Rozdział 43

3.7K 224 17
                                    

 Stoję zdyszana po raz kolejny przy stole z przekąskami i piję sok. W sumie jest jeszcze sporo ludzi. Stopy bolą mnie od skakania. Tańczyliśmy całą grupą,  ale to nie była taka "zwykła grupa". "Najlepsi z najlepszych"ze szkoły i powiem szczerze, że było zajebiście. Tylko jedna osoba mi przeszkadzała. Ta suka Dagmara. Widać z daleka, że mnie nienawidzi. To chyba ja ją powinnam. Śmiała się ze mnie, odbija mi faceta, podobno jest z Dawidem.

 Aaww, mam jej dość.

- Siema Kaja - słyszę jak ktoś się do mnie zwraca. Odwracam się. Przede mną stoi Dawid. A on tu czego?

- Cześć - odpowiadam beznamiętnie, ilustruję go wzrokiem od stóp do głowy. Wygląda inaczej, znaczy się poważniej."Nie jak na swój wiek". Jest ubrany w białą koszulę rozpiętą pod szyją oraz spodnie od garnituru, a na nogach ma eleganckie buty. Michał wygląda podobnie tylko, że ma czarną koszulę. Hm, anioł i diabeł. Ciekawe. 

- Co u ciebie? - pyta, wkładając ręce do kieszeni.

- Wątpię, żeby to Cię interesowało - odpowiadam opryskliwie. 

- Nadal jesteś zła?

- Niby o co? - Nie bardzo rozumiem, co chciał dowiedzieć się przez to pytanie.

- O to, że zerwałem... - Wygląda na skruszonego. Czyżby miał wyrzuty sumienia? Nie, nie może mieć. To do niego niepodobne. A to robi się wręcz śmieszne.

- Nie martw się. - Kładę swoją dłoń na jego bark - już się z twojej nieodwzajemnionej miłości wyleczyłam. 

- Ty na serio mnie kochałaś? - pyta zaskoczony.

- Co za głupie pytanie - parskam śmiechem i odrzucam dłonią włosy za bark. Natomiast brunet  patrzy na mnie zdezorientowany.

- Chodź zatańczyć. - Chwyta mnie za nadgarstek i ciągnie na parkiet.

- Ale ja nie chcę - oznajmiam stanowczo.

- Ale za to ja chce. - Chwyta mnie za jedną dłoń, a drugą kładzie na moich plecach. Ja natomiast kładę na jego bark. Tańczymy do wolnej piosenki Jessie'y Ware Say You Love Me. Gorszego momentu nie mógł wziąć. Muszę być tak blisko niego, a za bardzo mi to się nie podoba.

- To powiesz mi w końcu, co u Ciebie? Długo nie rozmawialiśmy ze sobą.

- Co u Dagmary? - Zmieniam temat i uśmiecham się sztucznie.

- Wątpię, żeby to Cię interesowało. - Posyła mi szeroki uśmiech.

- A skąd wiesz? - pytam. - Nawet nie wiesz jak bardzo się zmieniłam przez ten miesiąc. 

- Nie wątpię. - Przyznaje mi racje. - Myślisz czasem o mnie?

- Nie-odpowiadam szybko, patrząc prosto w jego oczy.

- Auć, to zabolało - mówi, po czym mnie obraca. - Bo ja o tobie nie mogę przestać myśleć-szepcze wprost w moje ucho.

- Och... - Wzdycham. - Nie dziwię się. Mnie się łatwo nie zapomina. - Uśmiecham się ironicznie.

- A ty z tym Wiktorem jesteś?

- Nie powinno cię to interesować - odpowiadam z bólem. Z każdą chwila moje oczy coraz bardziej się błyszczą.

Tylko się nie rozpłacz. Tylko nie to. Kaja nie możesz - wypowiadam sobie w myślach.

- Zaliczył cię już? - pyta bezwstydnie.

- Słucham? - pytam zaskoczona. 

- Mi się nie udało, a wielka szkoda. Chciałbym pogratulować temu twojemu Wiktorkowi. Znalazł sobie dobrą sztukę.

