na początku nawet bardzo. Niestety, szybko zaczęło się psuć, przestaliśmy się dogadywać. Ona dużo chciała, była ambitna, a ja zaczynałem mieć tego dość. Również była ze mną w ciąży i również straciła dziecko. Została postrzelona, gdy uratowała moje życie. Wciąż jest w moim haremie, bo mimo wszystko lubię ją i szanuję. No i ty. Bardzo, bardzo cię polubiłem,  a ty spadłaś ze schodów i straciłaś pamięć.

WS:Światło Wśród Najciemniejszej NocyWhere stories live. Discover now