- Jesteś obrzydliwy - stwierdzam ze wstrętem.

- Tak więc? Czyli to zrobił? A ten drań...

Nic nie odpowiadam, tylko wyrywam się i zaczynam biec w stronę wyjścia. Po moich policzkach  zaczynają spływać łzy.

Co za dupek! Co z niego za dupek! 

Ze szkoły słychać krzyki, ale mnie to już nie obchodzi. Chcę już wrócić do domu.

Siadam na krawężnik, ukrywam twarz w dłonie i zaczynam płakać.  Zdecydowanie za często to robię. 

On pobija ranking dupków. Znalazł się na samym szczycie. 

Niespodziewanie czuję przytulenie, a kiedy spoglądam w lewo widzę osobę, którą chciałam najbardziej zobaczyć.

- Tu jesteś - szepcze mi do ucha Michał.

- Przepraszam - mówię, starając się opanować szloch.

- Chyba sobie teraz kpisz. Za co ty masz przepraszać? - pyta troskliwie. 

-Za to że uciekłam...

-Nie dziwnie się. Kasia z naszej klasy przez przypadek usłyszała twoją rozmowę, bo tańczyła z Tomkiem obok ciebie, podbiegła do mnie i powiedziała o co cię pytał ten skurwiel. Nie wytrzymałem i mu przywaliłem.
- Co zrobiłeś? - pytam zła.

- Złamałem mu nos. Oo - oznajmia konkretniej.

- Ty idioto! -krzyczę na niego. - Mało masz problemów!? Co jeśli trafisz do poprawczaka!? Masz kuratora! - Wyrywam się z objęć i staję na przeciwko niego.  -Masz podbite oko! - Szybko kucam i dotykam jego policzka.

- Zagoi się - odpowiada spokojnie. - Wiesz, to nawet fajne uczucie, jak tak się martwisz o mnie. A tu masz... - Podaje mi kopertówkę. Zabieram ją i wstaję.

-Jezu, dziękuję ci. Ale to nie zmienia faktu,żejesteś skończonym idiotą. Znam go trochę i wiem, że nie odpuści tak łatwo. Wpakowałeś się w niezłe bagno na własne życzenie.

Michał wstaje i podchodzi mi do mnie.

- O to się nie martw. Zasłużył sobie i ty wiesz o tym doskonale. - Zakłada mi pasmo włosów za ucho. - Dawid ma młodszą siostrę lub starszą?

- Co ty chcesz zrobić? - pytam trochę przerażona. 

- Najpierw mi odpowiedz.

- Nie nie ma. Na szczęście.

- A to szkoda - wypowiada z udawaną miną, że jest zawiedziony. - Przeleciałbym jego siostrę i ciekawe jakby się poczuł.

- Przestań. - Zakrywam oczy. Nie wiem czemu, ale czuję zawstydzenie. 

- Ej. - Chłopak się ze mnie śmieje i zabiera rękę. - Co jest?

Nic nie odpowiadam tylko podchodzę i obejmuję go w pasie. Pomimo tych szpilek, to nadal jest wyższy ode mnie. 

- Ile ty masz wzoru? - pytam rozbawiona. 

- Metr osiemdziesiąt dziewięć - oznajmia.

- A ja nadal niska - mówię smutno. 

- Nie bolą Cię stopy od tych butów? - pyta wesoło.

- Bolą - odpowiadam i zrzucam je. Teraz zauważam, że mój wzrost, zaledwie metr siedemdziesiąt to jakaś katastrofa. - Dzięki, że jesteś. 

- Ale nie ma za co, moja mała suczko - droczy się.

- Ty wielki skurwysynie - śmieję się. Obydwoje wybuchamy śmiechem i patrzymy sobie głęboko w oczy. - Pocałuj mnie - oznajmiam. 

- Słucham? - pyta zaskoczony.

- Pocałuj mnie. Wyrażam zgodę. Zrób to - rozkazuję. Nie muszę długo czekać, bo nasze usta złączają się i zaczynają cudowną grę.  

Nieoczekiwana miłość - KorektaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